Na wariackich papierach, czyli wszystko normalnie

Tak więc najnowszym hitem pewnej strony, jest w ostatnich dniach zmaltretowany kot Maciuś, którego rozkoszne dzieciaki na koniec swojej "zabawy" wpakowały do

mrowiska, nakrywając dla dokładności wiadrem.

Na forach internetowych rozległ się krzyk zgrozy i bezsilnej rozpaczy nad losem torturowanego kota, ale przy okazji okazało się, że sprawcami byli chłopcy, którzy kilka dni później przystąpili do pierwszej komunii.

Prawdopodobnie znowu mi ktoś zarzuci, że jestem antykościelna jak skała, ale tak mam w głowie, że nauki wyższej moralności dla młodocianych, czyli 10 przykazań boskich, wtłaczanych od przedszkola, powinno się realizować w czynach, zakazując uczynków zwanych grzechem, z którego się weseli chłopcy powinni wyspowiadać.

Niestety, w najbardziej katolickim kraju Europy dzieją się na podwórkach, w domach, rodzinach, gospodarstwach, gminach czy parafiach rzeczy straszne, okrutne i paskudne. Czyja wina? Rodziny, obyczaju, który zezwala patrzeć przez palce na okrucieństwo nad zwierzętami, czy księdza, który w programie katechezy nie przywołuje św. Franciszka?

Widać lekko pomylony bosonogi święty jest passe i wzruszających opowiastek już się dzieciom nie serwuje. Te bowiem zapadały w serce i duszę, a pamiętam je, bo też kiedyś 8 lat miałam.

Kolejne doniesienie, tym razem o zadźganych nożem dzieciach i matce, która prawdopodobnie usiłowała popełnić samobójstwo, uderzyło mnie stwierdzenie, że&#8230"> "rodzina była normalna".

Otóż rodzina składała się z babci, matki i dwóch wnuczek. Trzy pokolenia kobiet i ani jednego chłopa. Rzecz jasna, prócz tego, który po drodze dzieci spłodził i poszedł dalej, co też wchodzi u nas do kanonu rzeczy normalnych.

Czytaj dalej --->

W kraju, gdzie grupy fanatyków podnoszą wrzask o życie poczęte, wystawiają na widok publiczny zdjęcia skrobanek, gdzie farmaceutka poucza klientkę apteki o niemoralnym aspekcie antykoncepcji &#8211