Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: "W pogoni za krążkiem" cz.1

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Logo NHL
Logo NHL 1
"W pogoni za krążkiem" to będzie tygodnik, w którym mowa będzie o innych rzeczach niż wyniki, tabele, składy. Wieści, plotki, analizy związane z tym co dzieje się także poza lodowiskiem. Dziś odcinek pierwszy.

Ostatni tydzień stycznia minął w amerykańsko-kanadyjskiej lidze NHL pod znakiem 57. All Stars Game rozegranego w Bell Center w Montrealu. Spotkanie to było wyjątkowe z kilku powodów, nie zawsze pozytywnych.

Jak wiadomo mecz wygrała ekipa Konferencji Wschodniej 12:11 po rzutach karnych. Był to dopiero drugi przypadek rozstrzygnięcia zawodów w taki sposób w historii (pierwszy miał miejsce w 2003 roku, kiedy to Zachód wygrał 6:5 w Sunrise). Tytuł MVP przypadł Aleksiejowi Kowaljowowi z Montreal Canadiens, który zdobył dwie bramki, oraz dołożył trafienie w serii rzutów karnych. Występujący w barwach Wschodu inny gracz Canadiens Mike Komisarek dokonał osiągnięcia nie notowanego od 2000 roku. Został odesłany na ławkę kar, gdzie odsiedział dwie minuty za zahaczanie.

Nie tylko sport

Samo spotkanie wzbudziło także wiele emocji pozasportowych. Szczególnie sposób wybierania podstawowych składów i podejście niektórych graczy do tych zawodów. Jak wiadomo od niedawna wprowadzono zasadę głosowania przez Internet, gdzie każdy fan może wybrać swoje ekipy All Stars. Problem polega na tym, że ilość podejść do takiego głosowania jest dowolna. Jak się okazuje taki sposób wyłaniania pierwszych szóstek nie tylko deprecjonuje zwycięzców, ale kompletnie zafałszowuje i umożliwia manipulowanie wynikami. Zwłaszcza, że wyniki można sprawdzać na bieżąco. W tym roku zdaniem wielu kibiców, obserwatorów i analityków NHL doszło wręcz do kompromitacji tej formuły wyboru. Otóż w pierwszej szóstce Konferencji Wschodniej wyszło na lód, aż czterech graczy Montreal Canadiens. Dziwne to tym bardziej, że żaden z nich tak naprawdę na co dzień nie jest graczem z pierwszej linii gwiazd NHL. O zgrozo okazało się nawet, że na tafli jest miejsce dla gracza tego formatu co Mike Komisarek, a chyba najlepszy obecnie hokeista na świecie Aleksander Owieczkin będzie musiał usiąść na ławce rezerwowych.

Także na Zachodzie nie było lepiej. W wyjściowym składzie kibice umieścili bramkarza Anaheim Jeana Sebastiena Giguere’a, który owszem należy do najlepszych w swoim fachu, ale na pewno nie w bieżących rozgrywkach. Mało tego obecnie przegrywa on rywalizację o miejsce w bramce w swoim klubie ze Szwajcarem Jonasem Hillerem. Jednak głos fanów zadecydował inaczej.

Trudno powiedzieć, czy władze ligi ugną się pod ostrzem krytyki i zmienią sposób wyboru graczy do tego spotkania, bowiem szef NHL- Gary Betman tryskał humorem, optymizmem i zapałem w czasie całej imprezy All Stars Weekend i zdawał się nie widzieć problemu. A on jest i to spory. Kiedyś np. milion głosów na konkretnego gracza oznaczał milion kibiców z całej ligi popierających kandydaturę tegoż zawodnika. Obecnie równie dobrze może to oznaczać milion kliknięć jednego zapaleńca.

Nie chcą grać

Innym problemem jest podejście części zawodników do tego typu imprezy. Drugi raz z rzędu głosowanie fanów wygrał Sidney Crosby (Pittsburgh). I drugi raz z rzędu nie wystąpił w meczu. O ile w poprzednim sezonie uraz, który go wyeliminował faktycznie miał miejsce, o tyle w tym roku w zasadzie nikt nie krył, że to zwykły blef, tym bardziej, że Crosby pojawił się na All Stars Weekend tyle, że w roli obserwatora. O symulowaniu urazu świadczyć może także to, iż w obecnym tygodniu Crosby rozegrał kilka dobrych spotkań w lidze i zdobył w nich sporo punktów.

Także inni gracze mają na koncie podobne grzechy. Duet z Detroit Paweł Dacjuk i Nicklas Lidstrom wybrani do ekipy Zachodu, w ogóle nie pojawili się w Montrealu. W ich przypadku władze ligi postanowiły jednak zadziałać i nałożyły na graczy kary pieniężne oraz wykluczenie z jednego spotkania regular season.

Czas na zmiany

Zdaniem analityków takie problemy biorą się z tego, iż tak naprawdę formuła tej imprezy po prostu się wyczerpała. Obecnie dużo większe emocje, wpływy z reklam i zaciekawienie przynosi tzw. Winter Classic Game, czyli normalny mecz sezonu zasadniczego, tyle że rozegrany na otwartym stadionie, gdzie może go obejrzeć od trzech do pięciu razy więcej ludzi niż w hali. Wydaje się, że to jest przyszłość corocznego weekendowego święta na półmetku regular season.

Jest o czym myśleć, i na pewno Gary Betman i spółka rozważą różne warianty. Czasu jest sporo, bowiem w 2010 roku Meczu Gwiazd nie będzie, gdyż rozgrywane są Igrzyska Olimpijskie( w Vancouver), gdzie już tradycyjnie od 1998 roku (Igrzyska w Nagano) udział biorą gracze z NHL.

All Stars Weekend – skill competition

All Stars Weekend to nie tylko Mecz Gwiazd. Przed tym spotkaniem jest rozgrywanych wiele konkurencji mających na celu wyłonienie najlepszych graczy w poszczególnych konkurencjach i popularyzację hokeja. I tak w tym roku konkurs na najszybsze okrążenie lodowiska z kijem wygrał zawodnik Edmonton Oilers Andrew Cogliano z czasem 14,31 sekundy. Najsilniejszy strzał był dziełem słowackiego obrońcy Boston Bruins Zdeno Chary. Po jego uderzeniu guma leciała z prędkością 169,6 kilometra na godzinę, co jest nowym rekordem ligi.

Kapitan Phoenix Coyotes Shane Doan został zwycięzcą konkursu rzutów karnych. Zawody na najefektowniejszą akcję sam na sam z bramkarzem wygrał Aleksander Owieczkin z Washington Capitals, dzięki akcji z dwoma kijami. Jewgienij Małkin z Pittsburgh Penguins okazał się najcelniej strzelającym zawodnikiem ligi, strącając wszystkie tarcze umieszczone w pustej bramce.

W meczu Young Stars Game debiutanci ligi okazali się lepsi od drugoroczniaków 9:5. Tytuł MVP przypadł zawodnikowi Boston Bruins Blake’owi Wheeler’owi, który strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty.

Trzy gwiazdy tygodnia

Trzech najlepszych graczy tygodnia poprzedzającego All Stars Game to: Ales Hemsky z Edmonton, który zdobył w tych dniach dla swojej ekipy dwa gole i dwie asysty, skrzydłowy Los Angeles Kings Dustin Brown. Zdobył on dla zespołu z Miasta Aniołów dwie tzw. decydujące bramki. Trzecim wyróżnionym graczem został bramkarz Carolina Hurricanes Cam Ward. Kanadyjczyk w dwóch rozegranych przez siebie meczach obronił 67 z 68 oddanych na jego bramkę strzałów.

Czy Peter Forsberg wróci? Na razie nie

W minionym tygodniu w środowisku związanym z NHL powrócił temat związany z grą szwedzkiego skrzydłowego Petera Forsberga w lidze. Forsberg, który zaczynał swoją karierę w Philadelphia Flyers (wybrany w pierwszej rundzie draftu z numerem 6 w 1991 roku) i przeniósł się później do Colorado Avalanche, gdzie święcił swoje największe triumfy – dwa Puchary Stanley’a, dwa mistrzostwa olimpijskie (na koncie ma także tytuł debiutanta roku), rozważał powrót na lodowisko w tym sezonie. Jednak nieustanne problemy z kontuzjami nóg ostatecznie nie pozwoliły mu na to.

Na pewno nie zobaczymy Szweda w tym sezonie w rozgrywkach NHL. Czy uda mu się jeszcze w ogóle zagrać w najlepszej hokejowej lidze świata? W tej chwili raczej nikt nie zna odpowiedzi, łącznie z samym zainteresowanym. Jego powrót z całą pewnością jest wyczekiwany przez kibiców i fanów tego sportu. Peter Forsberg zawsze należał do najlepszych i najefektowniejszych graczy ligi, zwłaszcza w parze z Joe Sakicem. Jak na razie jego statystki w NHL zatrzymały się na: 706 rozegranych meczach i 885 zdobytych punktach (249 goli i 636 asyst).

Na zawsze z Red Wings?

W środku tygodnia pojawiła się informacja, że szwedzki napastnik obrońców tytułu mistrzowskiego Henrik Zetterberg dostanie propozycję od swojego pracodawcy na podpisanie długoletniego kontraktu na grę w barwach Detroit Red Wings. Informacja okazała się prawdziwa. „Czerwone Skrzydła” zawarły umowę ze swoim graczem na 12 lat gry wartą 73 miliony dolarów. Dla 28-letniego Zetterberg ta umowa oznacza, że do ukończenia 40 roku życia będzie reprezentował barwy obecnego klubu. Kontrakt wygaśnie dopiero w sezonie 2020-2021. Jednak Szwed nie jest tym przerażony wręcz przeciwnie. Na konferencji prasowej stwierdził, że jest z tego powodu szczęśliwy i nie zamierza grać w innym klubie. Równie szczęśliwi są zapewne fani Red Wings.

Źródła: www.nhl.com, www.espn.com, www.cbs.sportsline.com

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: NHL: "W pogoni za krążkiem" cz.1 - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto