Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: Układ sił na początku 2009 roku. Cz. 2

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Konferencja Zachodnia
Konferencja Zachodnia 1
Po kilku zdaniach analizy sytuacji w Konferencji Wschodniej na progu roku 2009, przyszedł czas na przyjrzenie się temu co dzieje się w dywizjach Konferencji Zachodniej.

W niej także mają miejsce ciekawe rzeczy i wygląda na to, że będą się działy do samego końca sesji zasadniczej. A zatem na początek:

Central Division:

Tu już od kilku lat równych sobie nie mają hokeiści Detroit Red Wings. „Czerwone Skrzydła” w zeszłym roku w cuglach wygrały regular season w całej lidze, a później sięgnęły po Puchar Stanleya. Obecnie nie mają tak wielkiej przewagi nad rywalami, ale ich przewaga nad bezpośrednimi rywalami także nie podlega dyskusji i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Drużynę do boju prowadzą ciągle ci sami gracze: Henrik Zetterberg, Paweł Dacjuk, Nicklas Lidstroem, Chris Osgood. Dodatkowym wzmocnieniem jest pozyskany z Pittsburgha Marian Hossa.

Bilans Detroit Red Wings: 38 gier, 57 punktów, bramki 141-111, 26 zwycięstw, 7 porażek, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach zanotowali 7 zwycięstw.

Za plecami liderów usadowili się hokeiści Chicago Blackhawks. Młoda drużyna trenowana przez Joela Quenneville’a po nienajlepszym poprzednim sezonie, w tym roku wreszcie zaczęła grać na miarę swoich ogromnych możliwości, a trzeba zaznaczyć wyraźnie, iż „Czarne Jastrzębie” mają jeszcze spore rezerwy. Patrick Kane (41 punktów), Patrick Sharp (31 pkt.), czy też kapitan ekipy Jonathan Toews (29 pkt.), są w stanie jeszcze dużo namieszać nawet w spotkaniach z najlepszymi rywalami. Kibice z Chicago nie powinni się martwić o awans swoich ulubieńców do fazy play off.

Bilans Chicago Blackhawks: 35 meczy, 47 punktów, bramki 127-94, 20 zwycięstw, 8 porażek, 7 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 spotkaniach odnieśli 8 wygranych.

Trzecią pozycję w Grupie Centralnej zajmują gracze „Niebieskich Kurtek” z Columbus. Prowadzona przez swojego lidera Ricka Nasha ekipa wyraźnie sygnalizuje chęć awansu do rozgrywek posezonowych. Przy obecnym tempie ma na to duże szans, co było by bez wątpienia sporą niespodzianką i jednocześnie wielkim sukcesem tej młodej drużyny. Duża w tym zasługa trenera zespołu Columbus, którym jest obecnie Ken Hitchcock. Przedsezonowe wzmocnienia składu takie jak: Mike Commodore (15 asyst), czy Kristian Huselius (12 goli), także mają w tym swoją zasługę. Wielkie brawa należą się także goalkeeperowi Blue Jackets Stevowi Masonowi, który obecnie notuje najlepsze statystyki w lidze. Warto dodać, że jego zmiennikiem jest Pascal LeClaire, który z kolei spisywał się rewelacyjnie w poprzednim sezonie.

Bilans Columbus Blue Jackets: 39 spotkań, 40 punktów, bramki 104-109, 18 wygranych, 17 porażek, 4 przegrane po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach wygrali pięciokrotnie.

Kolejną pozycję w tabeli zajmują Nashville Predators. Podopieczni Barry Trotz’a spisują się w pierwszej części sezonu naprawdę przyzwoicie i już wielu rywalom zdążyli zajść za skórę. Ale nic w tym dziwnego, skoro w swoim składzie ma się takich graczy jak: J.P Dumont (24 asysty), Shea Weber (28 punktów), Jason Arnott (24 pkt.), czy też Martin Erat (24 „oczka”).

Bilans Nashville Predators: 38 gier, 37 punktów, bramki 93-112, 17 wygranych, 18 porażek, 3 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach zanotowali 3 wygrane.

Tabelę tej dywizji podobnie jak przed rokiem zamykają St. Louis Blues. Wyraźnie widać, że drużyna z nutką w logo wpadła w spory kryzys. Nie pomagają roszady personalne (np. oddanie Lee Stempniaka za Alexandra Steena). Jeśli nie nastąpi wyraźna zmiana na lepsze „Bluesmani” kolejny sezon będą mogli spisać na straty, zaś ich kibicom pozostanie liczyć tylko na pojedyncze zwycięstwa. Jak na razie w drużynie błyszczy tylko Brad Boyes, który zgromadził 34 punkty za bramki i asysty.

Bilans St. Louis Blues: 39 gier, 33 punkty, bramki 112-132, 15 zwycięstw, 21 porażek, 3 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach odnieśli 3 zwycięstwa.

Nortwest Division:

W tej grupie na czele tabeli jak na razie znajdują się Calgary Flames. „Płomienie” radzą sobie obecnie bardzo dobrze i wydaje się, że tak naprawdę zaczynają się dopiero rozkręcać. Jeśli utrzymają obecne tempo to bez najmniejszych wątpliwości będą jednym z liderów rozgrywek. Prowadzący ekipę Flames Mike Keenan może w tym sezonie szczególnie liczyć na: Jarome’a Iginlę – 45 punktów, Mike'a Cammalleriego – 34 pkt., czy też Raymonda Langkow’a – 29 pkt. A są jeszcze Dion Phaneuf, weteran Todd Bertuzzi, czy też młodzian Rene Bourque. Kibice z Calgary liczą także na efektowne i skuteczne parady w bramce Miikki Kiprusoffa.
Bilans Calgary Flames: 38 spotkań, 50 punktów, bramki 118-112, 23 wygrane, 11 porażek, 4 porażki po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach było 7 zwycięstw.

Kolejną pozycję zajmują Vancouver Canucks. „Orki” podobnie jak w poprzednim sezonie także i teraz walczą o prymat na północnym – zachodzie, i jak na razie radzą sobie nieźle. Jeśli tylko utrzymają dobrą dyspozycję do końca zapewne będą mogli cieszyć się z wysokiej pozycji. I chyba o finisz rozgrywek najbardziej martwią się kibice z zachodniego wybrzeża Kanady. Dobrze mają w pamięci ostatnie dni poprzedniego sezonu zasadniczego, kiedy to ich ulubieńcy w ostatniej chwili nie weszli do play off. Jednak bracia Sedinowie, bramkarz Roberto Luongo i pozyskany z Toronto Mats Sundin zapewne postarają się tym razem nie zawieść swoich fanów.

Bilans Vancouver Canucks: 40 spotkań, 46 punktów, bramki 115-105, 21 zwycięstw, 15 porażek, 4 przegrane po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach wygrywali 5 razy.

Za plecami Canucks znajdują się „Lawiny” z Colorado, Minnesota Wild i Edmonton Oilers. Wszystkie trzy ekipy od początku sezonu idą łeb w łeb i pewnie tak już zostanie do ostatnich dni regular season. Każdy dzień i każdy mecz przynoszą przetasowania między tymi ekipami. Wiele wskazuje na to, że w play off znajdzie się miejsce tylko dla jednej z tych drużyn. Czy będą to Avalanch w składzie których gra Wojtek Wolski. Zapewne wielu by tak właśnie chciało. Jednak rywale „Lawin” skóry łatwo nie sprzedadzą.

Bilans Colorado Avalanche: 38 spotkań, 39 punktów, bramki 104-113, 19 wygranych, 18 porażek, 1 porażka po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 spotkaniach było 5 zwycięstw.

Bilans Minnesota Wild: 37 gier, 39 punktów, bramki 94-87, 18 wygranych, 16 porażek, 3 przegrane po dogrywce, karnych. W ostatnich 10 meczach odnieśli 3 zwycięstwa.

Bilans Edmonton Oilers: 37 spotkań, 39 punktów, bramki 105-112, 18 zwycięstw, 16 porażek, 3 przegrane po dogrywce/karnych. 5 zwycięstw w ostatnich 10 bataliach.

Pacific Division:

Liderem tej dywizji są „Rekiny” z San Jose. Ekipa Todda McLellana wyraźnie lideruje także Konferencji Zachodniej i rywalizuje z Boston Bruins o miano najlepszej drużyny w całej lidze. Kibice Sharks nie muszą się martwić o awans swoich pupili do rozgrywek posezonowych. Ale liczą zapewne na to, że wreszcie w tejże fazie rozgrywek „Rekiny” zagrają na miarę swoich ogromnych możliwości. Skutkiem czego byłby finał rozgrywek, a może i ostateczny tryumf. W tym sezonie najbardziej wśród „Rekinów” kąsają: Joe Thornton – 46 pkt., Patrick Marleau – 41 pkt., i Devon Setoguchi – 37 „oczek”. Bramki zaś dzielnie strzeże od kilku już lat Jewgienij Nabokov.

Bilans San Jose Sharks: 38 spotkań, 63 punkty, bramki 133-90, 29 wygranych, 4 porażki, 5 porażek po dogrywce/karnych. Zanotowali 6 wygranych w ostatnich 10 grach.

Za plecami San Jose znajdują się niedawni mistrzowie NHL „Kaczory” z Anaheim. Ducks jak na razie grają bardzo nierówno. Kibice Anaheim i włodarze tej ekipy zapewne liczą, że „Kaczory”, wreszcie ustabilizują formę, co pozwoli im na włączenie się do walki po górną część drabinki przed play off, co zapewni im przewagę własnego lodowiska. Jak do tej pory najstabilniejszą dyspozycję pokazują: Ryan Getzlaf – 44 punkty, Corey Perry – 34 punkty i Jonas Hiller, który ma 92,9% obronionych strzałów. Jeśli pozostali gracze doszusują formą do swoich liderów, to Anaheim będą groźni dla najlepszych i to do samego końca.

Bilans Anaheim Ducks: 39 gier, 43 punkty, bramki 111-112, 19 zwycięstw, 15 porażek, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach zanotowali 3 wygrane.

Nadspodziewanie dobrze radzą sobie jak na razie Phoenix Coyotes. Zespół prowadzony przez legendę hokeja Wayna Gretzki’ego poczynił ogromne postępy w porównaniu z poprzednim sezonem i w tej chwili jest postrachem całej ligi. Najbardziej we znaki rywalom dają się: kapitan zespołu Shane Doan, który zgromadził 38 punktów i fiński napastnik Olli Jokinen zdobywca 28 „oczek”. Warto też wspomnieć o dobrej robocie jaką wykonują obaj bramkarze zespołu z Arizony, a więc Ilia Bryzgałow i Mikael Tellqvist.

Bilans Phoenix Coyotes: 39 spotkań, 43 punkty, bramki 102-110, 19 wygranych, 15 porażek, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach zanotowali 5 zwycięstw.

Podobnie jak Phoenix także i Los Angeles Kings radzą sobie znacznie lepiej niż w ubiegłorocznej kampanii. W poprzednim sezonie „Królowie” byli chłopcami do bicia dla całej ligi. W tym roku już widać wyraźny postęp. Kluczowym wydaje się to, żę Anże Kopitar znalazł wsparcie w Aleksandrze Frołowie. Ten tandem sprawił już nie jedną niespodziankę w tym sezonie i zapewne na tym nie koniec. Każdy kto przyjeżdża do Staples Center, lub gości ekipę Kings u siebie wie, że nie może liczyć na łatwą przeprawę.

Bilans Los Angeles Kings: 38 spotkań, 38 punktów, bramki 97-103, 16 zwycięstw, 16 porażek, 6 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach odnieśli 4 wygrane

Tabelę Grupy Pacyfiku zamykają Dallas Stars. Jest to spora niespodzianka. „Gwiazdy” wyraźnie nie błyszczą w tym sezonie i jak na razie nie wiele wskazuje na to, aby Stars w końcu rozbłysły. Co, więcej gdyby nie bramkarz Marty Turco sytuacja Dallas byłaby znacznie gorsza. Czołowa drużyna poprzednich lat najwyraźniej w tym sezonie będzie obijała się w dołach tabeli. W tej sytuacji dla fanów Dallas jedynym pocieszeniem jest dobra postawa Brada Richards z 34 punktami i Mike’a Ribeiro, który ma o 2 punkty mniej. Zaś trener Dave Tippett naprawdę ma o czy myśleć w pierwszych dniach nowego roku.

Bilans Dallas Stars: 37 gier, 37 punktów, bramki 108-127, 16 wygranych, 16przegranych, 5 porażek po dogrywce/karnych. W ostatnich 10 meczach odnieśli
6 zwycięstw.

* statystyki aktualne na dzień: 3 stycznia 2009 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto