Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczny romans, czyli "Skaza" w Teatrze Syrena

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
Maciej Radel (Martyn Fleming), Anna Terpiłowska (Anna Burton), Jacek Poniedziałek (Stephen Fleming) i Aleksandra Justa (Ingrid Fleming)
Maciej Radel (Martyn Fleming), Anna Terpiłowska (Anna Burton), Jacek Poniedziałek (Stephen Fleming) i Aleksandra Justa (Ingrid Fleming) Krzysztof Bieliński, Teatr Syrena
"Skaza" Josephine Hart to odważny spektakl z wątkiem erotycznym, pokazujący do czego może doprowadzić namiętny romans.

"Skaza" w reżyserii Adama Sajnuka to historia namiętnego romansu starszego mężczyzny z dużo młodszą kobietą, w dodatku narzeczoną jego syna. Głównym bohaterem jest Stephen Fleming (w tej roli Jacek Poniedziałek) - mężczyzna w średnim wieku o ugruntowanej pozycji społecznej i zawodowej. Jest szanowanym lekarzem z aspiracjami, który zaczyna polityczną karierę. Mimo licznych sukcesów zawodowych, jego życie osobiste nie jest już takie sielankowe. Z żonę Ingrid (w tej roli Aleksandra Justa) coraz mniej go łączy, a jego relacje z dziećmi – Martynem (w tej roli Maciej Radel) i Sally (w tej roli Delfina Wierzchucka) nie należą do najlepszych. Jedynym słowem, bohater przeżywa kryzys wieku średniego, czuje pustkę, którą musi wypełnić.

Pewnego dnia Stephen poznaje na przyjęciu modą, atrakcyjną i tajemniczą dziennikarkę, Annę Barton (w tej roli Anna Terpiłowska). Choć to ukochana jego syna Martyna, nie może się oprzeć jej wdziękom i zaczyna z nią niebezpieczny romans. Nie wie, że jego kochanka skrywa mroczną tajemnicę...

Na plakacie napisane jest, że to thriller erotyczny. Jednakże thriller to gatunek, który powinien wywoływać dreszcze, pod wpływem odpowiednio budowanego napięcia, a także uczucia niepewności i tajemniczości. Nie wystarczy sam trójkąt miłosny oraz strach przed tym, by romans nie wyszedł na jaw. Musi być jeszcze zbrodnia albo przynajmniej próba morderstwa. Tymczasem nic takiego nie następuje. Jest za to wstydliwy sekret rodzinny.

"Skazę" nazwałabym raczej dramatem psychologicznym z rozbudowanym wątkiem erotycznym. W spektaklu świetnie zostały pokazane emocje bohaterów związane z tym chorym układem: Stephen Fleming - Anna Barton - Martyn Fleming. Jest jeszcze Ingrid, żona Stephena, która przez długi czas niczego nie podejrzewa. Czyżby była taka zaślepiona, a może nie chce widzieć pewnych niepokojących symptomów? Świadczy to o rozpadzie więzi łączących małżonków oraz ich dwójki dzieci.

Powracając do słowa "erotyczny", muszę przyznać, że trochę obawiałam się tego spektaklu. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Owszem było pikantnie, ale nie wulgarnie. Miłosne zbliżenia były zagrane bardzo pomysłowo i w taki sposób, by nikt nie poczuł się zdegustowany. Więcej pokazane było na "Absolwencie" (naga aktorka) czy "Nosorożcu" (nagi aktor) niż na "Skazie". Wszystko było odpowiednio zbalansowane, za co należą się słowa uznania.

W sztuce nie brakuje także zabawnych elementów, gdyż cała sytuacja jest tragiczna i komiczna zarazem. Stephen popada w coraz większą obsesję, chce mieć Annę na własność i odnosi się wrogo do syna. Na spotkaniu rodzinnym Stephen wyciąga z kieszeni majtki Anny zamiast chusteczką do nosa.
Jeśli chodzi o grę aktorską, to na największe brawa zasłużyli Anna Terpiłowska, która świetnie zagrała Annę Barton, femme fatale, która kusi bohatera (niestety nieco słabiej wyszły jej sceny tragiczne) oraz Jacek Poniedziałek, w roli niewiernego męża, rozdartego między lojalnością wobec syna i żony a nieokiełznaną żądzą do atrakcyjnej kobiety. Znakomita była także Aleksandra Justa, aktorka Teatru Narodowego. Pokazała cały dramatyzm swojej postaci, kobiety zdradzonej przez męża, który się coraz bardziej od niej oddala.

W bardzo charakterystyczną postać wcieliła się Dorota Gorjainow. Była bardzo wiarygodna jako Elizabeth, matka Anny, kobieta otwarta i bardzo bezpośrednia, dla której nie ma tematów tabu. A jej perlisty śmiech wzbudzał radość na widowni. Nie sposób nie wspomnieć także o Andrzeju Makowieckim, który zagrał rolę Edward Lloyda, ojca Ingrid.

Niestety nieco słabiej wypadł przy nich Maciej Radel, który zagrał Martyna, młodego mężczyznę zakochanego po uszy w Annie. A najmniej widoczna okazała się Delfina Wierzchucka jako Sally, młodsza siostra Martyna. Być może spowodowane było to tym, że miała niewiele kwestii.

Warto wspomnieć także o pomysłowej scenografii Katarzyna Adamczyk w postaci ruchomego stołu, który gdy się podnosił był na wysokości sceny. Niestety gdy aktorzy siadywali wokół niego byli niżej, niż gdyby siedzieli na scenie, przez co nie zawsze było dobrze widać. Kolejnym ciekawym rozwiązaniem był drugi pokój, przesłonięty materiałem, który w zależności od padania światła, ukazywał co się dzieje po drugiej stronie lub całkowicie zakrywał pomieszczenie.

"Skaza" nie ma na celu zaszokowanie widza. Ma w sobie przesłanie, że za zdradę przychodzi zapłacić często wysoką cenę, o czym przekonają się bohaterowie. Polecam ją przede wszystkim dorosłym widzom, którzy lubią odważne spektakle. Na widowni były osoby w różnym wieku i wszyscy się dobrze bawili.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto