Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: "Czerwone Skrzydła" zgasiły "Płomienie"

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Mimo ambitnej postawy w wyjazdowym meczu Calgary Flames ulegli najlepszej drużynie Zachodu. Detroit najlepsze w lidze. W derbach Kanady mocniejsze nerwy mieli gracze Montrealu. Klęska Anaheim w potyczce z Canucks.

Duży opór postawili gracze Calgary Flames najlepszej drużynie Konferencji Zachodniej jaką są „Czerwone Skrzydła” z Detroit. „Płomienie” długo stawiały czoła faworyzowanemu rywalowi, jednak ostatecznie uległy różnicą dwóch goli. Na pewno ponad 17 tysięcy widzów w Joe Louis Arena nie mogło narzekać na brak emocji i bramek. Był to zarazem trzeci pojedynek obu drużyn w tym sezonie i trzecie zwycięstwo Red Wings.

Już pierwsza tercja pokazała, że nie będzie to spacerek dla gospodarzy. Wyrównany bilans strzałów (9-8 dla Detroit), znalazł odzwierciedlenie w wyniku. Ku zaskoczeniu miejscowych fanów hokeja w 12. minucie Calgary wyszło na prowadzenie. Jerome Iginla i Craig Conroy rozmontowali obronę gospodarzy i Robyn Regehr pokonał Chrisa Osgood’a. Kiedy zegar na tablicy świetlnej w hali pokazywał, że właśnie minął kwadrans gry, miejscowi zdołali wyrównać. Gol był autorstwem najbardziej skutecznego ataku gospodarzy w tym sezonie. Szwedzi Henrik Zetterberg (17 asysta w sezonie) i Tomas Holmstroem zainicjowali akcje, po której Paweł Datsyuk zdobył wyrównującą bramkę. Było to jego szóste trafienie w tegorocznych rozgrywkach. Gospodarze poszli za ciosem i po kilkunastu sekundach już prowadzili. Kirk Maltby i Niklas Kronvall obsłużyli Krisa Draper’a i Miikka Kiprusoff wyciągał krążek z siatki.

Początek drugiego starcia należał do Red Wings. W 25. minucie było już 3:1 dla Detroit. Gola w przewadze zdobył Tomas Holmstroem (13 gol w sezonie). Szwed wykończył w ten sposób akcję Pawła Datsyuk i Nicklasa Lidstroem. Po tym trafieniu Miikka Kiprusoff stwierdził, że ma dość i zjechał z bramki gości. Trener „Płomieni” Mike Keenan desygnował do gry Curtisa McElhinney’a. Druga tercja obfitowała w wiele ostrych starć. Sędziowie nałożyli 7 kar na obie drużyny, z czego 5 na gości. Mimo wielu wykluczeń zawodnicy Calgary zdołali zdobyć gola, kiedy sami grali w przewadze. W 35. minucie Jerome Iginla (19 asysta w sezonie) wyłożył „gumę” do Diona Phaneuf’a i Chris Osgood skapitulował po raz drugi. Dla kibiców „Czerwonych Skrzydeł” bramka dla gości była dużym zaskoczeniem, gdyż cała druga część meczu przebiegała pod zdecydowane dyktando ich ulubieńców (bilans strzałów wyniósł 17-5 dla Detroit).

Nim widownia wygodnie rozsiadła się po przerwie było już 4:2 dla gospodarzy. Nicklas Lidstroem i Brian Rafalski wymienili między sobą krążek, zaś na listę strzelców wpisał się Paweł Datsyuk. Po kilku chwilach padła trzecia bramka dla przyjezdnych. Jerome Iginla zagrał do Alexa Tanguay’a i sędziowie wskazali na środek tafli. Po upływie niespełna 120 sekund nastąpiła riposta ze strony gospodarzy. Jiri Hudler podał do Valtteri’ego Filppuli i ten ostatecznie ustalił wynik meczu. Oba zespoły oddały w trzeciej tercji po 9 uderzeń na bramkę rywali.

W wypowiedzi dla sieci ESPN Nicklas Lidstroem (Detroit) wskazał najważniejszy moment spotkania: - Pierwszy gol był dla nas momentem zwrotnym w tym meczu. Nie zaczęliśmy spotkania zbyt dobrze”.

Kapitan gości Jerome Iginla wskazał na ten sam element gry: - pierwszy gol był niesamowitą chwilą. To dało naszym rywalom ogromne ożywienie.

Z kolei trener Calgary Mike Keenan chwalił napastnika Red Wings Pawła Datsyuk: - To był jego prawdziwy show w ofensywie. Dla takiej gry jak jego ludzie przychodzą na mecze.

Detroit ma 34 punkty (najwięcej w całej lidze) i lideruje w Grupie Centralnej. Calgary z 23 „oczkami” jest czwarte w Northwest Division.

Karne w derbach Kanady. Montreal ponownie lepszy

Po raz czwarty w tym sezonie stanęli naprzeciw siebie gracze Toronto Maple Leafs i Montreal Canadiens. W pojedynku dwóch najbardziej utytułowanych drużyn kanadyjskich po karnych lepsi okazali się Canadiens. Bilans spotkań wynosi 2-2. Po pierwszych dwóch zwycięstwach graczy Toronto, teraz Montreal zdołał wyrównać. Najwięcej braw zebrał po tym spotkaniu napastnik gości Aleksiej Kowaliew, który zdobył dwa gole.

Pierwsza tercja to huraganowe ataki „Klonowych Liści”. Gracze Toronto oddali 17 uderzeń na bramkę Careya Price’a. Jednak ani razu nie udało się im go pokonać. Goście wyraźnie zaskoczeni takim szturmem ze strony gospodarzy zdołali oddać raptem 6 uderzeń. Jednak bez większych problemów goalkeeper miejscowych (Vesa Toskala) je wyłapał. Zatem mimo wielu okazji zwłaszcza ze strony miejscowych graczy w pierwszym starciu obeszło się bez goli.

Druga odsłona przyniosła lepszą grę ze strony Montrealu. Bilans strzałów wyniósł 15-13 dla Toronto. Także i tym razem padł remis, ale widzowie (w Air Canada Center zgromadziło się blisko 20 tysięcy ludzi) wreszcie zobaczyli bramki. W 23. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Johnny Pohl podał do Darcy Tucker’a i krążek zatrzepotał w siatce. Dwie minuty później goście grali w przewadze i skutecznie wykorzystali swoją okazję. Mark Streit i Andrej Markow rozmontowali obronę Toronto, a na listę strzelców wpisał się Aleksiej Kowaliew. Po kilku chwilach ponownie Maple Leafs objęli prowadzenie. Andy Wozniewski do Chada Kilger’a i po strzale tego drugiego zapaliła się czerwona lampka za bramką Careya Price’a. Gol ten wywołał wielką radość na trybunach Air Canada Center. Po 30 sekundach nadeszła jednak riposta ze strony „Kanadyjczyków”. Saku Koivu obsłużył Guillaumea Latendresse’a i ponownie na tablicy świetlnej był remis.

Początek trzeciego starcia niemile zaskoczył miejscowych fanów hokeja. W 42. minucie Aleksiej Kowaliew zdobył trzecią bramkę dla przyjezdnych (asysta Bryan Smoliński i Andrej Markow). Było to trafienie w przewadze. Od tego momentu rozpoczął się szturm bramki gości przez Toronto. Bilans strzałów w tej tercji to 15-6 dla Maple Leafs. Mimo wielu prób gospodarze nie mogli pokonać bramkarza przyjezdnych. W samej końcówce zdecydowali się na wycofanie własnego goalkeepera i wprowadzenie w jego miejsce dodatkowego napastnika. Na 18 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Jason Blake podał do Matsa Sundina i ku wielkiej radości kibiców zgromadzonych w hali Szwed umieścił krążek w bramce Canadiens.

Po końcowej syrenie sędziowie zarządzili dogrywkę. W

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto