Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Najdłuższa podróż" - nowa ekranizacja książki Nicholasa Sparksa (recenzja)

Alicja Maliszewska
Alicja Maliszewska
Dobra wiadomość dla wszystkich fanek młodego pisarza - Nicholasa Sparksa, powstała kolejna ekranizacja jego książki. Czy odniesie taki sukces jak "Pamiętnik"?

12 czerwca premierę w polskich kinach miał kolejny film oparty na powieści Nicholasa Sparksa. Do tej pory ekranizacje jego książek cieszyły się dużym powodzeniem jak np. "Pamiętnik", "Szkoła uczuć" czy "Ostatnia piosenka".

"Najdłuższa podróż" to najnowsza ekranizacja i zarazem najnowsza powieść Sparksa. Reżyserii filmu podjął się George Tillamn Jr, a autorem scenariusza jest Craig Bolotin.

Sophia (Britt Robertson) właśnie kończy studia i dostaje możliwość praktyk w nowojorskiej galerii sztuki. Luke Collins (Scott Eastwood) to chłopak z rancza, którego ogromną pasją jest rodeo. Bierze udział w zawodach ujeżdżania byków i pragnie osiągnąć tytuł mistrza. Pewnego dnia dziewczyna i chłopak spotykają się. Jak to zwykle bywa w tego typu filmach, zakochują się w sobie. Wracając ze spotkania są świadkami wypadku samochodowego. Ratują życie kierowcy, który zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Poszkodowanym okazuje się być Ira Levinson (Alan Alda/Jack Huston) - wdowiec w sędziwym wieku. Podczas akcji ratunkowej prosi Sophie, by zabrała z jego auta pewne pudełko. W szpitalu okazuje się, że znajdują się w nim listy, które wdowiec pisał do swojej ukochanej w latach młodości. Od tego momentu Sophia często odwiedza Irę i czyta mu jego korespondencję, której treść widzowie mają sposobność poznać za pomocą retrospekcji. Okazuje się, że Sophie i Luke mają wiele wspólnego z Irą i jego żoną Ruth (Oona Chaplin).

W ten sposób akcja filmu to przeplatanie się wzajemnie dwóch wątków : teraźniejszości i przeszłości. Są momenty do śmiechu i do uronienia łzy. Fabuła opowiada o miłości, która wymaga prawdziwych poświęceń z obu stron. O pasji, w której można się bez pamięci zatracić, o zderzeniu dwóch skrajnie różnych światów.

W filmie bardzo ciekawie wykonano zabieg przenoszenia widza od nowoczesności do lat 40. XX wieku, w których swoją młodość przeżywają Ira i Ruth.

"Najdłuższa podróż" została sklasyfikowana jako dramat, jednak jest to dość lekki film, przy którym można się zrelaksować. Zdecydowanie polecam go wszystkim kobietom, którym przypadły do gustu poprzednie ekranizacje książek Sparksa oraz wszystkim tym, które ich nie widziały, ale lubią filmy o miłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto