Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: New Jersey gromi Atlantę w karnych

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
"Diabły" z New Jersey potrzebowały rzutów karnych, aby pokonać Atlantę Thrashers. Minnesota pokonałaVancouver i objęła przodownictwo w tabeli. Brutale wśród Canucks. Oilers nie dali szans "Kaczorom".

Blisko 15 tysięcy ludzi przybyło do Prudential Center, aby obejrzeć spotkanie miejscowych ”Diabłów” z Atlanta Thrashers. Po emocjonującym spotkaniu lepsi okazali się, po rzutach karnych, gospodarze. Decydujące trafienie zaliczył Brian Gionta. Na duże brawa zasłużył też bramkarz New Jersey Martin Brodeura, który obronił wszystkie karne wykonywane przez Thrashers. Dla Devils było to 14. zwycięstwo w sezonie, które mocno zbliżyło ich do pozycji lidera Atlantic Division.

Pierwsza tercja przebiegła to wyrównana gra. Potwierdził to i bilans strzałów i wynik. Oba zespoły oddały po 9 uderzeń na bramkę rywala. Na pierwsze trafienie w tym spotkaniu kibice czekali blisko kwadrans. Wtedy to sędziowie odesłali na ławkę kar gracza gospodarzy, Davida Clarksona, za niedozwolony udział w grze. Przyjezdni szybko skorzystali z takiego prezentu. Krążek rozegrali Marian Hossa i Tobias Estrom, zaś Martina Brodeur’a pokonał Todd White. Gracze New Jersey ambitnie dążyli do wyrównania. Dzięki konsekwencji swój cel osiągnęli jeszcze w tej tercji. Na niespełna minutę przed końcem Paul Martin zagrał do Siergieja Brylina i ten posłał „gumę” do bramki strzeżonej przez Johana Hedberga.

Druga tercja, to całkowita dominacja „Diabłów”. Na ich 12 uderzeń goście zdołali odpowiedzieć zaledwie trzy razy. Jednak ilość nie przerodziła się w jakość. Miejscowym graczom wyraźnie brakowało skuteczności, a do tego naprawdę nieźle spisywał się w bramce Atlanty Johan Hedberg. Jednak i on nie miał szans w sytuacji z 36. minuty, kiedy to Karel Rachunek obsłużył Johna Madden’a i ten strzelił nie do obrony.

W ostatniej odsłonie z lepszej strony pokazali się Thrashers. Mając nóż na gardle goście zagrali odważniej, co zaowocowało 9 strzałami na bramkę miejscowych. Wprawdzie New Jersey oddało 11 prób, ale żadna z nich nie była skuteczna. Za to przyjezdni osiągnęli swój cel w 50. minucie. Bryan Little podał do Ilji Kowalczuka i ten uciszył widzów w hali. Było to 22 trafienie rosyjskiego snajpera Atlanty w tych rozgrywkach.

W zarządzonej dogrywce, oba zespoły grały aktywnie próbując zaskoczyć bramkarza rywali. Żaden z goalkeeperów nie dał się jednak pokonać i do wyłonienia zwycięzcy tego spotkania niezbędne były rzuty karne. W nich bezbłędnie bronił Martin Brodeura, zaś trafienie na wagę dwóch punktów, w trzeciej serii, zdobył Brian Gionta. Ładnym strzałem pokonał Johana Hedberga i po chwili utonął w objęciach kolegów z drużyny.

W tabeli Grupy Atlantyckiej New Jersey Devils jest trzecie, z 30 punktami. Atlanta Thrashers zajmuje trzecią lokatę z Southeast Division z dorobkiem 25 punktów.

Wild wyprzedzili Canucks

Dzięki zwycięstwu na własnej tafli nad bezpośrednim rywalem, w walce o prymat w Northwest Division, zespół Minnesoty Wild wyprzedził w tabeli ekipę Vancouver. Canucks w tym ważnym meczu nie byli w stanie osiągnąć korzystnego rezultatu. 18,5 tysiąca fanów hokeja w Xcel Energy Center mogło po końcowej syrenie oklaskiwać sukces swoich ulubieńców i awans na pierwsze miejsce w dywizji.

Spotkanie rozpoczęło się od... bójki. Już w trzeciej sekundzie meczu zaczęli okładać się Jeff Cown (Vancouver) i Aaron Voros (Wild). Po tym spięciu obaj gracze odpoczęli sobie po pięć minut na ławce kar. Cała pierwsza tercja przebiegła po znakiem brutalnej gry z obu stron. Szczególnie upodobali sobie ten rodzaj gry goście. Na trzynaście wykluczeń w pierwszym starciu, aż 9 nałożono na graczy Canucks. Pod koniec tej części gry doszło do kolejnej bójki na lodzie, oraz wykluczenia z meczu krewkiego Jeffa Cown’a. Przy takim przebiegu gry widzowie nie oglądali zbyt wiele prawdziwego hokeja. Bilans strzałów wyniósł 12 - 4 dla Minnesoty. Jak widać po tym garcze Canucks w pierwszych dwudziestu minutach nie za bardzo zainteresowani byli grą w hokeja. Nic tez dziwnego, że jedyny gol jaki padł w tej tercji zdobyty został w przewadze a jego autorem był gracz gospodarzy. W 17. minucie spotkania obronę gości rozmontowali Brian Rolston i Sean Hill, zaś Roberto Luongo pokonał Eric Belanger.

Drugie starcie wyglądało zupełnie inaczej niż poprzednie. Gracze Vancouver zupełnie się uspokoili i skupili się na efektywnej grze. Jedyne dwie kary w tym starciu zostały nałożone na zawodników Wild. Bilans strzałów także był korzystny dla gości i wyniósł 9:8. Ku zaskoczeniu miejscowej widowni już w 26. minucie przyjezdni zdołali wyrównać. Tylor Pyatt zapoczątkował akcję, zagrał do Lukasa Krajicka, ten wyłożył „gumę” do Mike’a Browna i po strzale tego ostatniego Nicklas Backstrom był bez szans. Jednak tego wieczoru lepiej spisywali się gospodarze. Pod koniec tej tercji ponownie wyszli na prowadzenie. Marian Gaborik zagrał do Aarona Voros i ten pokazał, że nie tylko potrafi się bić na lodzie. Po swoim uderzeniu mógł odbierać gratulacje od partnerów z lodu jak i z boksu.

Trzecie starcie nie przyniosło już zmiany rezultatu. Gospodarze oddali 10 uderzeń, ze strony Vancouver nadeszła riposta w postaci „tylko” siedmiu strzałów. Goście nie radząc sobie z dobrze zorganizowaną obroną Minnesoty ponownie zaczęli grać niezgodnie z przepisami. Wszystkie cztery kary w tej tercji zapisano na ich konto. Do tego w 52. minucie sędziowie wykluczyli kolejnego gracza drużyny przyjezdnej. Tym razem był to Alexandre Burrows.

Gracze Canucks powinni jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu, a jak najszybciej przypomnieć sobie na czym polega naprawdę gra w hokeja.

W tabeli Northwest Division na pozycję lidera awansował Minnesota z 32 „oczkami”. Vancouver spadła na drugą pozycję z dorobkiem 30 punktów.

Ducks ciągle grają nierówno

Nadal nie mogą na dobre odnaleźć się w tym sezonie obrońcy mistrzowskiego tytułu. Świetne występy przeplatają z fatalnymi wpadkami i to bez względu na to czy grają u siebie czy na wyjeździe. Nie inaczej było minionej nocy. Anaheim sprawiło przykrą niespodziankę swoim fanom, których na mecz z Edmonton do Honda Center przybyło ponad 17 tysięcy. Nie dość, że gospodarze zagrali słabo w obronie, to jeszcze ani razu nie zdołali pokonać bramkarza Oilers Mathieu Garona.

Już pierwsze starcie nie zwiastowało nic dobrego dla miejscowych. „Nafciarze” szybko osiągnęli przewagę (w całej tercji osiągnęli korzystny stosunek strzałów na bramkę 10:4). Do tego zagrali skutecznie. Pierwsza bramka padła w 10. minucie spotkania. Po zagraniu Zachari’ego Stortini’ego na listę strzelców wpisał się Raffi Torres. Nie było to jednak jedyne trafienie gości w tej tercji. Na kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną Jean – Sebastien Giguere skapitulował raz jeszcze. Robert Nilssona podał do Dustina Penner’a i po strzale tego drugiego sędziowie mogli wskazać na środek lodowiska. Gościom było łatwiej zdobytą bramkę, gdyż na ławce kar przebywał zawodnik gospodarzy Chris Perry (wykluczenie za zahaczanie).

W drugim starciu żwawiej zagrali hokeiści Ducks. „Kaczory” oddały 14 strzałów na bramkę Oilers. Niestety dla ich fanów nadal rewelacyjnie bronił Mathieu Garon. Na nieszczęście dla miejscowych fanów hokeja słaba postawa ich ulubieńców w ataku szła w połączeniu z fatalnym występem w defensywie. Graczom Edmonton wystarczyło 6 uderzeń, aby zdobyć dwie kolejne bramki. W 28. minucie padło kolejna trafienie dla Oilers w przewadze. Akcję Karetta Stoll’a i Shawna Horcoff’a skutecznym strzałem zwieńczył Joni Pitkanen. Dosłownie 120 sekund później Jean – Sebastien Giguere wyciągał krążek z bramki po raz czwarty. Tym razem na listę strzelców wpisał się Tom Gilbert, kończąc akcję Shawna Horcoff’a i Sama Gagner’a.

W ostatniej odsłonie kibice nie zobaczyli już bramek. Widać było, że oba zespoły mają świadomość rozstrzygnięcia losów spotkania. Wprawdzie ponownie więcej strzałów oddali gracze Anaheim (7:5), ale nie byli w stanie ani razu zaskoczyć goalkeepera przyjezdnych.

W tabeli Pacific Division Anaheim Ducks są na trzeciej pozycji z dorobkiem 28 punktów. Mimo wysokiej wygranej „Nafciarze” z Edmonton zamykają tabelę Dywizji Północnozachodniej z 25 zdobytymi punktami.

Wyniki i strzelcy bramek 2 grudnia (niedziela) 2007:

New Jersey – Atlanta 3:2, karne
NJD: S. Brylin, J. Madden
Atl: T. White, I. Kowalczuk

Minnesota – Vancouver 2:1
Min: E. Belanger, A. Voros
Van: M. Brown

Anaheim – Edmonton 0:4
Edm: R. Torres, D. Penner, J. Pitkanen, T. Gilbert

Zestaw par na 3 grudnia (poniedziałek) 2007:

NY Islanders – Boston
NY Rangers – Carolina
Columbus – Dallas
Pittsburgh – Phoenix
Colorado – San Jose
Los Angeles - Edmonton

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto