Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na co i po co chodzimy do kina?

Marta Szloser
Marta Szloser
Fot. Materiały prasowe Cine Pix
Fot. Materiały prasowe Cine Pix
Podsumowanie pierwszego półrocza 2006 roku - polskie kina przyciągnęły osiemnaście milionów widzów. Najwięcej Polaków obejrzało „Epokę lodowcową 2: Odwilż”.

DVD, telewizja czy kino?

Polacy rzadko chodzą do kina. Wolimy oglądać filmy na DVD, wideo lub w telewizji. W ubiegłym roku, gdy do kina poszło zaledwie 11 mln widzów, zapowiadano rychły zmierzch kina. Dla porównania, w rekordowym 2004 roku widzów było 18,8 mln, w tym roku 18 mln - stratę spowodowało głównie obniżenie frekwencji w czasie świąt wielkanocnych, a zwłaszcza w trakcie czerwcowych mistrzostw świata w piłce nożnej. Kino może zostać wyparte przez filmy na DVD czy choćby telewizję interaktywną. Nie wydaje się jednak, by miało to nastąpić w najbliższej przyszłości.

Według Adama Pazery, kierownika katowickiego kina „Światowid”, które należy do polskiej Sieci Kin Studyjnych oraz europejskiej Europa Cinemas, w czasie ostatniego półrocza nastąpił spadek liczby osób odwiedzających kina, choć ceny biletów utrzymują się na stałym poziomie, a nawet maleją. Zainteresowanie kinem spada w miesiącach wakacyjnych, co jest spowodowane wprowadzaniem na ekrany mniejszej ilości filmów. Generalnie zaś frekwencja spada przez kopiowanie i ściąganie pirackich filmów z internetu.

Niektórzy twierdzą, że kino staje się rozrywką nie dla każdego, formą wyższej sztuki dla inteligentów, mieszkańców większych miast. Czy można się z tym zgodzić? W pewnym sensie tak. Repertuar niektórych kin prowincjonalnych czy małomiasteczkowych pozostawia bardziej wybrednym widzom wiele do życzenia. – Polacy wybierają głównie lekkie, łatwe komedie (nawet i polskie) oraz superprodukcje amerykańskie, zwłaszcza te szeroko reklamowane – dodaje Adam Pazera.

Co trzeci Polak chodzi do kina

W pierwszej piętnastce filmów z pierwszego półrocza 2006 roku znalazły się: „Jan Paweł II”, „Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa”, „Kod da Vinci”, „Straszny film 4”, „Duma i uprzedzenie” oraz bajki: „Epoka lodowcowa 2: Odwilż”, „Czerwony kapturek - Prawdziwa historia”, „Dżungla”, „Bambi 2”. Cieszące się mniejszą popularnością polskie filmy (których jest za mało lub są nieatrakcyjne, bo przeznacza się na nie za mało funduszy) i tak osiągnęły lepszy wynik niż w ubiegłych latach. W pierwszej piętnastce rankingu przygotowanego przez serwis Stopklatka.pl znalazły się cztery krajowe tytuły: „Tylko mnie kochaj”, „Ja wam pokażę!”, a także „Francuski numer” i „Hi way”.

Do kina czy na film?

Zdawałoby się, że to jedno i to samo. Nic bardziej mylnego! Jedni na film idą po to, żeby usiąść w fotelu przed dużym, białym ekranem, obejrzeć projekcję, podzielić się ze znajomymi wrażeniami. Inni jednak chodzą nie na film, a do kina. Szczególnie w dużych multipleksach w czasie seansu można nie tylko zjeść popcorn lub chipsy, ale i nachos z kapiącym wszędzie sosem lub lody i popić to wszystko dwulitrowym meganapojem.

Adam Pazera z katowickiego „Światowida”:
– Jeśli film kogoś znuży, ma prawo sobie przysnąć (byleby nie chrapał, bo będzie przeszkadzał). Również degustacja potraw, to nic zdrożnego. Może ktoś nie zdążył wcześniej, idzie prosto z pracy? W każdym razie u nas widzowie nie śpią. Za to czasem... kochają się w tylnych rzędach!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto