Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: Kolejne mocne uderzenie Red Wings

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Już 2:0 w finałowej rywalizacji prowadzą Detroit Red Wings z Pittsburgh Penguins. Minionej nocy "Czerwone Skrzydła" na własnym terenie pokonały rywali 3:0. Detroit nie straciło jeszcze w finale bramki.

Znakomicie radzą sobie w finale NHL gracze Detroit Red Wings. W drugim meczu odnieśli drugie przekonujące zwycięstwo i są już w połowie drogi do zdobycia głównego trofeum jakim jest Puchar Stanleya. Tym razem ograli Pittsburgh Penguins 3:0. Komplet publiczności w Joe Louis Arena (22 066 widzów) po raz kolejny oklaskiwał czyste konto bramkarza miejscowych. Tym razem Chris Osgood obronił 22 uderzenia rywali. To jego drugi shutout w finałowej rywalizacji.

Zupełnie sobie nie radzą młodzi gracze „Pingwinów” z Pittsburgha na tym etapie rywalizacji. O ile niepowodzenie w pierwszym meczu można zapisać na karb inauguracyjnej tremy, to już klęska w poniedziałkowy wieczór wyraźnie pokazuje, że Penguins nie mogą się odnaleźć. Zawodzą szczególnie Jewgienij Małkin (zero punktów i raptem trzy strzały w obu spotkaniach) i kapitan Pittsburgha Sidney Crosby (równie fatalne statystyki). Do tego słabego poziomu liderów zespołu z Pensylwanii dostosował się Marian Hossa, oraz co zapewne bardzo bolesne dla fanów „Pingwinów” bramkarz Marc Andre Fleury. Nie chodzi nawet o puszczenie siedmiu goli w dwóch meczach, ale raczej o poziom wszystkich interwencji. Być może deprymująco na goalkeepera „Pingwinów” nadal działa incydent z rozgrzewki przed pierwszym meczem. Bramkarz wychodząc z szatni na lód zahaczył nogą o próg bandy i wyrżną w lodowisko twarzą.

Świetny początek „Czerwonych Skrzydeł”

W poniedziałkowym meczu gospodarze (Detroit) już od samego początku narzucili własne tempo i styl gry rywalom i zepchnęli ich do obrony (bilans strzałów 12-6 dla miejscowych w pierwszej tercji). Już w siódmej minucie hala eksplodowała radością. Valtteri Filppula wjechał dynamicznie w tercję obronną przyjezdnych, odegrał na prawe skrzydło gdzie już czekał Brad Stuart. Gracz gospodarzy huknął z klepy w krótki róg bramki Fleuri’ego i Detroit wyszło na prowadzenie.

Kilka chwil później było już 2:0. Nie pierwszy raz w tej rywalizacji fatalnie zagrali obrońcy Pittsburgha. Stracili oni krążek za własną bramką, tam zaś przejął go Henrik Zetterberg, zagrał go przed bramkę, gdzie w podbramkowym zamieszaniu „gumę” końcem kija wepchnął do siatki Tomas Holmstroem.

W drugiej odsłonie gole nie padły. Detroit oddało 11 strzałów, zaś goście byli w stanie odpowiedzieć 6 uderzeniami na bramkę Chrisa Osgood’a. Gracze ekipy Penguins nadal nie potrafili narzucić swojej dominacji na lodowisku i sprawiali wrażenie jakby chcieli już wracać do własnej hali i rozpocząć wszystko od nowa. Żaden z liderów tej drużyny nie był w stanie wziąć na swoje barki ciężaru gry swojej ekipy.

Wojna na lodzie

Trzecia tercja była fatalna jeśli chodzi o sportową postawę, szczególnie jeżeli idzie o zawodników przyjezdnych. Ta część gry obfitowała w wiele wykluczeń (w sumie 16). Brylowali w tym elemencie Penguins, którym przypadło, aż 11 kar. Doszło do kilku naprawdę nieprzyjemnych zdarzeń na lodzie. Brutalnie sfaulowany został Johan Franzen, który długo leżał na lodzie. Także Chris Osgood boleśnie odczuł na sobie frustrację graczy z Pittsburgha. W końcówce doszło do ogólnej bijatyki, oraz do dwóch wykluczeń z meczu, które otrzymali Maxim Talbot i Gary Roberts (obaj z Pittsburgha).

Mimo tych fatalnych wydarzeń Red Wings byli w stanie zdobyć jeszcze jedną bramkę. W 49. minucie spotkania długim podaniem popisał się Johan Franzen, krążek trafił do Valtteriego Filppuli, który agresywnie wjechał w tercję obronną rywali minął obrońcę, położył bramkarza na lodzie i spokojnie posłał „gumę” po tafli do siatki.

Nadzieja nie opuszcza „Pingwinów”

W pomeczowych wypowiedziach Michel Therrien (trener Pittsburgha) nie krył nie zadowolenia z takiego obrotu sprawy po dwóch meczach i jak to określiła stacja ESPN mizerii Penguins. Jednak zarówno szkoleniowiec jak i gracze z Pensylwanii są pełni dobrych myśli, bowiem kolejne dwa mecze rozegrane zostaną w Mellon Arena w Pittsburghu i liczą, że dzięki temu zdołają odrobić straty. Wygląda zatem na to, iż kibicom „Pingwinów” nie pozostaje nic innego jak z nadzieją czekać na kolejne spotkania.

Gracze Detroit podkreślali, że mimo dwóch wysokich zwycięstw nadal nie należy lekceważyć i przekreślać rywali. Szczególnie podkreślał to Nicklas Lidstrom, który stwierdził, że Penguins ciężko pracują i w końcu może to przynieść efekty.

Kolejne spotkanie zostanie rozegrane 28 maja (środa) w Mellon Arena w Pittsburghu.

Drugie spotkanie finałowe NHL w Joe Louis Arena w Detroit:

Detroit – Pittsburgh 3:0, w serii do czterech zwycięstw 2-0
7.minuta Brad Stuart – asysta: Valtteri Filppula
12. minuta Tomas Holmstrom – asysta: Henrik Zetterberg
49. minuta Valtteri Filppula – asysty: Johan Franzen, Brad Stuart

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto