Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Narodziny "Solidarności" widziane z boku

Redakcja
Marek Krauss w okresie narodzin Solidarności oraz wprowadzenia stanu wojennego
Marek Krauss w okresie narodzin Solidarności oraz wprowadzenia stanu wojennego archiwum autora
Jako zwykły Polak, byłem świadkiem narodzin "Solidarności" oraz ofiarą konfliktu Solidarność - władza komunistyczna.

W latach 70. oglądałem jakiś film w kinie w Pałacu Kultury i Nauki. Widzowie podczas seansu wychodzili, pomimo że był wyświetlany super film produkcji USA. Nie wiedziałem, o co chodzi. Do końca filmu została jakaś dziwna para, która uprawiała seks oraz ja. Gdy wychodziłem z sali kinowej na ulicę, zobaczyłem pełno pojazdów MO oraz ludzi bijących się koło Dworca Centralnego. Nie mogłem normalnie oddychać, ponieważ poczułem gaz i piekły mnie oczy, ale komunikacja kursowała normalnie.

Drugi przypadek miał miejsce po kilku dniach, gdy też wychodziłem z kina. Musiałem wracać na piechotę do domu. Wędrowałem dwie godziny, ponieważ wszystkie autobusy stanęły w Alejach Jerozolimskich. Autobus złapałem dopiero na ulicy Dolnej.

Później, gdy chodziłem na spacery po Starym Mieście, widziałem jak z okna wyrzucano ulotki na temat Solidarności, ale dozorca szybko je zbierał, bo bał się, że straci pracę.

Któregoś dniach wybrałem się do kina "Wars" w Rynku Nowego Miasta. Kino było zamknięte, a w gazecie napisano, że o tej godzinie miał być dobry film. Nie było żadnej informacji, dlaczego kino jest zamknięte, a dookoła była pusta ulica, tylko gołębie latały. Podczas oglądania Wiadomości, dowiedziałem się, że jak opuściłem Rynek, rozegrała się tam wielka bitwa.

Podczas mojej pracy, gdy byłem pracownikiem w zakładzie chronionym "Wspólna sprawa", cały zakład żył emocjami, w związku z powstawaniem Solidarności. Były nawet zapisy do związku i ja też się zapisałem, pomimo że mój ojciec był członkiem PZPR.

Gdy byłem na wczasach w Spale, chodziłem z jednym panem po różnych zakamarkach i on opowiadał, że gdy pracował jako inspektor pracy, któregoś dnia pojechał do Gdańska. Gdy wyszedł z Dworcach Głównego, widział pełno trupów na ulicy i nikt nie interesował się nimi.

Gdy z rodzicami wyjechałem do Bułgarii, widziałem wojska Armii Czechosłowackiej na granicy polsko-czechosłowackiej. Podczas pobytu w Bułgarii, gdy zorganizowano wycieczkę po okolicy, żaden autobus nie chciał odebrać grupy polskich turystów.

13 grudnia nie wiedziałem, że rząd wprowadził stan wojenny. Dowiedziałem się dopiero, gdy telefony oraz programy telewizyjne zostały wyłączone. Po przemówieniu Jaruzelskiego zrozumiałem, że dzieje się coś złego.

Podczas wizyty u rodziny dowiedziałem się, że podobno nad Warszawą latały samoloty wojskowe, a na granicy z NRD czekała specjalna jednostka sanitarna, która miała na celu zakopywanie polskich trupów, gdyby doszło do interwencji żołnierzy Układu Warszawskiego na Polskę. Dzięki wprowadzeniu stanu wojennego nie doszło do krwawej wojny.

Jedynym kłopotem w życiu codziennym były kartki żywnościowe, które były zmorą każdego Polaka. Nawet papier toaletowy był na wagę złota oraz wędliny, nawet salcesonu brakowało. Ja stałem po dwie godziny, żeby kupić jakąkolwiek wędlinę. Jedynym ratunkiem była baba, która przywoziła mięso ze wsi. Rajem było, gdy wyjeżdżałem na wczasy. Raz wyjechałem na wczasy do Cieplic, gdzie poznałem Polkę z zagranicy, która nie lubiła wędlin. To był raj, bo w ten sposób miałem ich więcej.

Podczas godziny policyjnej, gdy był zakaz wychodzenia z domu, jeden z lokatorów został zmuszony opuścić mieszkanie i poprosić o pomoc żołnierzy, którzy pilnowali. Lokator poprosił o wezwanie pogotowia ratunkowego, ponieważ dziecko zachorowało. Prawdopodobnie udzielono mu pomocy, ponieważ telefony były nieczynne.

Gdy wychodziłem z domu, widziałem pełno pojazdów pancernych z żołnierzami oraz pojazdy milicyjne z sikawką wodną. Jeden znajomy widział dom Wałęsy obstawiony ochroną. W autobiografii Wałęsy przeczytałem, że jego koledzy namawiali go, żeby dał zgodę na polowanie na tzw. czarownicę czyli komunistów, ale Wałęsa nie wyraził zgody. Dowiedziałem się jednak, że były takie przypadki, np. że w szkole dokuczano uczniowi, jeśli ktoś z jego rodziny był członkiem PZPR. W filmach zagranicznych zdarzały się fragmenty ze zmontowanym głosem -ukazywano Solidarość jako cudotwórcę, chociaż film nie miał nic wspólnego z tą tematyką.

Pamiętam, że ludzie stali w kolejce np. dwa dni, żeby kupić towary na zapisy. Raz byłem na kabarecie w kawiarni na rogu Nowy Światu i Świętokrzyskiej. Prezentowany był taki fragment: mężczyzna szukał kandydatkę na żonę , która była bliżej w kolejce do luksusowego towaru. Jeśli potrzebowało się trochę luksusu, kupowało się dolary w bankach i za nie nabywało dobre towary w "Peweksie".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto