Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na wariackich papierach. Gwardia przyboczna wodza

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Kadafi, władca Libii, którego władza chwieje się w posadach zasłynął z dwóch rzeczy – osobistego namiotu, który woził ze sobą nawet na Kreml, oraz przybocznej gwardii złożonej wyłącznie z kobiet.

Gwardia, składającą się z najwierniejszych ma w swych szeregach jedną autentyczną dziewicę;
jest nią podobno ciemnoskóra najwierniejsza z wiernych. Jak donoszą źródła, w służbie Kadafiego pozostają od lat wielu również dwie Polki lekarki.

"Kadafi generalnie ufa tylko kobietom, lubi się nimi otaczać" - zgodnie przyznają rozmówcy. A decydują o tym m.in. kwestie kulturowe. "Muzułmanin zabity z ręki kobiety nie dostąpi raju" - tłumaczy człowiek ze specsłużb. Poza tym, "kobiety w bezpośrednim starciu są bardziej bezwzględne” Itd, itp., o można łatwo wyczytać szukając ciekawostek.

Podobna osobista gwardia przyboczna, złożona z najwierniejszych uformowała się i w Polsce, u boku wodza, który pól naftowych wprawdzie nie posiada, ale urok osobisty wabiący płeć piękna – niewątpliwie tak. Ponieważ do gwardii Kadafiego można dotrzeć tylko bombowcem, pozwolę sobie dokonać, jako pacyfistka – pokojowego przeglądu gwardii wodza tubylczego, zwanego powszechnie prezesem.

Miejsce pierwsze zajmuje bezdyskusyjnie mama, która go wychowała na ideałach patriotycznych oraz kaszce, zaszczepiła ambicję, kochała mieć syna prezydenta, ochroniarzy, mieszkać w pałacu i latać do Juraty. Pozbawiona tych elementarnych wygód zauważyła, że nie ma państwa i musiała emigrować na Żoliborz.

Kolejna wierna przy boku prezesa, pani Kempa: twarda jak dębowy wałek do magla, krzepka w sobie, rzucana na front ideologiczny oraz trybunę sejmową do najbardziej brutalnych wystąpień.
Spadkobierczyni peronu we Włoszczowej i kieleckich sympatyków Gosiewskiego. Ostatnio zajęta również rozwalaniem Radia Kielce.

Pani Fotyga: uprawiała politykę zagraniczną kiedyś na salonach; obecnie uprawia ją we własnym mniemaniu oraz nostalgicznie na blogu; robi podobno doskonałe pierogi, które lubi mamusia prezesa. Można więc strawestować słynne hasło, że „najlepsze pierogi są na placu Wilsona”. Bywa w Stanach Zjednoczonych w celu zjedzenia oryginalnego hamburgera i pokazania Macierewiczowi jak się fachowo antyszambruje.

- Pani Gosiewska (ta druga) nie wie w dalszym ciągu kto był obwożony w trumnie po kraju i do tej pory nie wie, dlaczego Ruskie ubrały kawałki Gosiewskiego w ruski garnitur. Ma parcie na szkło, bryluje opowiadaniem dyrdymałów u Olejnik oraz za oceanem, gdzie prezentuje rodakom „prowde, samą prowde i g…prawdę”.

Pani Szczypińska – niezmiennie wpatrzona w prezesa rozkochanymi oczętami, zawsze
pół kroku za prezesem, przeszła suchą nogą przez burzliwe odmęty zakusów Dubieneckiego; jedyne, co może powiedzieć o swojej działalności to TRWAM. Samym swym widokiem niesie
ukojenie na skołatane nerwy prezesa. Też blondynka.

Panie Merta i Kurtyka (wraz z operatorem kompresora) zdobyły samotrzeć Smoleńsk wiertarką udarową i zostawiając kamień na kamieniu pokazały, kto tu rządzi. MSZ w obawie przed
wierceniem dziury w miękkim podbrzuszu zostawił sprawę tablic do rozstrzygnięcia metodą „jakoś to będzie”. Całkiem słusznie, bo jak widać i słychać „jakoś” przecież jest. Z akcentem na „jakoś”.

Pani Kurtykowa solo - jedyna brunetka w tym gronie, z wielkim temperamentem zakłada z IPM
(Instytut Pamięci Męża) na temat którego wielbiciele jego działalności pisali
ciekawe listy.

Pani Szydło – urzędowa zastępczyni samego prezesa, nie bryluje zbyt często przed kamerami, ale jak już się pokaże - jej wypowiedzi cechuje entuzjazm i spontaniczna radość
Kłapouchego, który wielkim przyjacielem Kubusia Puchatka jest.

Wolontariuszka Joanna tańcząca z krzyżami – uszła z Salem przed egzorcyzmami. Zmiata pył sprzed stóp swojego bożyszcza w stanie pełnej mobilizacji 24 godziny na dobę w każdym miejscu aktualnego pobytu prezesa. Ukrzyżowała się samodzielnie przy pomocy wstążeczek, bo wytwórca krzyży, jak to chłop, głowę stracił i zapasowe gwoździe przetrzymał w kieszeni zamiast wbić babie gdzie trzeba.

Najnowszy zaciąg do gwardii, niejaka Stankiewicz, gwiazda uliczna, wydaje się być przywódczynią pospolitego ruszenia krzyżowo-różańcowego. Zdobywa właśnie szlify oraz rozgłos medialny przy pomocy białego parasola. Tu przewija się motyw namiotu, ale konstrukcji i wystroju odmiennego niż ten, którym dysponuje Kadafi. Czeka na obalenie rządu, czego zapewne powinni dokonać ruscy, na wyraźne prośby przedłożone
10 kwietnia pod ichniejszą ambasadą.

Pod koniec trzeba oddać sprawiedliwość dwóm paniom byłym, bo ich zasługi na służbie u prezesa w pomroce dziejów zginąć nie mogą.

Pani Jakubiak – tańcząca z bębenkiem i kwieciem we włosach. Słynęła z zaciętej walki o honor prezesa przed każda kamerą, jaką jej podstawiono. Zmyliła rytm, pozbawiając swoją dziatwę miłych wizyt wujka Jarka. Nie wie wujek, co stracił!

Kluzik Rostkowska – twórczyni maski wyborczej równie wiernie oddającej charakter wodza, jak
kubistyczne portrety Picassa urodę: cycek na głowie, na cycku oko, reszta jak skorupy z potłuczonego dzbanka.

Obie panie teraz w dalszym ciągu istnieją publicznie dzięki prezesowi, bo stanowi on główny
kontrapunkt dla ich działalności. Mówią o nim to samo co przedtem, tylko odwrotnie i jest to trwały dorobek obu pań po kilkuletniej praktyce u prezesa.

Całość przeglądu dopełnia osoba naczelnego ideologa Rydzyka. I nie ma w tym nic dziwnego; wszak urzędowo namaszczony do sukni, pozostaje jedyną autentyczną dziewicą w gwardii przybocznej prezesa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto