Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie praca hańbi człowieka, tylko człowiek pracę

Redakcja
Pracownicy fizyczni
Pracownicy fizyczni fot. Alicja Nowak
Praca oddala od nas trzy wielkie niedole - nudę, występek i ubóstwo, to stwierdzenie Woltera znajduje potwierdzenie w naszym codziennym życiu.

Praca potrzebna jest, by godnie żyć, by żyć wygodnie, by żyć w luksusie, by w ogóle żyć. Niewiele nieszczęść spotykających współczesnego człowieka przekracza granice traumy, jaką przeżywa osoba tracąca posadę i zostająca bez środków na utrzymanie. Media bogate są w informacje dotyczące rodzinnych tragedii, których źródłem była utrata pracy, a co za tym idzie, stabilizacji i poczucia własnej wartości.

Powiedzenie, że żadna praca nie hańbi jest słuszne, chociaż są jeszcze ludzie, którzy uważają, że praca niewymagająca specjalnych kwalifikacji może przynosić ujmę.

Zaproponowałam niedawno matce samotnie wychowującej i utrzymującej trójkę dzieci sprzątanie w prywatnym domu, odmówiła. Dlaczego? - Mogę sprzątać na państwowej posadzie, u kogoś nie będę. - Tyle usłyszałam w uzasadnieniu odmowy. Zbiła mnie z tropu. Może nie ma tak źle pomyślałam. Skąd takie uprzedzenie do pracy u kogoś? Mam w tej dziedzinie nieco doświadczenia, sama w czasach PRL-u biegałam z miotłą i szmatą, wprawdzie za walutę, ale sprzątanie jest sprzątaniem niezależnie czy płaci się w złotówkach, euro czy dolarach. Dobrze wykonana i uczciwie wyceniana praca jest darem, nie wstydem. Szacunek do osoby pracującej powinien wynikać z tego jak pracuje, a nie jakie wykonuje zajęcie.

Jak ilustruje codzienność, wiele osób z dyplomami i kwalifikacjami potrafi zhańbić swój zawód. Łapówki, korupcja, nadużywanie władzy to wszystko kala pracę, jaką wykonują. Stanowisko, władza, wykształcenie nie gwarantują, że osoba utytułowana jest godna szacunku i tego, co robi, czyli wykonywanej pracy.

Lekarz, który przychodzi pijany do pracy, nauczyciel obrażający uczniów, skorumpowany sędzia, leniwy adwokat czy inżynier niedbale wykonujący swoje zajęcie nie są lepsi od dbającego o czystość miasta tzw. śmieciarza czy babrającego się w cudzych odchodach hydraulika niższej rangi, pogardliwie nazywanego kanalikiem. Dlaczego śmieciarz, robol, kanalik, sprzątaczka dla pewnej części społeczeństwa brzmią pogardliwie, gdy pod tymi nazwami kryją się tak społecznie potrzebne zajęcia. Gdyby nie ich praca, utonęlibyśmy w brudzie, a smród z przelewających się kanałów kontrastowałby z elegancją apartamentów i nienagannym krojem garniturów tych, którzy przy pracy się nie brudzą fizycznie, a w rzeczywistości „ubabrani są po pachy”.

Niestety, nadal większym szacunkiem społecznym cieszy się markowy garnitur, drogi samochód, elegancki dom czy apartament stanowiący fasadę, kreujący społeczną wartość właściciela, a tak naprawdę często ukrywający miernego człowieka hańbiącego wykonywaną pracę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto