Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasza galaktyka ma miliardy światów zdolnych do rozwoju życia

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Poszukiwania zamieszkałych planet mogą wkrótce zakończyć się sukcesem. Specjaliści eksploracji kosmosu twierdzą, że istnieją takie miejsca w naszej galaktyce, w dodatku z miliardami światów, które są zdolne do utrzymania ciekłej wody.

Niedawno amerykańska agencja NASA informowała o odkryciu poza Układem Słonecznym, dwóch planet (inaczej egzoplanet) wielkości Ziemi. Jak podkreślono - to pierwsze takie odkrycie, w długiej historii kosmicznej eksploracji. Przypomnijmy, że planety pozasłoneczne, które krążą w układzie planetarnym wokół innej gwiazdy niż Słońce, naukowcy nazywają egzoplanetami. To określenie pochodzi z greckiego: exo, czyli poza, na zewnątrz czegoś.

Zdaniem astronomów niewielkie są szanse, aby na odkrytych egzoplanetach istniało i przetrwało życie, zwłaszcza na tych, które obiegają stygnące gwiazdy. Takie wnioski wywodzą na podstawie badań nad planetami towarzyszącymi białym i brązowym karłom. W opinii badaczy egzoplanety zostały wyjałowione z warunków odpowiadających życiu, przez przesunięcia, jakim podlegają strefy sprzyjające zamieszkiwaniu organizmów żywych na tych specyficznych obiektach gwiezdnych.

Specjaliści od zagadnień życia na innych planetach poza Układem Słonecznym (egzoplanetach), czyli egzobiolodzy, twierdzą, że życie może rozwinąć się tylko wokół gwiazd odpowiedniej wielkości. Bardzo duże gwiazdy emitują bardzo silne i zabijające promieniowanie ultrafioletowe, które może wysterylizować (zniszczyć) odsłoniętą powierzchnię krążących wokół nich planet. W dodatku duże gwiazdy "wypalają się" w okresie - nie miliardów - a milionów lat, po czym z kosmiczną siłą eksplodują, jako supernowe (kilka rodzajów kosmicznych eksplozji) i zamieniają się w gwiazdy neutronowe albo czarne dziury.

Wszystkie takie zjawiska sprawiają, że narodziny i przetrwanie życia na planetach (egzoplanetach) krążących wokół gwiazd neutronowych, albo czarnych dziur, jest bardzo mało prawdopodobne, a właściwie nieprawdopodobne – podaje serwis tvn24.

Według autorów badania i niedawnego odkrycia egzoplanet wielkości Ziemi, co opisali i opublikowali w listopadzie 2012, w fachowym czasopiśmie "Astrobiology" – strefy, jak to określają - zamieszkiwalne wokół stygnących gwiazd, a więc takie strefy, w których mogą zaistnieć warunki sprzyjające powstaniu życia - przesuwają się. Właśnie te przyczyny - przesunięcia stref - "na dłuższą metę utrudniają utrzymanie się tam wszelkich form życia".

Rory Barnes z Uniwersytetu Waszyngtońskiego, główny autor badania, stwierdził, że nawet jeśli obecnie znajdujemy te planety "w aktualnej strefie zamieszkiwalnej ich gwiazd", to i tak wcześniej przeszły one fazę, która wysterylizowała je raz na zawsze. Zatem, mimo że dziś znajdują się w strefie zamieszkiwalnej, są martwe - potwierdził opinię Rory Barnesa, René Heller z Instytutu Astrofizyki Leibnitza w niemieckim Poczdamie, współautor pracy.

Z każdym rokiem i niemal z każdą chwilą, rosną szanse na znalezienie życia w Kosmosie; szanse są obecnie znacznie większe niż dotąd sądzono - uważają mikrobiolodzy z Uniwersytetu w brytyjskim Aberdeen. Swoją hipotezę naukowcy – specjaliści mikrobiologii, przedstawili na Brytyjskim Festiwalu Nauki.

Wyniki badań brytyjskich naukowców odnoszą się głównie do planet krążących wokół dwóch typów obiektów - białych i brązowych karłów. Białe karły charakteryzują się tym, że na ich powierzchni - wskutek syntezy wodoru - może dochodzić do eksplozji termojądrowych. W istocie to niewielkie, supergęste rdzenie gwiazd, w których ustały już reakcje jądrowe. Natomiast brązowe karły to obiekty gwiazdopodobne, większe od planet, ale zbyt mało masywne, żeby mogły w nich zachodzić reakcje przemiany wodoru w hel, które są głównym źródłem energii gwiazd.

Teoretycznie zarówno białe, jak i brązowe karły mogą emitować promieniowanie, które wystarcza do tworzenia się wokół nich stref zamieszkiwalnych. Ale oba te typy obiektów kosmicznych ulegają stosunkowo szybkiemu ochłodzeniu, co w praktyce oznacza, że z biegiem czasu ich strefy zamieszkiwalne przesuwają się coraz bliżej.
Dlatego właśnie planeta (egzoplaneta), która obecnie została odkryta pozostaje w obrębie takiej strefy białego karła, ale wcześniej prawdopodobnie pozostawała poza jej wewnętrzną granicą. W związku z tym, według naukowców, nawet jeśli taki świat miał kiedyś wodę, to w tamtym okresie musiała ona dość szybko wyparować i już nie wróci.

Ale zdaniem naukowców, nie oznacza to, że odległa gwiazda musi być taka jak nasze Słońce, żeby tworzyć możliwości istnienie potencjalnego życia, na obiektach wokół niej krążących. Astronomowie i egzobiolodzy odkryli wiele interesujących planet w strefach zamieszkiwalnych czerwonych karłów, które – co ciekawe - są mniejsze i znacznie ciemniejsze niż Słońce.

Według astronomów, czerwone karły są najczęstszym typem gwiazd, jakie występują w naszej Drodze Mlecznej. Tak częstym, że mogą stanowić, nawet 80 procent "gwiezdnej populacji naszej galaktyki". Ostatnie badania wykazują szacunkowo, że około 40 procent czerwonych karłów, ma planety w swoich strefach zamieszkiwalnych. To pozwala przypuszczać i wysnuwać wnioski, że w Drodze Mlecznej mogą istnieć nawet dziesiątki miliardów światów, które są zdolne do utrzymania ciekłej wody. Mają zatem realne możliwości rozwoju życia w naszej galaktyce.

Stanisław Cybruch

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto