Po tej katastrofie w naszym kraju zapanowała autentyczna żałoba narodowa. Nikt nikogo nie zmuszał do przywitania konduktu z ciałem prezydenta, Polacy spontanicznie wywieszali flagi przyozdobione kirem, odwołano wszelkie imprezy. „Teraz nie ma lewicy i prawicy” - powiedział w orędziu Bronisław Komorowski.
Postaci, które są ofiarami tej katastrofy, można oceniać bardzo różnie. Dla jednych Lech Kaczyński pozostanie mężem stanu, dla innych najsłabszym prezydentem po 1989 roku. Ostatecznej oceny dokona historia, a nam pozostaje wyciągnąć z tej tragedii lekcję, którą musimy odrobić także przy wyborczych urnach.
W najbliższych tygodniach Polaków czeka najtrudniejsza kampania wyborcza w dotychczasowej historii. Jednak może być ona także pokazem siły polskiej demokracji i narodowej dojrzałości. Niech nasza jedność - i tak nieco już zachwiana - przetrwa do wyborów, bez względu na to, jacy kandydaci będą się ubiegać o ten urząd.
Najbardziej wyraźną oznaką siły demokratycznego państwa jest procent obywateli biorących udział w wyborach. Stąd mój nieśmiały apel: przeżyjmy kampanię w ciszy, a gdy przyjdzie dzień wyboru, wyruszmy tłumnie do urn. Pokażmy światu i sobie siłę naszej narodowej jedności, zbudujmy ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem swoiste epitafium z wyborczej frekwencji. Niech szczerość patriotycznych uniesień z ostatnich dni przełoży się na nasze głosy.
Zagłosujmy zgodnie z poglądami i sumieniem, a jeśli nie znajdziemy kandydata godnego naszego poparcia, zademonstrujmy to wrzucając pustą kartkę. Sprawmy, aby najsmutniejsze wybory w dziejach Polski stały się zarazem świętem demokracji.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?