Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: Układ sił na początku 2009 roku. Cz. 1

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Za nami pierwsze miesiące rozgrywek sezonu zasadniczego, zatem warto pokusić się o pewne podsumowania, o które dziś znacznie łatwiej niż na starcie rozgrywek.

Spojrzymy na układ sił w poszczególnych dywizjach, bowiem tam, w porównaniu do poprzedniego sezonu, zaszło kilka zmian i to nawet całkiem istotnych. Na początek Konferencja Wschodnia. A zatem po kolei:

Atlantic Division:

Rok 2009 na tronie lidera tej grupy rozpoczął zespół Rangersów z Nowego Jorku. Jest to z pewnością małe zaskoczenie, ale na pewno nie sensacja. „Strażnicy” już w poprzednim sezonie sygnalizowali zwyżkę formy. Po kilku latach posuchy nareszcie kibice nowojorczyków mogli cieszyć się z awansu do play off, gdzie w pierwszej rundzie odprawili z kwitkiem lokalnych rywali z New Jersey. Mając w składzie takich graczy jak Nikołaj Żerdiew (34 punkty), Markus Naslund (27), Chris Drury (25), Scott Gomez (25), Wade Redden (14 asyst), czy też młody gwiazdor drużyny Brendon Dubinsky (5 bramek i 16 asyst), trener Tom Renney może śmiało stawiać sobie ambitne cele z walką o Puchar Stanley’a łącznie. Wszystko wskazuje na to, że kibice z Madison Square Graden jeszcze nie raz w tym sezonie będą cieszyć się z sukcesów swoich ulubieńców.

Bilans NY Rangers: 39 gier, 49 punktów, bramki 107-107, 23 zwycięstwa, 13 porażek, 3 porażki po dogrywkach/karnych. W ostatnich 10 grach odnieśli 5 zwycięstw.

Za plecami ekipy z Nowego Jorku toczy się wyrównana walka trzech kolejnych ekip. Philadelphia Flyers , New Jersey Devils i Pittsburgh Penguins niemal codziennie zmieniają się miejscami między sobą. Każda z tych drużyn nadal ma realne szanse na zwycięstwo w całej dywizji, ale jak na razie fotel lidera jest poza ich zasięgiem.

„Lotnicy” z Filadelfii w tym sezonie mają lidera w osobie swojego środkowego Jaffa Cartera, który zgromadził jak na razie 43 punkty za 27 goli i 16 asyst. Także niezłe noty zbierją w tym sezonie Simon Gagne – 40 „oczek, oraz Mike Richards – 39 pkt.

Bilans Philadelphia Flyers: 37 gier, 47 punktów, bramki 126-114, 20 zwycięstw, 10 porażek, 7 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach odnieśli 6 zwycięstw.

New Jersey Devils po nie najlepszym początku (podobnie jak w poprzednim roku) zdają się łapać właściwy rytm. Ich coach Brent Sutter potrafił tak zorganizować grę zespołu, że po kilku tygodniach regular season „Diabły” stały się postrachem najlepszych w lidze. Dziś przyjeżdżając do Prudential Center każda drużyna musi nastawić się na ciężki bój, oraz na to, że ciężko będzie jej wywieźć jakiekolwiek punkty z tego gorącego terenu. Tradycyjnie już najaktywniejszym „Diabłem” jest Zach Parise. Jak na razie ma 44 punkty i z całą pewnością ochotę na drugie tyle. Także bramkarze New Jersey są mocnymi punktami ekipy. Legendarny już Martin Brodeur, oraz Scott Clemmensen, który co ciekawe spisuje się lepiej od swojego utytułowanego kolegi.

Bilans New Jersey Devils: 36 gier, 45 punktów, bramki 109-94, 21 zwycięstw, 12 porażek, 3 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach zanotowali 5 wygranych.

Pittsburgh Penguins, jak na razie, są na czwartej pozycji w swojej dywizji, ale z całą pewnością nie można ich jeszcze przekreślać. Jeśli ma się w swoich szeregach takich graczy jak Sidney Crosby (50 pkt.), czy Jewgienij Małkin(60 „oczek”) śmiało można liczyć na najwyższe laury. I zapewne tak właśnie myślą fani „Pingwinów”, w oczekiwaniu na awans do play off, a później może i Puchar Stanley’a (w poprzednim sezonie przegrali w finale z Detroit 2:4).

Bilans Pittsburgh Penguins: 38 gier, 42 punkty, bramki 120-114, 19 zwycięstw, 15 porażek, 4 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 grach odnieśli 4 wygrane.

Tabelę Atlantic Division zamykają New York Islanders. “Wyspiarze” jak na razie mają najgorszy bilans w lidze i jeśli nadal będą prezentowali obecną dyspozycję to wiele wskazuje na to, że zakończą sezon jako czerwona latarnia ligi. Scott Gordon zapewne zaczął już myśleć jak uratować swoją posadę. I nie ma co ukrywać, że jeśli nie zdoła wykrzesać ze swoich zawodników zapału do lepszej gry prawdopodobnie będzie musiał pożegnać się ze swoja posadą.

Bilans NY Islanders: 38 gier, 28 punktów, bramki 98-136, 12 zwycięstw, 22 porażki, 4 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 grach tryumfowali ledwie 2 razy.

Northeast Division:

Najlepszą drużyną w tej dywizji, a także całej lidze dosyć niespodziewanie są Boston Bruins. Po kilku słabszych latach najwyraźniej „Niedźwiadki” odnalazły właściwy rytm. Duża w tym zasługa trenera zespołu z Massachusetts Claude’a Juliena. Bruins mają nie tylko największą w lidze liczbę punktów, zwycięstw, ale także grają najskuteczniej w ataku. Zdobyli do tej pory 141 bramek, a stracili 84, co także jest najlepszym bilansem w lidze. Liderami zespołu w tej kampanii są: Marc Savard 48 punktów (w tym 35 asyst), David Krejci – 41 pkt, i Phil Kassel z 39 „oczkami”. Oczywiście nie można pominąć tu bramkarza Bostonu. Tim Thomas jak na razie spisuje się naprawdę rewelacyjnie.

Bilans Boston Bruins: 38 gier, 62 punkty, bramki 141-84, 29 zwycięstw, 5 porażek, 4 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 spotkaniach zwyciężali… 10 razy.

Za plecami Bostonu w tabeli są Montreal Canadiens. ”Kanadyjczycy” jak na razie spisują się słabiej niż w poprzednim sezonie, ale nawet z taką formą mogą być spokojni o awans do play off, a tam jak wiadomo wszystko może się zdarzyć. Najlepiej punktującymi graczami Canadiens są jak do tej pory: Aleksander Kowaliew – 28 punktów, Andrej Markow – 27 pkt, Alex Tanguay – 26 pkt, i Robert Lang z 25 „oczkami”.

Bilans Montreal Canadiens: 36 spotkań, 48 punktów, bramki 108-91, 21 wygranych, 9 porażek, 6 przegranych po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 bataliach zwyciężali sześciokrotnie.

Kolejne miejsce zajmują „Szable” z Buffalo. Jak widać jeden Thomas Vanek to zdecydowanie za mało by włączyć się do walki o czołowe lokaty w lidze. Chociaż dzielnie starają się go wspierać Jason Pominville i Derek Roy, to jednak ekipa Sabres najprawdopodobniej nie będzie w stanie zagrozić czołowym drużynom Konferencji Wschodniej. Jednak wszystko wskazuje na to, że ekipa trenowana przez Lindy Ruffa znajdzie się w play off, o ile utrzyma obecny kurs. Warto pochwalić jeszcze goalkeepera „Szabel”, którym jest Ryan Miller. Dzięki niemu kibice w HSBC Center często mieli powody do świętowania.

Bilans Buffalo Sabres: 38 gier, 41 punktów, bramki 109-109, 18 zwycięstw, 15 przegranych, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 bataliach zanotowali 4 wygrane.
Kolejny fatalny sezon notują „Klonowe Liście” z Toronto. Mimo kilku zmian w klubie, zespół ten nadal nie może znaleźć właściwego rytmu gry, oraz osiągnąć poziom odpowiadający swojemu potencjałowi. W zespole wyróżniają się Nik Antropov i Matt Stajan, którzy zgromadzili po 30 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Kibice i władze Maple Leafs liczą, że wkrótce liderem zespołu zostanie młoda nadzieja amerykańskiego hokeja Lee Stempniak. Być może wtedy uda się Toronto wrócić chociaż do fazy play off.
Jest to tym bardziej istotne, że w tym sezonie nie będą już mogli liczyć na swojego legendarnego kapitana Matsa Sundina.

Bilans Toronto Maple Leafs: 38 spotkań, 36 punktów, bramki 116-137, 15 zwycięstw, 17 porażek, 6 porażek po dogrywce/karnych. Ostatnie 10 spotkań to 5 wygranych.

Dramatyczna sytuacja panuje w Ottawie. Senators zamykają tabelę Northeast Division, a to zupełnie nie koreluje z ich ambicjami. Drużyna ze stolicy Kanady spisuje się obecnie fatalnie, co jest jedną z największych sensacji obecnego sezonu zasadniczego. Dość wspomnieć, że rok temu o tej samej porze Ottawa zdecydowanie liderowała Konferencji Wschodniej i była postrachem całej ligi. Jednak kryzys zespołu jaki go dopadł w marcu ciągnie się do dzisiaj i obecnie końca nie widać.

O katastrofalnej sytuacji teamu „Senatorów” świadczy także to, iż trener Craig Hartsburg rozważa wyminę gwiazdora swojej ekipy Jasona Spezzy na innego gracza. Dla Senators to ostatni dzwonek na poprawę gry. W innym wypadku tegoroczna kampania spisana zostanie na straty.

Bilans Ottawa Senators: 35 gier, 31 punktów, bramki 83-100, 13 zwycięstw, 17 porażek, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 grach zanotowali 3 wygrane.

Southeast Division:

Obecnie w tej grupie prowadzą jej mistrzowie z poprzedniego sezonu. Washington Capitals, bo o nich mowa, mieli trochę niemrawy początek, ale obecnie notują bardzo dobrą dyspozycję i jeśli utrzymają swój rytm to w cuglach zwyciężą na południowym-wschodzie. Oczywiście liderem zespołu jest jedna z największych gwiazd całej ligi. Aleksander Owieczki także i w obecnej kampanii imponuje skutecznością. Zgromadził, jak na razie, 52 punkty za bramki i asysty. Dzielnie wspierają go: Nicklas Backstrom - 44 „oczka” i Aleksander Semin – 32 pkt.

Dorobek Washington Capitals: 39 spotkań, 53 punkty, bramki 131-115, 25 zwycięstw, 11 porażek, 3 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 spotkaniach zanotowali 9 wygranych.

Za plecami Capitals w tabeli są gracze Carolina Hurricanes. Zespół z Raleigh po niezbyt udanym poprzednim sezonie zdają się wracać do niezłej dyspozycji. Dużą pracę z drużyną wykonał Paul Maurice i widać, że nauka nie poszła w las. Ale trudno jest grać słabo jeżeli w ataku ma się takie asy jak: Eric Staal, Ray Whitney, Siergiej Samsonow, zaś bramki strzeże Cam Ward. Kibice bardzo dobrze pamiętają czasy kiedy „Huragany” dzierżyły mistrzostwo ligi i zapewne nie mają nic przeciwko temu, aby w tym sezonie Puchar Stanley’a wrócił do ich zespołu. Nie będzie to łatwe, ale Carolina ma duże szanse na powrót na szczyt.

Bilans Carolina Hurricanes: 39 gier, 43 punkty, bramki 102-114, 19 zwycięstw, 15 porażek, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach odnieśli 6 wygranych.

Zespół Florida Panthers od kilku sezonów próbuje wspiąć się na szczyt swojej dywizji, ale jak do tej pory nie udało im się w ostatecznym rozrachunku pokonać ekip Capitals i Hurricanes. Wiele wskazuje na to, że w obecnym sezonie zasadniczym będzie identycznie. Co więcej, „Pantery” będą musiały dużo się napracować, aby awansować do rozgrywek posezonowych. Dobra dyspozycja rywali i nie najlepsza własna jak na razie stawiają taki rozwój wypadków pod dużym znakiem zapytania. Kibice z Florydy zapewne wierzyć będą do końca, że ekipa Petera DeBoera wreszcie awansuje do play off. Ale, aby tak się stało w ekipie z Sunrise większe wsparcie od kolegów muszą mieć Jay Bouwmeester i David Booth.

Bilans Florida Panthers: 37 gier, 37 punktów, bramki 93-104, 16 zwycięstw, 16 porażek, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach zwyciężali 4 razy.
Kolejny słaby sezon notuje ekipa Atlanta Thrashers. Wydawało się, że poprzedni regular season będzie dobrym powodem do wyciągnięcia wniosków na obecną kampanię, ale wszystko wskazuje na to, iż tak się nie stało. „Drozdy” nie grają najlepiej i wydaje się, że trener John Anderson nie jest w stanie temu zaradzić. Wydaje się, że kluczowa jest tu gra w obronie. Atlanta straciła najwięcej bramek w całej lidze (142) i poprawa gry w tej formacji jest kluczowa dla poprawy pozycji zespołu. W ataku dobrze radzi sobie czwórka zawodników: Ilja Kowalczuk – 39 punktów, Wiaczesław Kozłow -36 pkt., Todd White – 35 punktów i najlepszy strzelec zespołu Bryan Littre – 32 „oczka”. Ale kibice Thrashers liczą bardzo na to, że wreszcie na miarę swoich możliwości zaczną bronić ich bramkarze: Kari Lehtonen i Johan Hedberg. W innym przypadku Atlanta pozostanie na dnie ligowej tabeli.

Bilans Atlanta Thrashers: 39 gier, 31 punktów, bramki 114-142, 13 zwycięstw, 21 porażek, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 bataliach zanotowali 4 triumfy.

W katastrofalnych nastrojach są fani Tampa Bay Lightning. Wielu z nich myślało, że poprzedni, beznadziejny, sezon to zwykły wypadek przy pracy. Jednak pierwsza część tegorocznego sezonu zasadniczego jest jeszcze gorsza. To wszystko wydaje się być wręcz niemożliwe jeśli weźmie się pod uwagę jakie tuzy grają w barwach „Błyskawic”. Wspomnijmy tylko: Vincent Lecavalier, Martin St. Louis, Andrej Meszaros, Marc Recchi, Radim Vrbata, Vaclav Prospal. Jak widać na tym przykładzie potwierdza się stara sportowa zasada, że same nazwiska nie grają. Mimo licznych i wydawało się poważnych wzmocnień Tampa Bay nadal spisują się fatalnie. Czy podopieczni Ricka Toccheta zdołają się jeszcze w tym sezonie przełamać? W to wierzą już chyba tylko najwięksi optymiści, a o tych co raz trudniej.

Bilans Tampa Bay Lightning: 37 spotkań, 30 punktów, bramki 89-117, 10 zwycięstw, 17 porażek, 10 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 spotkaniach wygrywali 4 razy.

* Wszystkie statystyki aktualne na dzień 2.01.2009

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto