Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Nie kłam kochanie” – dobre kino bez niespodzianek

Maria Piękoś
Maria Piękoś
Plakat promujący film
Plakat promujący film
Czy można zrobić dobrą polską komedię, na poziomie przewyższającym koszarowe poczucie humoru? Można! Twórcom „Nie kłam kochanie” ta sztuka się udała.

Przepis zaczyna się od zakupienia kilku renomowanych gwiazd kina, bo choć główne role należą do Piotra Adamczyka i Marty Żmudy-Trzebiatowskiej, film praktycznie nie istniałby bez Beaty Tyszkiewicz, a i nieobecność Grażyny Szapołowskiej wiele by mu ujęła.

Historia zaczyna się dość trywialnie: nie mogący dojrzeć lowelas, typowy synek mamusi, żyjący od randki do randki popada w końcu w długi. Idealnym wybawieniem wydaje się być bezdzietna ciocia z zagranicy (w tej roli Tyszkiewicz), która zdecydowała się przepisać na bratanka całą swą fortunę, w momencie gdy ten się ożeni. Sprawa nie jest jednak prosta, wszystkie –ex są bowiem wrogo nastawione do amanta.

Sama Tyszkiewicz jest aktorką idealnie dobraną do roli cioci, która, żyje po to, aby „palić i grać”. Ukryty problem alkoholowy postaci dodaje jej komizmu i rodzi zabawne sytuacje. Szapołowska w roli despotycznej matki sprawdza się niezgorzej. Krótko mówiąc, divy polskiego kina napędzają film.

Adamczyk gra poprawnie i niewątpliwie jego nazwisko ułatwia marketing filmu, jednak w roli faceta bez skrupułów jest mało wiarygodny. Nieźle wchodzi w rolę, jednak co rusz, emanuje z niego wrażliwość, do której zdążył już przyzwyczaić widzów w swoich poprzednich kreacjach. Lepiej sprawdza się w scenach końcowych, już po przemianie duchowej bohatera.

Komedia jest współprodukowana przez TVN, nie zabrakło więc sztandarowych gwiazd stacji. Mamy modnego ostatnio Tomka Karolaka, zabawnego jak zwykle. Małą rolę zagrała także Magdalena Schejbal, główna kobieca zaś przypadła Marcie Żmudzie-Trzebiatowskiej… wcześniej goszczącej zarówno w Magdzie M., jak i nowym serialu TVN – „Teraz albo nigdy!”. Widać wyraźnie, że zyskuje sympatię widzów i robi karierę.

Główną rolę w filmie gra jednak Kraków, pięknie pokazany, jako miasto tradycji, z klimatem urzekającej starówki i trochę „pachnący muzeum”. Ogólnie komedia przypomina niejako europejskie kino, współczesne – owszem, ale nawiązujące do tradycji. Sama historia, osadzenie jej w tak charakterystycznym, europejskim mieście – wszystko to przywodzi na myśl pozytywne, filmowe skojarzenia.

Prywatnie dostrzegam kilka punktów wspólnych z "8 kobiet" Ozona i choć są to podobieństwa subtelne, to i tutaj mamy kilka pokoleń najlepszej klasy polskich aktorek i tutaj także komizm seniorki rodu wynika z jej zamiłowania do mocnych trunków. We Francji jest dwór na odludziu, u Wereśniaka kamienica na krakowskim rynku, w obu przypadkach zjazdy rodzinne i komizm z nich wynikający.

Sponsorów widać w co drugiej scenie, polskie produkcje przyzwyczaiły nas już do obecności agresywnego product placement i doświadczanie go po raz kolejny bardziej śmieszy niż drażni. Tym razem poza popularnymi markami towarowymi, m.in.: Kruk, Gala, Nałęczowianka, Nescafe; obejrzymy, w czasie trwania filmu reklamy portali internetowych: pracuj.pl i zumi.

Być może takie są realia produkowania dobrych filmów w Polsce, być może sponsorom trzeba się w ten sposób opłacać. Lepiej jednak, jeśli powstaje dobry, współczesny film, współprodukowany przez komercyjną stacje, niż pseudowzniosłe produkcje historyczne pod znakiem TVP, generujące zyski na biletach wykupionych przez szkoły i jednostki wojskowe. Kino bowiem to nie tylko misja, a także rozrywka, a misja kompletnie od rozrywki oderwana – mija się z celem jego istnienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto