Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najważniejsza jest miłość i wybaczenie. Wywiad z księdzem Kawęckim

Grażyna Wosińska
Grażyna Wosińska
Ksiądz Janusz Kawęcki trzyma w ręku relikwiarz bł. Faustyny Kowalskiej, apostołki Miłosierdzia Bożego
Ksiądz Janusz Kawęcki trzyma w ręku relikwiarz bł. Faustyny Kowalskiej, apostołki Miłosierdzia Bożego Grażyna Wosińska
Ksiądz Janusz Kawęcki, proboszcz parafii św. Brunona w Elblągu, obchodzi w tym roku 14 czerwca srebrny jubileusz kapłaństwa. W rozmowie z Grażyną Wosińską mówi, że w powołaniu najważniejsza jest miłość i umiejętność wybaczania.

Takie wydarzenia jak jubileusz 25 -lecia kapłaństwa skłaniają do wspomnień. Kiedy zapadła decyzja, by zostać księdzem?
- Po maturze nie myślałem jeszcze, by iść do seminarium. Dostałem się na Politechnikę Gdańską. Studiowałem to, co mnie interesuje, ale czegoś mi brakowało. Podczas spotkania z klerykami organizowanego przez duszpasterstwo akademickie coś mnie ścisnęło za gardło ze wzruszenia. Pomyślałem, że życie tych młodych ludzi ma sens, a moje nie bardzo. Zakiełkowała we mnie myśl, by zrezygnować ze studiów i zostać księdzem. Rzuciłem politechnikę.

Czy od razu ksiądz trafił do Wyższego Seminarium Duchownego Hosianum w Olsztynie, którego jest absolwentem?
- Nie. Dobrze znałem księży marianów z Elbląga, więc zdecydowałem się wstąpienie do tego zakonu. Najpierw odbyłem postulat, potem byłem w nowicjacie. Wreszcie rozpocząłem studia w seminarium w Lublinie. Po pierwszym roku przełożeni stwierdzili, że na zakonnika się nie nadaję.

To księdza nie załamało. Co Ksiądz zrobił?
- Poszedłem po radę do księdza infułata Mieczysława Józefczyka, najbardziej znanego i zasłużonego elbląskiego kapłana. Zawiózł mnie on do księdza biskupa warmińskiego Józefa Glempa, późniejszego prymasa. Nie było problemu z przyjęciem mnie do olsztyńskiego seminarium, ale pierwszego roku studiów mi nie uznano i trafiłem znów na I rok. Byłem jednak szczęśliwy, że jestem klerykiem, nic mi nie przeszkodzi w moich zamierzeniach.

Ile zatem trwała droga od powzięcia decyzji o stanie duchownym do święceń w 1986 roku?
- Osiem lat.

Był ksiądz w seminarium za czasów PRL. Czy spotkał się wśród kleryków z donosicielami bezpieki?
- Tak. Szybko jednak się wydawało kim są i opuszczali seminarium. Nie w głowie była im modlitwa i nauka, ale kto co powiedział i dlaczego.

Święcenia i pierwsze lata kapłaństwa Księdza też były za czasów komunizmu w Polsce. Czym różniła się sytuacja się ówczesnego Kościóła od tej w wolnej Polsce?
- Za czasów PRL Kościół zwalczano skrycie. „Nieznani sprawcy” mordowali niewygodnych dla władzy księży jeszcze w 1989 roku: księdza prałata Stefana Niedzielaka, ks. Sylwestra Zycha, ks. Stanisława Suchowolca. Od 1990 roku Kościół zwalczano publicznie poprzez nieprawdziwe i tendencyjne informacje. Robili to ludzie, dla których za czasów PRL Kościół był schronieniem i służył pomocą. Wtedy księży nie krytykowali, bo byli im potrzebni. Po 1990 roku nastawienie się zmieniło.
Kościół nagle stał się niewygodny i trzeba było z nim walczyć.

Statystki mówią, że sporo osób właśnie w wolnej Polsce odeszło od Kościoła. Jak to jest w parafii św. Brunona, gdzie ksiądz jest proboszczem?
- W 1999 roku 24 procent wiernych uczęszczało na niedzielne msze św., a ostatnio około 20 procent.

Jaka jest tego przyczyna?
- W szkole nauczyciele nie mają autorytetu, ważniejsze są media i ich opinie. Jest moda na spędzanie weekendu za miastem oczywiście bez Boga. Nie ma czasu i potrzeby uczestnictwa we mszy św. Wiele osób nie ceni wartości moralnych, ale konsumpcjonizm. Chcą one żyć jak najwygodniej nawet kosztem innych, a wtedy Pan Bóg jest niewygodny.

Jaki powinien być zatem współczesny ksiądz proboszcz?
- To ojciec parafii. Odpowiada za zbawienie dusz wiernych.

Jak to wygląda w codziennym życiu?
- Mówię parafianom podczas kolędy, w kościele o Miłosierdziu Bożym. Bóg wybacza każdy grzech. Czasem słyszę od wiernych: nie idą do spowiedzi, bo mają grzechy, których Pan Bóg nie wybaczy nigdy. Przekonuję, że to nieprawda. Czasem mnie słuchają, a czasem nie. Bywa też tak, że nigdy się nie dowiem czy kogoś przekonałem.

Atakowanie księży często w niewybredny sposób nie należy do rzadkości. Jak ksiądz reaguje na oczernianie i niesprawiedliwą ocenę swojej pracy?
- Naprawdę nie przejmuję się i wybaczam. Kiedyś panie z Caritasu powiedziały mi, że rezygnują, bo jakiś mężczyzna oskarżył ich, że biorą dary do domu, a one zanosiły je kobiecie, która nie mogła przyjść do kościoła. Wtedy im odpowiedziałem, że gdybym ja za każdym razem gdy ktoś mnie obgada, zrzucał sutannę już dawno nie byłbym księdzem. Panie przekonałem i nadal służą potrzebującym. Najważniejsza jest miłość i wybaczenie.

Jak ksiądz spędzi ten czas jubileuszu?
- Wyjadę do Rzymu z dwoma kolegami z seminarium, by dziękować Bogu za dar kapłaństwa.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto