Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Momo poucza dorosłych w Teatrze Polskim w Poznaniu

Magdalena Felska
Magdalena Felska
fot.plakat
Każde dziecko marzy, żeby być dorosłym. Dlaczego? Ponieważ wtedy jest się wolnym i można robić „wszystko”. To nieokreślone dokładniej „wszystko” jawi się jako złoty środek na wszelkie kłopoty i wszystkie zachcianki.

Kiedy świat dziecięcej wyobraźni staje się światem realistycznym? Kiedy zatracamy dziecięcą możliwość pojmowania świata jako źródła wszelakich możliwości? O rozwinięcie tej kwestii pokusił się Teatr Polski w Poznaniu, wystawiając na swoich deskach dramat Serge Kribusa pt. "Ścianananaświat".

Spektakl, w reżyserii Katarzyny Michałkiewicz, grany jest w poznańskim teatrze od maja 2011 roku. Za przestrzeń sceniczną oraz kostiumy odpowiedzialne są Katarzyna Michalkiewicz i Monika Szwed, a nad muzyką czuwa Jan Kaliszewski. "Ścianananaświat" to przedstawienie rzeczywistości z perspektywy dziecka, które tłumaczy, na czym polega jego świat. Świat nieograniczonej wyobraźni, w której zwykła ściana staje się "ścianą na świat". Oto zostajemy zaproszeni na wykład Maurycego (zwanego Momo), niespełna dziesięcioletniego chłopca, który wykłada nam swoją wiedzę. Role mistrza i ucznia zostają zatem zamienione w przewrotny sposób. Czego nowego można się bowiem dowiedzieć od Momo?

Więc dorośli są po to, żeby nam mówić, co trzeba robić, co jest dobre i niedobre, co mamy mówić, myśleć, jeść. Kiedy mamy jeść. Kiedy mamy myśleć. Jak mamy spać, chodzić, za dużo się nie śmiać, nie śpiewać bez powodów, nie płakać (...). Rozumieć, nawet kiedy nie rozumiemy. (...) Nie wyobrażać sobie rzeczy, które nie istnieją, nie mówić o rzeczach, na których się nie znamy. Jeśli na niczym się nie znamy, nic nie mówić. Nie zaczynać czegoś nie kończąc, być posłusznym. Nie chcieć robić tego, co lubimy, bo w życiu nie zawsze robimy to, co lubimy. (...) Tak, nie mogę się doczekać, kiedy będę dorosły, no chyba że musiałbym robić tak jak wy, chyba że musiałbym być do was podobny. Bo wy jesteście nieszczęśliwi i nie mówcie mi, że jest inaczej. (...) A my byśmy chcieli, żeby to się zmieniło. I trzeba wszystko zmienić, wszystko. Niesprawiedliwości, wojny, biedy, przymusowe wygnania, trzeba zmienić cały świat.

Stara prawda, wielokrotnie powtarzana traci na swojej mocy, lecz nie traci na znaczeniu: dorastając, zapominamy, że kiedyś byliśmy dziećmi. Świat dorosłych jest tak daleki od świata dzieci, że nie są one w stanie znaleźć punktu stycznego. Mimo że często zbliżają się do siebie, prawdziwe porozumienie nie jest możliwe. Dlaczego? Ponieważ dorastając, tracimy tę wrodzoną umiejętność patrzenia "przez ściany". Jesteśmy uczeni usuwać ograniczenia, które stawia rzeczywistość, a nie tworzyć z nich nowe możliwości. Dorosłość daje ułudę, której wszyscy ulegamy: z wiekiem człowiek mądrzeje. A punkt widzenia dorosłego powinien być zawsze brany pod uwagę, bo opiera się na doświadczeniu-wartości, której (chyba, na szczęście) nie posiadają dzieci. Nic bardziej mylnego, dzieci również posiadają doświadczenie, choć nieco innego rodzaju. To doświadczenie oparte jest na relacjach z dorosłymi. I choć Momo jest dopiero dziesięcioletnim chłopcem, który liże lizaka, nosi spodnie na szelkach, to mały-dorosły, którego sposób formułowania myśli (zarówno pod względem merytorycznym, jak i językowym) daleko wykracza poza "dziecinność".

Ojciec, to ojciec, a dziecko, to dziecko
Łukasz Chrzuszcz, grający głównego bohatera, w niezwykle realny sposób wciela się w rolę dziecka. Od pierwszych minut spektaklu wierzy mu się w stu procentach. A to wszystko dzięki dopracowanemu pod względem składniowym i stylistycznym językowi. Choć nie tylko, równie ważne w tym spektaklu są gesty, sposób mówienia, postawa ciała. Ojciec, to ojciec z krwi i kości, zamyślony, poważny realista. A dziecko, to dziecko, ze swoimi pomysłami i wyobraźnią, która nie mieści się w ramach "dorosłości". Ograniczona do minimum scenografia (jedynym rekwizytem jest krzesło) pozwala na całkowite skupienie uwagi na postaciach. To one są tu najważniejsze. Zarówno postać Momo, jak i jego ojca, grane są przez aktorów w zadziwiający sposób. Gra Łukasza Chrzuszcza i Andrzeja Szubskiego, to połączenie głębokiego zrozumienia tematu z równoczesnym brakiem "nadęcia". Każdy szczegół dopracowany jest do perfekcji. Trudno doszukiwać się w spektaklu elementów zbędnych i niepotrzebnych. "Ścianananaświat" jest przedstawieniem pełnym humoru, ale też i smutku. Żal bowiem wywołuje świadomość, jak bardzo byśmy nie potrafili zrozumieć siebie, gdyby każdy z nas spotkał samego siebie z lat dziecięcych.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto