Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne związki. A wszystko dla broni atomowej

Piotr Drabik
Piotr Drabik
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Syrian_Reactor_Before_After.jpg // Zniszczony syryjski reaktor atomowy
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Syrian_Reactor_Before_After.jpg // Zniszczony syryjski reaktor atomowy http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d1/Syrian_Reactor_Before_After.jpg
Każdy, kto myśli, że broń atomowa nie jest już żadnym zagrożeniem dla współczesnego świata jest w wielkim błędzie. Reżimy w cieniu światowej dyplomacji wymieniają się technologią nuklearną, by zazwyczaj zrealizować swoje chore ambicje.

Oficjalnie na świecie jest siedem państw mogących się tytułować w CV nuklearnymi: USA (9 tys. 326 zapasowych głowic), Rosja (14 tys. 787), Francja (350), Chiny (200), Wielka Brytania (160), Indie (100), Pakistan (90). Tajemnicą nie jest również atomowy apartheid czyli zakazywanie wielu krajom rozwijanie militarne ale i energetyczne technologi nuklearnej. Dzieje się tak ze względu na chęć dominacji na tym polu m.in Stanów Zjednoczonych, ale głównie zagrożenie posiadania głowic gotowych do użycia w każdej chwili przez dyktatorów czy wojskowe junty. Co najgorsze, w tajemnicy przed światową opinią publiczną i organizacjami międzynarodowymi reżimy zawierają niebezpieczne sojusze wojskowe i wymieniają się technologiami atomowymi.

Syria - Korea Północna

Do 6 września 2007 r. światowa opinia publiczna nie brała Syrii pod uwagę, gdy mówiono o krajach prowadzących badania nad technologią nuklearną. Tego dnia izraelskie lotnictwo dokonało ataku na reaktor atomowy znajdujący się w Muhafazie Dajr az-Zaur (wschodnia Syria). Myśliwce F-15E i F-16 Sufa przy pomocy pocisków rakietowych AGM-65 Maverick doszczętnie zniszczyły budynek. Na dowód tego kilka godzin po akcji rząd USA, ujawnił zdjęcia satelitarne, na których widać jakie szkody wyrządziła operacja Orchard. Stany Zjednoczone przy okazji zaprzeczyły braniu udziału w przygotowaniach do brawurowej akcji izraelskich sił zbrojnych. Wiele poszlak jednak wskazuje na odwrotny stan rzeczy (sekretarz stanu Condoleezza Rice miała sprzeciwić się przeprowadzeniu akcji 14 lipca 2007 r.).

A co do tego ma Korea Północna? Na początku lata w 2007 r. kilku agentom izraelskich służb specjalnych udało się przedostać do wnętrza syryjskiej instalacji. Z analizy zebranych próbek wynika, że paliwo jądrowe używane w ośrodku pochodzi z kraju rządzonego przez Kim Dzong Ila. Według Hansa Ruehle, byłego wysokiego urzędnika niemieckiego Ministerstwa Obrony, służby wywiadowcze USA miały wykryć podróże statków z Korei Północnej z materiałami potrzebnymi do budowy reaktora. Tuż przed atakiem miał zostać przechwycony statek z Phenianu z ładunkiem prętów paliwa jądrowego na pokładzie. Na ujawnionym w 2008 r. przez CIA nagraniu, pokazującym dokładną analizę syryjskiego obiektu jądrowego wskazano na wiele podobieństw z tym umiejscowionym w Jongbion w Korei Północnej. Faktem jest również śmierć 10 północnokoreańskich robotników podczas ataku na reaktor Al-Kibar. Władze Syrii uznały oskarżenia o współpracę z Phenianem za nie dorzeczne.

Na razie brak dowodów na to, aby Syria posiadała choć jedną głowicę nuklearną gotową do ataku. Natomiast według informacji z raportów ONZ, wynika, że Korea Północna aktywnie wspiera zbrojenie nie tylko Syrii, poprzez sprzedaż rakiet przez fikcyjne firmy.

Iran - Korea Północna

Co jakiś czas pojawiają się prasowe rewelacje, mające dostarczyć dowodów na zacieśnienie się stosunków militarnych między Teheranem a Phenianem. W 2007 r. brytyjski dziennik Daily Telegraph poinformował, że północnokoreańscy wojskowi przekazali Iranowi wszelkie dane z własnej próby atomowej z 2006 r. (do dziś przeprowadzenie testu atomowego jest kwestią wątpliwą). Początki programu atomowego Iranu sięgają lat 50. ubiegłego stulecia. Co ciekawe, wtedy był jeszcze wspierany przez USA w ramach programu "Atom dla pokoju". W ramach tego przedsięwzięcia, ówczesna monarchia dostała w prezencie reaktor atomowy do wykorzystywania go w pokojowych celach.

Wszystko się zmieniło się od czasu islamskiej rewolucji w 1979 r. Do eskalacji konfliktu w sprawie irańskiego programu nuklearnego doszło po dojściu na urząd prezydenta kraju Mahmuda Ahmadineżada. Aby realizacja atomowych ambicji potrzebował jednak wsparcia. Rakieta balistyczna Shihab-3 została zbudowana dzięki projektom północnokoreańskich pocisków. Zdaniem japońskiego dziennika Sankei, grupa irańskich naukowców i inżynierów będzie brała udział w koreańskiej ceremonii testu rakiet w 2009 r. Eksport wojskowych technologi do Iranu jest dla Phenianu ważną częścią eksportu militarnego. Armia irańska zakupiła od Korei Północnej m.in. 18 pocisków lądowych BM25. Według szacunków, reżim Kim Dzong Ila zarabia na handlu z Ahmadineżadem ok. 2 mld dolarów rocznie.

Można się spodziewać pogłębienia współpracy między Teheranem a Phenianem w kwestii rozbudowy programu atomowego. Władzę prezydenta Ahmadineżada nie zatrzymały nawet ogólnonarodowe protesty w 2009 r. W Korei Północnej też w ciągu co najmniej dziesięciolecia nie szykuje się zmiana polityki ws. nuklearnego arsenału. Obie strony oczywiście zaprzeczają doniesieniom o współpracy nuklearnej.

Birma (Myanmar) - Korea Północna

Do niedawana program atomowy junty wojskowej rządzącej Birmą od dziesięcioleci, był tylko owiany tajemnicami i pytaniami bez odpowiedzi. Rok temu "Sydney Morning Herald" i "Bangkok Post" ujawniły opinii publicznej owoce 2-letniego śledztwa ws. nuklearnych ambicji Myanmaru. Koreańczycy z północy mieli zbudować tajny reaktor atomowy o przeznaczeniu militarnym w Naung Laing. Według przedstawionych rewelacji junta wojskowa posiada już co najmniej 2 zakłady przetwarzania rudy uranu, które jako końcowy produkt wytwarzają paliwo dla reaktorów lub materiał rozszczepialny dla broni atomowej. Wydobycie uranu prawdopodobnie odbywa się w co najmniej 10 miejscach kraju. W czerwcu br. Sai Thein Win, wojskowy, który uciekł z Birmy przedstawił światu dokładne plany programu atomowego przygotowywanego przed reżim. Powiedział on jasno - junta wojskowa wykorzystuje reaktor atomowy wyłącznie w celach militarnych.

Co ciekawe, Myanmar i Korea Północna przez blisko ćwierć wieku nie utrzymywały żadnych stosunków dyplomatycznych. Zostały one zerwane w 1983 r. po wybuchu bomby podłożonej przez północnokoreańskich agentów podczas wizyty prezydenta Korei Południowej w Rangunie (dawna stolica Birmy). Zostały one wznowione w 2007 r. i od razu rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę współpracę wojskową. Po co jednak władzom dawnej Birmy broń nuklearna ? Zdaniem ekspertów, bo to by grać na nosie krajom sąsiedzkim m.in. Tajlandii i gdy zajdzie potrzeba stosować atomowy szantaż, podobny do tego który stosuje Phenian. Poza tym głowice nuklearne staną się polisą ubezpieczeniową dla junty wojskowej, którą mogą wykorzystać gdy ich władza w kraju stanie się zagrożona.

Zdaniem części znawców Myanmaru, junta może mieć swoją pierwszą głowicę już w 2014 r. Zacieśnienie stosunków z Koreą Północną na pewno może budzić niepokój, zwłaszcza, że światowa dyplomacja nie angażuje się zbytnio (a nawet wcale) w zażegnanie ewentualnemu zagrożeniu.

Izrael - RPA

Na samym początku należy zaznaczyć, że Republika Południowej Afryki zaniechała rozwoju swojego programu atomowego wraz z upadkiem apartheidu i dziś władze RPA ściśle współpracują z IAEA. Początek datowanej współpracy obu krajów w dziedzinie technologi nuklearnej datowany jest na rok 1975. Według ujawnionych w maju br. dokumentów przez dziennik The Guardian wtedy właśnie ówczesny minister obrony RPA P. Botha poprosił o głowice atomowe ówczesnego ministra obrony Izraela, obecnego prezydenta Szymona Peresa. Ten w odpowiedzi na apel zaoferował mu je w trzech rozmiarach. Doszło również do zawiązania się szeroko zakrojonej współpracy militarnej między tymi dwoma krajami. Wojskowi z RPA nie mieli jednak w tamtym czasie potrzebnej technologii, aby samemu wyprodukować choć jedną bombę nuklearną.
Wtedy z pomocą przyszli przyjaciele z Izraela. Szymon Perez zaproponował władzom Południowej Afryki sprzedaż potrzebnych komponentów do budowy broni niekonwencjonalnej. Do transakcji jednak nigdy nie doszło, głównie z powodu zbyt dużego rachunku wystawionego przez rząd z Tel-Avivu. Co ciekawe, i tak później, wojskowym z RPA udało się dopiąć swego i zbudować arsenał atomowy. Wedle szacunków, udało się wyprodukować 6 głowic do ataku w każdej chwili. Tutaj pojawia się pytanie po co krajowi takiemu jak Południowa Afryka broń tak niszczycielska? Wojskowi tłumaczyli, że posiadanie atomu pozwoli im mieć przewagę militarną nad sąsiadami. Na pewno świat był by w szoku gdy by agencje prasowe podały o eksplozji nuklearnej w Afryce. Opinia publiczna natomiast w 1986 r. za sprawą Mordechaja Vanunu poznała atomowe możliwości armii Izraela. Zachodnie media dostały dokładny opis tworzenia głowic nuklearnych w ośrodku badawczym Dimona.

Z współpracą Izraela i RPA w dziedzinie technologii atomowej wiąże się tajemnica, a w zasadzie dwa zagadkowe błyski, nazwane Incydentem Vela. 22 września 1979 roku o godz. 0.53 czasu Greenwich amerykański satelita Vela 6911 (program kosmiczny mający na celu monitorować atmosferę i powierzchnię ziemi) zarejestrował dwa błyski na granicy południowego Atlantyku i Oceanu Indyjskiego. Pierwszy błysk był bardzo jasny i bardzo krótki, drugi – ciemniejszy i dłuższy, co jest charakterystyczne dla atmosferycznej eksplozji nuklearnej. Takie właśnie wnioski spowodowały wysunięcie w stronę władz RPA oskarżeń wystosowanych przez gabinet prezydenta Cartera o przeprowadzenie nielegalnej próby nuklearnej. Naukowe raporty i szczegółowe dochodzenia w sprawie tej wrześniowej nocy nie zaprzeczyły wersji o przeprowadzeniu nuklearnej próby, ale też nie potwierdziły jej w stu procentach.

Thomas C. Reed w książce The Nuclear Express: A Political History of the Bomb and its Proliferation wysunął oskarżenia o przeprowadzenie wspólnej próby nuklearnej przez RPA i Izrael. David Albright w jednej z publikacji zacytował wielu ekspertów, którzy obarczają władze w Tel-Avivie o odpowiedzialność za Incydent Vela. Do dziś pojawiają się różne głosy na temat tego co stało się 31 lat temu na otwartych wodach południowej półkuli. Do czasu ujawnienia pełnej dokumentacji póki co schowanej w południowoafrykańskich archiwach z klauzulą "ściśle tajne", nie poznamy czy rzeczywiście Izrael za plecami świata utworzył zabójczą koalicję z rasistowskim rządem RPA.

Jak widać, świat wcale nie jest taki jak nam się wydaje. Pewnie wszystkie te fakty są bardzo dawno znane CIA czy MI6, ale i tak wywołują zadanie pytania: Czy nie grozi nam atak nuklearny? Odpowiedż jest bardzo prosta - nigdy nie będziemy tego pewni, aż do dnia gdy ostatnia głowica nuklearna na planecie zostanie zdezaktywowana i zniszczona.

Źródła:
Mówią Wieki
stosunkimiedzynarodowe.info
Angielska Wikipedia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto