Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na plebanii urodził się księdzu martwy syn

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
O tym, że księża parafialni i biskupi mają dzieci, mówi się i pisze nie za często, bo zbyt tajemne to sprawy. Być może faktycznie są niezbyt częste i mało ważne. Ale jedna sprawa stała się głośna i ważna.

Sprawy takie, jak dziecko księdza, rzadko wychodzą zza wysokich murów plebanii i kościołów. I dobrze. Bo nie powinny bulwersować wiernych i niewiernych Kościoła katolickiego. Po co ludzie mają mieć na językach kobietę, że żyje bez ślubu z księdzem, a na domiar złego ma z nim nieślubne dziecko. Och, jakim piętnem jest naznaczony taki bachor. Lepiej o tym nie wspominać. W mocno katolickim kraju, jakim jest Polska – kobieta i ksiądz + dziecko - to hańba na trzy fajerki – kobiety, dziecka i wikarego.

Problem w tym, że dziś trudno coś takiego, jak życie na "kocią łapę" księdza z kobietą, na dłuższą metę maskować. Przed rokiem w poznańskiej parafii dziewczyna zakochana w księdzu urodziła mu dziecko. Ponieważ dobry dla niej ksiądz nie chciał być dobry dla dziecka, więc przy udziale ducha świętego uczynił, że dziecko zmarło. Prokuratura dowiedziawszy się o zdarzeniu, wzięła sprawę na tapetę, ale po badaniach, z użyciem ekspertów – sprawę umorzyła.

Zaczęło się niewinnie. Młodziutka Agnieszka D. poznała na rekolekcjach przystojnego młodego wikariusza. Rozkręciła się między nimi miłość. Najpierw Agnieszka na plebanii bywała, potem w niej zamieszkała. Wkrótce święty duch sprawił, że zaszła z nim, czyli z miłościwym plebanem, w ciążę. Plebania nieźle to wszystko skrywała, choć ludzie po cichu coś szeptali. Plebania nieźle skrywała, skoro dopiero po roku sprawy tajemne i niezbyt przyjemne, wyszły na światło dzienne.

Jak pisze Gazeta.pl, powołując się "Głos Wielkopolski", na plebanii zdarzył się diabelski "cud". Dziecko Agnieszki i księdza przyszło na świat, lecz nie żyje. W sprawę wejrzała prokuratura. Delikatnie. Ksiądz nie miał nic na sumieniu. Nie "ukrywał podczas przesłuchań, że dziecko było mu nie na rękę".

To - nawiasem mówiąc - coś nam przypomina. Twierdził (to już nie nawiasem), że "żył tak, jakby go po prostu nie było". "Swojej postawy nie zmienił nawet podczas porodu. Dziewczyna, która tylko raz - na samym początku ciąży - odwiedziła ginekologa, zaczęła rodzić tydzień przed wyznaczonym terminem" - opisuje szczegóły sprawy serwis http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12123187,_Glos_Wielkopolski___Na_plebanii_urodzil_sie_martwy.html.

Jak twierdzi "Głos Wielkopolski", o czym pisze też Gazeta.pl, ksiądz przygotował Agnieszce posłanie "i udał się do innego pokoju, by posłuchać muzyki". Było blisko godziny 20., gdy rozpoczęły się pierwsze skurcze. Rozpoczęły się skurcze? To normalne – pomyślał (być może) ksiądz. Jednak dopiero nad ranem jego rodząca kobieta sugerowała wezwanie karetki, bo krwawiła. W przypływie szczerości "ksiądz przyznał, że zignorował jej prośbę".

Ksiądz dobrodziej – owszem - wezwał karetkę. Dopiero wtedy, kiedy stwierdził, że urodzone niemowlę nie żyje. To pierwsza rzecz znamienna. "Nie zareagowałem - przyznał na przesłuchaniu, ale prokuratura umorzyła postępowanie". Kibice śpiewaliby: nic się nie stało, nic się nie stało… Sprawę opisuje "Głos Wielkopolski" – czytamy w portalu Gazeta.pl.

Druga rzecz znamienna. Prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej, doktor Krzysztof Kordel, występując w sprawie w roli biegłego, najpierw uznał, że niewezwanie karetki stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla życia.

Na kolejnym przesłuchaniu zmienił zdanie. Stwierdził, że "nawet w szpitalu, chłopca nie udałoby się prawdopodobnie uratować". Dlaczego? Bo "niemowlę miało węzeł pępowiny". "W tej sytuacji prawdopodobieństwo urodzenia żywego dziecka jest minimalne" - wyjaśnił w rozmowie z Gazeta.pl, ekspert dr Krzysztof Kordel.

Wyjaśnienie eksperta popiera Anetta Karwacka, ginekolog położnik. Według jej opinii, "węzeł na pępowinie niemowlaka, trudny jest do zauważenia podczas badania USG". Dodaje, że wada taka zwykle ujawnia się dopiero w trakcie porodu. I jeśli poród odbywa się siłami natury, to ryzyko śmierci dziecka jest bardzo duże.

Nie ma na ogół ryzyka w szpitalu. W takiej sytuacji – jak mówi ginekolog położnik Karwacka - tętno płodu spada i lekarze decydują o wykonaniu cesarskiego cięcia. Rzecz znamienna trzecia. "Głos Wielkopolski" donosi, a Gazeta.pl powtarza, iż poznańska prokuratura nie powołała "żadnego eksperta od ginekologii i w oparciu o opinię biegłego umorzyła sprawę". A biegłym miał być dr Kordel.

Jeszcze krótkie wyjaśnienie. Opisane wydarzenia na poznańskiej plebanii rozgrywały się 24 lutego 2011 roku. Jednak nim "Głos Wielkopolski" nie opisał tej historii - nie ujrzała ona światła dziennego. Zdaniem kurii biskupiej - to wewnętrzna sprawa Kościoła, a niedobry duchowny został ukarany. Jaką dostał karę? Zwyczajną - został przeniesiony z parafii do klasztoru pod Ostrów Wielkopolski. Stamtąd wysłano go na Wschód – teraz jest misjonarzem na Ukrainie.

Stanisław Cybruch

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto