Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie zrozumie ten, kto nie doświadczył. Recenzja tomiku "Wiem że idę... nie wiem czy wrócę"

Jerzy Granowski
Jerzy Granowski
Okładka
Okładka Okładka
Cierpienie, smutek, radość, ból, znieczulenie, determinacja, rezygnacja i nadzieja w jednym czasie. Kto tego nie doświadczył może nie zrozumieć.

Recenzja tomiku "Wiem że idę... nie wiem czy wrócę" - Lecha Kamińskiego

Nie zrozumie ten, kto nie doświadczył

Cierpienie, smutek, radość, ból, znieczulenie, determinacja, rezygnacja i nadzieja w jednym czasie. Kto tego nie doświadczył może nie zrozumieć. Lech Kamiński w swej poetyckiej książce, zatytułowanej "Wiem że idę… nie wiem czy wrócę…" stara się wytłumaczyć czytelnikowi traumatyczne przejścia ludzi chorych. Niezależnie od tego czy zna to z autopsji, czy też z obserwacji innych osób, nie oczekuje litości, tylko zrozumienia istoty cierpienia. Książka podzielona jest na pięć cykli: "Mój Los", "Za bramą", "Szpitalna rzeczywistość", "Anioły" i "Mimo wszystko".

Czy poezja potrafi znieczulić cierpienie? Ucieczka w poezję to sposób szczególnego znieczulenia. Gaszenie ognia ogniem, tłumienie bólu bólem. Dla autora to zaciskanie zębów jak w wierszu pt. "Mój los":

"zaciskam zęby i piszę wiersze
o tym że ból jest kolorowy
a igła ma kolec róży"
(…)

Ktoś ze słabymi nerwami może nie przebrnąć przez strofy autorskich emocji, silnych wzruszeń i realistycznych obrazów. Poezja dla twardzieli, którzy nie mdleją na widok strzykawki. Wielogodzinna dializa, ból łagodzony uśmiechem Aniołów-Pielęgniarek, niewyobrażalne emocjonalne zwroty rezygnacji czy chęci do życia. Lech pisze "To nic":

"ciało ból ściska
trzeba iść tam
gdzie jeszcze słońce
dwaj bracia na życie całe
on mnie wybrał
pytać nie raczył"
(…)

W podziękowaniu, były żołnierz, który zamienił karabin na cierpienie. Cieszy się z sukcesów i przekazuje czytelnikowi swoiste wici:

(…)
"teraz jestem cierpienia żołnierzem
walczę o nowy dzień życia
walczę z bólem niemocą niezdarą
mam sukcesy bo ciągle żyję" ("Podziękowanie")
W szpitalnych salach trauma tym większa im życie wydaje się kruchsze, bez wyrazu, że od śmierci dzieli nas cieniutka nić, którą można zerwać nie wiedząc kiedy. Bóg nie patrzy czyś biedny, czyś bogaty. Namaści cię swoim palcem i zabierze. Żyjesz to znaczy, że jeszcze nie czas na audiencję u Pana… Przykrość, żal, strach rosną, gdy poczujesz oddech śmierci, która swym płaszczem tylko musnęła ciebie, ale zabrała sąsiada z sali. Poeta przeżywa to na swój sposób w wierszu „Poczułem”:

"dziś sam Pan Bóg
dotknął palcem swym
kolegę
zatrzęsło moją duszą
jak to bym był ja"
(…)

Dzisiejszy szpital to dwudziesty pierwszy wiek, nie jakiś tam polowy lazaret, to postęp technologiczny, maszyny, komputery, sztuczne nerki i serca. Trudno nie zauważyć, gdy przybywa się do niego na trzydniówki, dla odświeżenia krwi. Wtedy, jako sporadyczny acz systematyczny obserwator zauważasz to, czego nie dostrzega obłożnie chory. On jest zaprzyjaźniony ze szpitalną rzeczywistością. Dla niego to normalne, a Kamiński jednak patrzy z innej perspektywy, przeżywa na swój żołnierski sposób. Salutuje śmierci i pisze o tym z nadzieją powrotu do żywych – "Okno bez bólu":

"za oknem złotem
koloruje świat słońce
niebo oblekło błękitem

drzewa stuletnie
nagie zimą
gałęziami jak pazurami
rozdrapują niebo
jak my dążą do słońca"Szpitalne dramaty łagodzą Anioły z "wewnętrznego B i Stacji Dializ". Dobrze jest spotkać przyjazną duszę, która pozwoli złagodzić ból i pokonać strach przed samym sobą. Poeta właśnie taką boską istotę Anioła spotkał:

(…)
"nie jednego lecz wielu
piękne w swej bieli
skrzydła odrzuciły daleko
gdzieś tam

nad każdym aureola
świętością wypełniona
wielu serc"
(…)

Pisanie poezji to jak zastrzyk znieczulający, który pozwala pokonać wszelkie codzienne dolegliwości. Nie myśli się o swoich troskach, ponieważ inni mają większe. Kwiaty, owady, liście za oknem i otoczenie pozwalają optymistycznie patrzeć w przyszłość. Każdy ranek z wesoło zaglądającym słońcem utwierdza nas, że żyjemy. Kolejny dzień w bólu, a jednak nasz dzień, osobisty, jakże piękny. Podmiot liryczny lub autor nie traci nadziei i nie uskarża się na los, tym bardziej że oglądał koncert piosenki dzieci niepełnosprawnych organizowany przez fundację Anny Dymnej w czerwcu 2012 roku. Tej wspaniałej kobiecie zadedykował wiersz, zamykający swoista klamrą tomik, tytułując go "Słowiki":

"z przetrąconymi skrzydłami
nie mogą zerwać się do lotu
cóż z tego – potrafią śnić"
(…)

Wiersze tego zbioru poetyckiego nie należą do łatwych. Dzięki autorowi przeżyjesz nieznane dla większości czytelników zjawiska, nad którymi zaczniesz się pochylać i rozumieć. Mimo ludzkich nieszczęść i szczególnych doznań, tchnie z wierszy optymizm życia i nadzieja... Warto sięgnąć po ten tomik, by zrozumieć prawdę o życiu, by zastanowić się nad sobą i bliskimi, by pomyśleć nad losem bardziej potrzebujących.
Jerzy Granowski

"Wiem że idę… nie wiem czy wrócę…" – Lech Kamiński
Posłowie I: Krystyna Wajda
Posłowie II: Józef Baran
Projekt okładki, skład i łamanie: Sebastian Bieganik
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza Warszawa 2012
Okładka miękka, stron 66
ISBN 978-83-7805-313-2

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto