Monika Olejnik: Potrzebna jest komisja w sprawie Amber Gold

Wczoraj wniosek o powołanie komisji śledczej mającej zbadać aferę Amber Gold został w Sejmie odrzucony. Donald Tusk tłumacząc ten wynik głosowania powiedział, że komisja niczego by nie wyjaśniła i służyła by tylko do zbijania kapitału politycznego przez opozycję. Co innego w tej sprawie uważa znana dziennikarka Monika Olejnik, często posądzana o sympatię do Platformy Obywatelskiej: "Marcin P. został aresztowany na trzy miesiące. Dziwne. Hasał bezkarnie przez wiele lat, aż tu w przeddzień debaty sejmowej o Amber Gold dowiadujemy się, że prokuratura złożyła wniosek o jego areszt. A w trakcie debaty sąd się z tym zgodził. Nie wygląda to dobrze" - napisała w "Gazecie Wyborczej".

Rzadko się zdarza, aby dziennikarka TVN podważała decyzje polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jednak według Olejnik prokuratura gdańska mogła działać na polityczne zlecenie: "Żadne dziecko nie uwierzy w naiwność prokuratury gdańskiej" - wyjaśniła.

Co ciekawe Olejnik obala również tezy mecenasa Romana Giertycha, który wczoraj domagał się dymisji prokuratora generalnego, Andrzeja Seremeta (według Giertycha Seremet zlekceważył całą sprawę i dlatego Marcin P. nie został aresztowany wcześniej). Olejnik twierdzi, że Seremet nie otrzymał ważnych dokumentów od KNF, na które tak ochoczo powołuje się często bywający w TVN24, Giertych. Któryś z jego współpracowników celowo ukrył je przed nim.

W tym tygodniu media podały, że w MSZ pracuje ponad 100 byłych agentów PRL. Być może taką samą kontrolę należałoby wykonać w polskim wymiarze sprawiedliwości?

Tym bardziej, że sam minister sprawiedliwości Jarosław Gowin powiedział, że za aferą Amber Gold mogą stać biznesmeni powiązani z komunistycznymi służbami specjalnymi, którzy chcą obalić Donalda Tuska. "Część biznesu, zwłaszcza o korzeniach sięgających PRL, może dążyć do obalenia Tuska" - stwierdził minister.

Znajdź nas na Google+