Za co miłuję morze? Za niepokorę. Cóż, słabość mam do buntowników, a ono już takie nieokrzesane, nieposkromione, niepokorne.
Uwielbiam je za niezależność i własny styl. Nie ogląda się na to, co wypada, czego nie należy. Jest takie, jakie być ma ochotę, a nie takim, jakim chcemy go akurat widzieć. Nie można mu niczego narzucić, nic nań wymusić. Jest, jakie jest - i ja to cenię.
Lubię jego niepowtarzalność i oryginalność. Dwa razy nie uświadczymy go w takich samych łaszkach, utkanych z pieśni fal i namiętności wichru. Koloryt nieba nie będzie dwa razy rozbryzgany jednako. Lubi zmiany; statyczność go nudzi - wszak "wszystko płynie".
Ubóstwiam je za szczerość w wyrażaniu siebie.
Kiedy jest gniewne - buczy i huczy, toczy pianę z wściekłością, rozbryzguje emocje, kłóci się z horyzontem, zagarnia lądu przestrzeń, by upust dać swej kipiącej pasji - nie kryje się z nią, a nawet - rzekłabym - do twarzy mu z tym wzburzeniem. Złość, z pewnością, nie szkodzi jego piękności.
Kiedy tapla się w radości - pogodne, wodne iskierki, połyskują w słońca promieniach. Końca wtedy nie ma wesołym gonitwom, zgrabnym pląsom, rozigranym, roztańczonym bryzgom i śmiechom fal.
Kiedy indziej zaś, gdy oddaje się medytacjom i zastyga w melancholii - pokornieje, w gładkiej tafli jego lic odbija się niezmierzona mądrość i potęga żywiołu. Mam doń szacunek i uznaję jego wielkość.
Morze to urokliwy pomost pomiędzy ludzkimi namiętnościami a boską nieskończonością.
Wypoczynek w nadmorskich miejscowościach, jak dla mnie, ma jedynie dwie wady: czas pobytu i pieniądze kończą się tam nazbyt prędko ;)
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?