Japończycy z Mono kojarzą mi się głównie z wyprzedanymi koncertami w Polsce - za każdym razem, kiedy planowałam ich wreszcie zobaczyć, okazywało się, że biletów od dawna już nie ma w sprzedaży. Okazuje się, że długie, melancholijne post-rockowe kompozycje, w których specjalizuje się grupa, cieszą się ogromnym powodzeniem nad Wisłą. O ile w Paryżu bilety jeszcze można dostać, to chyba już ostatni dzwonek - z kilkumiesięcznego doświadczenia wiem już, że koncerty w tym mieście zwykle są wyprzedawane. Zaskakujące i bardzo pozytywne odkrycie.
Mono przywozi do Paryża na pewno sporo nowego materiału z tegorocznego dwupłytowego wydawnictwa "The Last Dawn" i "Rays of Darkness", 10 nowych utworów, które zmagają się z powszechnym problemem w granicach gatunku: wtórność. W ramach post-rockowej rodziny zdarzyło się kilka zespołów, o których nie sposób zapomnieć - Mono utknęli gdzieś między pierwszą i drugą ligą, tworząc z jednej strony niezwykle piękne i dopracowane kompozycje, choć z drugiej niewiele dokładając do istniejącego już repertuaru koncepcji. Post-rock sporo jednak zmienia koncertowa sytuacja i tu, mam nadzieję, publiczność regularnie wykupująca pulę biletów na Mono się nie pomyliła. Koncert w Paryżu może być wciąż interesującym zdarzeniem.
Przed Mono zagra artystka Alison Chesley z Los Angeles, utalentowana eksperymentatorka grająca głównie na wiolonczeli - jej ostatni album "Arriving Angels" został wyprodukowany przez Steve'a Albiniego, a na perkusji pojawił się artysta znany ze Sleep czy Neurosis, Jason Roeder. I to właśnie support tego wieczora będzie najprawdopodobniej źródłem eksperymentalnych, dziwnych doświadczeń - album Helen Money to fascynujące połączenie klasyki z metalem i dronem.
Wszystko to 11 grudnia o 20:00 w
http://www.letrabendo.net/mono-helen-money/w Paryżu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?