Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nadrzewne "pączki śpiące" - pasja doktora Grenia

Redakcja
Czesław Greń z kolekcją pączków spiacych
Czesław Greń z kolekcją pączków spiacych AKP
Rzecz dotyczy pączków roślinnych, pączków drzew, organów powszechnie - wydawałoby się - znanych i zwyczajnych. Ale tym razem chodzi o tak zwane pączki śpiące, twory zadziwiające, tajemnicze i niezbadane.

Obiektem swojej życiowej pasji uczynił je Czesław Greń, rudzianin, leśniczy leśnictwa Panewnik, absolwent Wydziału Biologii Uniwersytetu Śląskiego, doktor fitosocjologii, ponadto wielki badacz i znawca... chrząszczy wodnych.

Mówiąc, krótko i pobieżnie: pączki są organami anatomicznymi – w naszym przypadku drzew – zespołami tkankowymi znajdującymi się w miazdze rośliny. W normalnych warunkach, na pewnym etapie rozwoju i wzrostu drzewa wyrastają z nich pędy pokryte liśćmi, czyli popularnie nazywając - gałązki.
Jednak w pewnych, nierozwikłanych dotychczas okolicznościach, niektóre z pączków, nie rozwijają się normalnie, tylko pozostają w szczególnym uśpieniu, przyrastając jednak i uwidaczniając się w postaci owalnych wybrzuszeń na pniach drzew. Spotyka się je zarówno na drzewach iglastych: sosnach, jodłach, świerkach i modrzewiach, choć rzadko, jak i na liściastych: dębach, bukach, lipach, ale zdaje się wcale nie występują na brzozach i osikach.

Czesław Greń zainteresował się „śpiochami” przed około 20 laty. Poza nim, nikt się nad tym zjawiskiem nie pochylał. W prasie fachowej próżno szukać jakiejkolwiek publikacji na ten temat. A szkoda, gdyż jest to fenomen z pogranicza, anatomii, morfologii, fizjologii i genetyki roślinnej. Dzieje się tak dlatego, że na pączki śpiące mało kto zwraca uwagę. Prawdę wyjawiając – prawie nikt! Dziwne narośle na pniach drzew wydają się nam czymś zwyczajnym.

Nierzadko są one skutkiem uszkodzeń mechanicznych, chorób grzybowych, efektem żerowania owadów, czy np. w przypadku czeczotowatości brzóz cenionej w meblarstwie, niespecyficznego rozrostu słojów. Pączki śpiące, które w liczbie kilkudziesięciu tworzą kolekcję Czesława Grenia, są owalnymi tworami o rozmiarach od kilku milimetrów do kilkunastu centymetrów. Składają się z koncentrycznych słojów drewna, co pozwala na określenie ich wieku. Bo one rosną wraz z drzewem. Od innych „guzów” na pniach wyróżnia je to, że pozwalają się dość łatwo wyłupać. Niekiedy ożywiają się i wypuszczają rachityczne pędy, a gdy są ulokowane przy szyi korzeniowej wierzb, potrafią się ukorzenić.

Pączki śpiące nie mają żadnego znaczenia gospodarczego, ani ujemnego ani pozytywnego. Dlaczego więc warto się nimi zajmować? Ano, właśnie dlatego, że są! Pierwszy człowiek, który rozkroił ciało innego człowieka, gnany ciekawością, nie myślał przecież o transplantacji serca. Pierwszy „astronom”, który skierował oko, a potem lunetę na Księżyc, wcale nie przewidywał lotów kosmicznych.

Nie wiadomo więc, jakie praktyczne skutki wypłynęłyby z poznania natury i etiologii pączków śpiących. Badania wcale nie byłyby łatwe. Wymagałyby wypracowania stosownej metodologii, użycia odpowiedniej aparatury mikroskopowej, dokonania analiz hormonalnych. Jak w przypadku wszelkich badań podstawowych, które zazwyczaj, przynajmniej na początkowym etapie, wydają się fanaberiami badaczy. Tak było w przypadku dziś powszechnie używanych laserów, ultradźwięków, mikrofal, promieniowania jądrowego czy rentgenowskiego.

Ale człowieka właśnie interesuje to, co niepoznawalne, co na pozór nieprzenikalne. Tak było, jest i będzie. Kto wie, może hobby rudzianina Czesława Grenia, zapewni mu miejsce w gronie sławnych badaczy zagadek natury?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto