Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najciekawsze pozycje płytowe 2006 roku

Szymon Maćkowiak
Szymon Maćkowiak
Subiektywny ranking najciekawszych płyt, które ukazały się na naszym rynku w ubiegłym roku. Albumy obok, których nie można przejść obojętnie.

1. Mogwai – “

Mr. Beast

To szokująco dobry album, zespół wydarzenie! Istnieją na rynku od 1996 roku, ale prawdziwą karierę zrobili po wydaniu w 2003 r. „Happy Songs For Happy People”. „Mr. Beast” jest potwierdzeniem wysokiej formy. Mało jest obecnie muzyki instrumentalnej, która byłaby, aż tak twórcza i wyjątkowa. Mogwai doszedł do perfekcji w umiejętnym kreowaniu nastroju i grze na ludzkich emocjach.

Szkoci pomogą nam odkryć na nowo muzyczne krainy, dotąd przez nas zapomniane, dzięki wprowadzaniu naszych uśpionych, szarych komórek w huśtawkę nastrojów. 
Wiele w tym piękna i dojrzałości. Tylko dla wyrafinowanych gustów.

2. The Mars Volta – „Amputechture“

 

Można by pomyśleć, że Mars Volta to nieźli popaprańcy, ich muzyka jest ciężko strawna, eksperymentatorska. Łączą w jedną całość elementy rocka psychodelicznego, hardcoru, free jazzu, co tworzy wybuchową mieszankę. W komponowaniu nie przestrzegają jakichkolwiek zasad i porządku. Mało jest ludzi, którzy dotrwają do końca ich płyty. Tego nie da się słuchać w samochodzie, a tym bardziej w środkach komunikacji miejskiej. Ich muzyka jest niespotykana i jedyna w swoim rodzaju. Na nowej płycie nadal idą drogą wyznaczoną, przez poprzedni, genialny krążek „De-Loused In The Comatorium”

3. TV on the Radio – “Return To Cookie Mountain”

 
TV on the Radio to chyba największe zaskoczenie roku. Nagrali płytę, która budzi duży respekt i szacunek w środowisku fonograficznym. Niemal we wszystkich rankingach podsumowujących ubiegły rok, znajduje się na wysokich miejscach. Nie ma w tym żadnego przypadku, bo to świetny krążek. Album, który nie nadaje się do masowej konsumpcji. Połączenie punku i elektroniki nigdy dobrze się nie sprzedawało. Co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to wyjątkowe dzieło.

4. Beck – “

The Information”

 

Beck to artysta spełniony. W swojej już dość długiej karierze obcował z niemal wszystkimi stylami muzyki – od popu, folku, przez blues, country do R&B i hip-hopu, nie zapominając również o rockowych korzeniach. 
Widać wyraźnie, że Beck jest jednym z prekursorów alternatywnego grania. Po raz kolejny serwuje nam fachowy studyjny album, przepełniony psychodelicznym wyczuciem i przemyślaną aranżacją. 

5. Snow Patrol – “Eyes Open“

 

Snow Patrol to zespół, który umiejętnie umie połączyć ambitne granie z sukcesem komercyjnym. Popularność zdobyli dzięki takim utworom, jak "Chocolate” czy „Run” 
(z płyty Final Straw). Ich muzyka to kumulacja pozytywnej energii, niezwykle melodyjna, optymistyczna. Niemal każdy utwór z tego krążka to murowany hit. Warto sięgnąć 
również po wcześniejsze ich dokonania.

6. Pearl Jam – “Pearl Jam”

 

Pearl Jam to królowie grunge, brzmienia z Seattle. Artyści, których nie trzeba specjalnie przedstawiać, 
bronią się muzyką i stylem niezmienionym pomimo tylu lat grania. Wracają po trzech latach milczenia i znów jest gitarowo, melodyjnie, po prostu doskonale. Nadal są zbuntowani i zaangażowani politycznie. 60 mln sprzedanych płyt (od dnia powstania zespołu) tysiące fanklubów, mówią za siebie. Ten zespół to nie przypadek.

7. Ms. John Soda – “Notes And The Like”

A o to moja perełka, zespół niszowy, 
którego na pewno nie znajdziecie na sklepowych półkach. To ich pierwsza studyjna płyta. Gwarantują niezłą dawkę elektryzującego popu i prostej muzyki z delikatnym, subtelnym kobiecym głosem. Warto się trochę pomęczyć i zdobyć tę płytę.

8. Tool – “

10,000 Days”

Oczywiście w zestawieniu nie mogło zabraknąć nowej płyty Toola. Obecnie to oni nadają kształt i wytaczają standardy ciężkiego rocka. Na „10,000 Days” usłyszymy niezwykłe bogactwo dźwięków i masę pomysłów, które mogłyby zapełnić parę albumów. Jak zawsze jest agresywnie i głośno. Tajemnica ciągnie tajemnicę, a na czele stoi wokalista Keenan, którego głos nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

9. Early Day Miners – “Offshore”

 
“Offshore” to taki minialbum, na którym znajduje się tylko 6 kompozycji. Swoją stylistyką nawiązują do najlepszych dzieł My Bloody Valentine czy Cocteau Twins. Trudno jednak uznać "Offshore" za kultową pozycję. Lecz 
nie o to w tym chodzi. Ważne jest przede wszystkim świetne wykonanie i depresyjny charakter utworów, swoista melancholia i smutek. Ta muzyka płynie od brzegu do brzegu.

10. The Rapture – “Pieces Of The People We Love”

 

 

The Rapture to przedstawiciele tzw. discopunku. Dużo tu elektroniki i syntezatorów połączone z gitarowym graniem. Z poprzednią płytą „Echoes” dumnie wkroczyli na klubowe parkiety. Muzyka, która świetnie nadaje się na imprezy, dzięki swojej niesamowitej energii i dynamice. Na “Pieces Of The People We Love” dalej trzymają się dyskotekowych rytmów. Chłopaki dążą do tego, aby każda impreza nie odbyła się bez ich udziału.

11. Deftones -

“Saturday Night Wrist”

 

Po genialnej płycie „White Pony” jednej z najlepszych jaka zagościła w moim odtwarzaczu Deftones postawił sobie tak wysoko porzeczkę, że sam nie jest w stanie jej przeskoczyć. Płyta “Saturday Night Wrist” niesie pewne nadzieje na powrót do elity, w szczególności utwór „Xerces”, który przypomina mi najlepsze dokonania tej kapeli. Deftones wybił się z wąskich ram nu-metalu i dzięki temu każdy jego nowy krążek zasługuje na uwagę. Porównywać ich do Limb Bizkit bądź Linkin Park było by krzywdzące. 
Obecnie odpowiedniejsze wydaje się zestawienie z: Tool, Rage Against the Machine czy Faith No More.

11. Muse - „Black Holes and Revelations”

 
Muse to solidni kompozytorzy, ma się wrażenie, że ich muzykę tworzy robot, a nie człowiek. W związku z tym, w kierunku ich twórczości pojawiają się zarzuty, o brak ducha. Trudno się z tym nie zgodzić, jednak mimo tych wad Muse ma rzeszę oddanych fanów. Ich pozycja, którą wypracowali sobie na muzycznym rynku jest niezagrożona i co jakiś czas wydają kolejne płyty z interesującym gitarowym graniem. Bo z Muse to jest tak, jak z podróbką dolara, każdy wie, że jest ona fałszywa, ale nie można się nadziwić jak perfekcyjnie została sfabrykowana.

Warto również posłuchać:

Arctic Monkeys – “Whatever People Say I Am, That's What I'm Not”

The White Birch – “Come Up For Air”

Sofa Surfers – “Sofa Surfers”

Thom Yorke – “The Eraser”

The Veils – “Nux Vomica

Brak polskich artystów w rankingu nie znaczny wcale, że nasz rynek fonograficzny jest ubogi. Warto zwrócić uwagę na takie wydawnictwa jak:

Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach – „Lewa strona literki M”,

The Cars Is On – „Lake & Flames”,

Cool Kids of Death – „2006”,

są to pozycje na światowym poziomie, za które na pewno nie mamy się za co wstydzić.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto