Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Naczelny i redakcja, czyli worek do bicia?

Redakcja
Postanowiłem zrobić wpis na bloga, bo czuję się już trochę zmęczony rolą worka do bicia. Nie jesteśmy od tego, by nas kochać i składać wyrazy uznania. Jesteśmy od codziennej pracy. Może nie zawsze dobrze ją widać. A może powinno?

Dobiliśmy do punktu, który w nauce o zarządzaniu zasobami ludzkimi nazywa się "atak na lidera grupy". Było już wcześniej kilka prób, jedne zawoalowane, inne wprost. Mamy świadomość, a ja szczególnie, że nie jesteśmy od tego, by nas kochać, ale chyba warto przypomnieć i wyartykułować kilka spraw.

Gazetę internetową wymyślił kiedyś wiceprezes Mirosław Kowalski. On mnie ściągnął z powrotem do Polskapresse, zaraził ideą dziennikarstwa obywatelskiego. Nie ma go już w firmie, ale jego ideę od początku realizuje zespół ludzi, którzy świetnie zrozumieli jak "to" może odnieść sukces. Wiedzą co mają robić, wiedzą, że ich rola wobec każdego dziennikarza obywatelskiego jest usługowa.

Oczywiście zdarzają się nam lepsze i gorsze momenty. Jesteśmy omylni, jak każdy. Po zmianach wczesną wiosną (zmniejszona redakcja) jeszcze lepiej zdajemy sobie sprawę, że serwis musi być tworzony przy wielkim współudziale autorów. Tworzony, redagowany i zarządzany. A to oznacza, że z każdym krokiem w dalszym rozwoju oddajemy dziennikarzom obywatelskim wpływ na zawartość, daliśmy (i na dniach będzie to jeszcze szersza możliwość) prawo dodawania tekstów samodzielnie, poprawiania błędów, możliwość zarządzania wpisami na Forum czy komentarzami.

Jest nas za mało, by szybko zarządzać tak wielkim organizmem. Kto nie wierzy niech zajrzy - jeśli ma taką możliwość - w teksty "zatwierdzone", "robocze", "zwrócone". Zobaczy zmiany w tekstach, godziny zapisu, etc. Wiem co mówię, pracowałem ciężko i w "Dzienniku Łódzkim", i w "Nowym Dniu" - mam porównanie. Tam był deadline i szło się do domu. Gazeta poszła... Tu deadline jest cały czas. To internet, czyli praca w świątek, piątek i sobotę. Ktoś cały czas dyżuruje.

Dlatego z przykrością odbieram nieustanne utyskiwania: redakcja to, redakcja tamto, redakcja nie zajmuje stanowiska. Wiemy, że redakcja jest cały czas na świeczniku, że może być wzywana do tablicy - takie jest święte prawo każdego autora. Domagać się, żądać. Jednak zważcie tylko, że po jednej stronie jest Autor (ale trzeba go przemnożyć przez 6500, a bardzo aktywnych - już kilkuset), a po drugiej redakcja. Skromna. Moderująca teksty (najwięcej czasu zajmują "debiutujący"), redagująca PAP, odpowiadająca na maile, pisząca na Skypie, na GG, dzwoniąca, nagrywająca wywiady, przyznająca nagrody, ucząca praktykantów, pracująca też dla PARP. Mógłbym jeszcze długo wymieniać. A serwis musi się rozwijać, trzeba przygotowywać nowe projekty. Kiedy to robić?

Dlatego przepraszam za całą redakcję gdy nie nadążamy z odpisywaniem na e-maile, odpowiadaniem na GG, nie nadążamy z komentowaniem, nie mamy czasu dla każdego tyle ile byśmy chcieli. Szczególnie mnie jest przykro...

Po drugiej stronie jest wydawca i jego określone wymagania, oczekiwania. W dyskusji o reklamie, czy o newsach większość dyskutantów widzi tylko swoje racje. Ja dostrzegam (bo muszę i chcę) pamiętać, iż nie robimy serwisu dla kilkudziesięciu tu piszących. I żadna duża firma nie zrobi takiej zabawki bez oglądalności oraz reklamy, która to sfinansuje.

1 tworzy treść, 10 ją komentuje, 89 czyta i ogląda - tak określany jest Web 2.0. Dlatego niezmiennie będę bronił tezy, że unikalny news bardzo się liczy (liczą się też dobre komentarze i felietony, ale one aż tak nie ściągają czytających). Ja codziennie oglądam statystyki. Od newsa o Rydzyku, a potem o Harrym Potterze rośnie nam oglądalność. Nie tych piszących, czy komentujących, ale tych co przychodzą tu się tylko czegoś dowiedzieć. To ma być i jest też ich miejsce. Nie wszyscy będą współtwórcami tego serwisu, część pozostanie jedynie odbiorcami. Wystarczy sprawdzić ile razy czytano informację Damiana Kazaka o przecieku do internetu książki o Potterze - 10 tys. odsłon! To już robi wrażenie, ale to byli internauci czytający!

W "DŁ" na pytanie koleżanek i kolegów mówiłem często, że szef nie jest od tego, by go kochać, ale by gazeta się ukazała. Dobra gazeta. Dlatego - zaznaczam - nie użalam się nad losem zespołu czy swoim, ale proszę tylko byście często odrobinę dłużej się zastanowili robiąc kolejny wpis na Forum: nie ma tego, to nie działa, a to jest do kitu bo nie widać... Tak wiemy, świetnie wiemy, że serwis nie jest idealny, że niektóre mechanizmy są ułomne. Poprawiamy je w miarę skromnych możliwości. Ale czy tylko dla plusów, punktów tu jesteście? Czy nie widać - tu apel do tych co są najdłużej - żadnych zmian?

I jeszcze jedno o drugiej stronie medalu rewolucyjnej idei dziennikarstwa obywatelskiego. Od początku pojawiały się głosy "fachowców", jak to wielki koncern wykorzystuje naiwnych amatorów biorąc od nich materiały za darmo. Otóż ten koncern daje też wiele od siebie. Nie chcę przez to powiedzieć, że ktoś się czegoś od nas nauczył, ale Wiadomości24.pl to platforma, która daje niektórym szansę wejścia do zawodu, daje możliwość wyrobienia sobie nazwiska, w końcu daje przyjemność publikowania, wyrażania siebie.

Nie oczekuję żadnych komentarzy. Tekst powstał bo mamy blog i czasem trzeba coś napisać :))

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto