Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na dziadka sypią się obelgi, na wnuka konfetti

Jerzy Kirzyński
Jerzy Kirzyński
Historia zatoczyła z nim koło. Mógł się z tego wirowania wyrwać? Tylko po co? Wnioski z przebytej drogi? Kto zechce je wysłuchać, kogo będą obchodzić? Państwo, któremu wiernie służył, potraktowało go jak bogacz wytarte futro.

Stary, w poplamionych spodniach w wyciągniętym swetrze człowiek, dowiedział się, że matka urodziła go za wcześnie czyli w złych czasach. Dziś prawie bezimienny, kiedyś zastępca naczelnika, naczelnik wydziału dochodzeniowo–śledczego kawuemo, a następnie Policji. Kradzieże, włamania, rozboje i zabójstwa. Codzienne życie wydziału.

Doświadczył też milicyjnych przywilejów. Piesze wędrówki ze wsi do wsi, później dostał , w nagrodę, motocykl służbowy. Odmroził ręce, nogi. Awansował , dostał się do dochodzeniówki.

Czterech młodych, zdolnych, perspektywicznych wysłano na studia do Warszawy, do Akademii Spraw Wewnętrznych MSW, a wśród tych najlepszych on. Chłopak z łódzkiego.

Po obronie pracy, rozkaz wyjazdu do nowo-utworzonego województwa. Został zastępcą naczelnika dochodzeniówki. Wspierał związkowców policyjnych, opiekował się kołem emerytów.

Miał szansę awansować na komendanta miejskiego, został w swoim wydziale. Był porucznikiem, po przemianie otrzymał stopień nadkomisarza, a po latach, podinspektora, młodszego inspektora…

W telewizji usłyszał o nadciągającym tsunami, o zadośćuczynieniu sprawiedliwości społecznej i o sobie jako ubeku, bandycie, oprawcy, kacie, komuchu…

Wyprowadził się z chorą zoną na wieś, do opustoszałego po teściach, lichego domku.

Czuł się odarty z dumy, bezbronny wobec potęgi państwa. Zaprzestał wykupywania darmowych leków 75 plus. Zdany jest na coraz słabsze nogi i krótszy oddech.

Dobra zmiana odebrała mu radość życia, myśli o spokojnej starości i godnej śmierci.

Rozmawia z gromadką królików, przysięga, że nie był w Służbie Bezpieczeństwa i nigdy nie pracował w służbach. Jedynie w prewencji i dochodzeniówce.

Zmęczony przysiadł na desce ułożonej na pustakach. Po chwili usiłował się podnieść. Zachwiał się, znowu usiadł. Długo patrzył na pustą drogę prowadzącą do pobliskiej wsi.

Postanowił, że pójdzie nią 13 grudnia, do autobusu. W mieście zobaczy się z ukochanym wnusiem, który od niedawna służy w Policji.

Każdego dnia czeka na jego telefon. Kiedyś wnusio najbardziej lubił wyciągać dolną szufladę w której były dziadkowe medale, służbowy gwizdek, latarka i paradny sznur. Tylko dyplom Akademii, dziś pretekst do odebrania mu emerytury, trzymał z dala od jego dziecięcych rąk…

Postanowił zawalczyć o swoją godność, w grudniowy wtorek będzie razem z protestującymi.

Pomacha wnusiowi, a może lepiej nie szukać go wśród policjantów osłaniających manifestujących.

Nie chcę, żeby przeze mnie miał jakieś kłopoty…

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto