Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na kolonię z kieszonkowym, czy kartą płatniczą?

Redakcja
Karty płatnicze
Karty płatnicze Janusz Kubik, "Express Ilustrowany"
Na wakacje rodzice zwykle uposażają dziecko w kieszonkowe, ale mają obawy, aby nie zabrakło go podczas kolonii, a jednocześnie, aby pieniądze nie kusiły do rozrzutności i...kradzieży ze strony rówieśników. Czy to aby nie odchodzi do lamusa?

Sezon wakacyjny w pełni. Rozpoczynają się długo wyczekiwane przez młodzież turnusy. Aby wakacje były ciekawe, nie wystarczy tylko obozowy opierunek. Dzieci uwielbiają stoiska z gadżetami, grami i budki z lodami, ale tutaj potrzeba już jest gotówka. Rodzice zastanawiają się gdzie dziecko będzie ów pieniądze przechowywać, jak będzie nimi gospodarować. Tradycyjnym i sprawdzonym rozwiązaniem jest zdeponowanie pieniędzy u opiekunów obozu, którzy wypłacają je kolonistom w niewielkich kwotach co jakiś czas. Ale czy to aby nie odchodzi do lamusa?

Rewolucja?

Ale co z osobami powyżej 13. roku życia, którzy lubią niezależność i co ważniejsze, są na tyle odpowiedzialni, aby sami decydowali o powierzonych im przez rodziców finansach? Niewiele osób wie, że człowiek powyżej "trzynastki", ma już zdolność do czynności prawnych, ale... ograniczoną. W praktyce oznacza to, iż warto małemu człowiekowi otworzyć młodzieżowy rachunek bankowy. - W ten sposób pieniądze dziecka są bezpieczniejsze, a rodzice mają większą kontrolę nad wydatkami swojej pociechy - przekonuje Paweł Majtkowski z Expandera, w wypowiedzi dla "Gazety Wyborczej".

Takie rozwiązanie jest bardzo użyteczne, jeśli nasza pociecha wyjeżdża na obóz do miejscowości, w której jest zlokalizowany bankomat. Można to sprawdzić na stronie internetowej i otworzyć rachunek w konkretnym banku, który ma tam swoje urządzenie. Gdy pieniędzy zabraknie, rodzice mogą dokonać przelewu środków na konto dziecka, a jeśli jest rozrzutne - wprowadzić rygorystyczne limity wypłat. Do karty można wykupić ubezpieczenie, które chroni zgromadzone na rachunku pieniądze, jak i kwotę, która zostanie skradziona podczas dokonywania wypłaty w bankomacie. Koszt takiej usługi, to ok. 2 zł miesięcznie.

Największą popularnością wśród rachunków młodzieżowych cieszy się bezpłatne IzzyKonto (80 tys. rachunków), oferowane przez internetowy mBank. "izzyKONTO = odpowiedzialność za własne pieniądze. Twoje dziecko zyskuje swobodę, ale jednocześnie uczy się, jak samodzielnie i odpowiedzialnie korzystać z własnych oszczędności. (...). Świnka skarbonka i SKO to już historia" - przekonuje do swojej usługi na stronie internetowej mBank.

Na co zwrócić uwagę, jeśli decydujemy się na kartę?

Przede wszystkim na to, czy w miejscu wypoczynku naszego dziecka jest bankomat (bo jeśli nie ma, to jaki jest sens takiego przedsięwzięcia?!). Jeśli jest, należy zwrócić uwagę na opłatę za prowadzenie rachunku, użytkowanie karty (choć w przypadku kont młodzieżowych, opłaty te są znikome, a w większości banków ich nie ma) oraz wysokość prowizji za wypłaty z innego bankomatu w kraju lub zagranicą (poza granicami RP bezprowizyjne wypłaty oferuje tylko mBank). Warto zwrócić uwagę na fakt, iż kilka banków wymaga regularnych, bądź określonych wpłat na rachunek.

Jest alternatywa?

Oczywiście, że jest. Jeśli nie przekonuje Cię pomysł z rachunkiem, to może warto pomyśleć tylko o karcie przedpłacowej? Działa to na zasadzie elektronicznej portmonetki, podobnie jak karta pre-paid. Bank sprzedaje rodzicowi kartę na wzór bankomatowej o określonym nominale, z której można wypłacać pieniądze w bankomacie i płacić nią w sklepie. Elektroniczną portmonetkę, można wielokrotnie doładowywać. Nie ma przeciwności prawnych, aby posiadał ją nawet przedszkolak.

Co myślą o tego typu rozwiązaniu dorośli?

– To produkt wymyślony nie dla dobra dzieci lecz banków, które nie liczą się z problemami wychowawczymi. Karta nie uczy szacunku dla pieniądza. Kiedyś, prosząc mamę o 5 zł, widziałem, jak wyciąga je z pustej portmonetki i wiedziałem, ile to jest warte – mówi dla "Kuriera Lubelskiego" Aleksander Nalaskowski, dyrektor Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Zdaniem Michała Macierzyńskiego, z portalu bankier.pl dla "Kuriera Lubelskiego": - Konto dla dziecka to dobry pomysł. Ułatwia start w dorosłe życie. Dzięki kartom rodzice uzyskują wiedzę o wydatkach pociech. Nie mają możliwości zablokowania transakcji, ale mają wgląd w ich historię.

- P...y pomysł, przecież dzieci w tym wieku są dość głupie i jest to kolejny gadżet typu gorszy, lepszy - podsumował sprawę forumowicz Dziewice, na forum gazeta.pl.
- Zgadzam się z Panem Nalaskowskim, ale świat nieubłagalnie idzie na przód, a przyszłość to technika... Rachunek bankowy jest teraz na porządku dziennym. Konto, to też kieszonkowe tylko, że wirtualne i bardziej na czasie. Im dziecko szybciej wejdzie w ten świat, tym lepiej poradzi sobie w dorosłym życiu - mówi Beata, studentka psychologii.

- Jeśli w okolicy ośrodka wypoczynkowego jest bankomat, a dziecko jest rozsądne i troche starsze, niż wymagane 13 lat, to myślę, że warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem. Tym bardziej, że w razie kłopotów finansowych - co może zdarzyć się pod koniec turnusu, rodzice pomogą dziecku przelewem - polemizuje Marcin na Czacie Onetu.

Jak widać zdania są podzielone, a co Wy myślicie o tym pomyśle? Wolicie rozwiązanie tradycyjne, czy jesteście za edukacją finansową od najmłodszych lat? Zapraszam do dyskusji.

Źródło: "Kurier Lubelski"
"Gazeta Wyborcza"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto