Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NIK po kontroli oskarża: Instytuty marnują gigantyczne pieniądze

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Był czas, że polska medycyna miała wysoką renomę w świecie; przynajmniej w niektórych działach. Teraz renomę buduje się lub tylko podtrzymuje słowami szefów instytutów medycznych. Wszyscy narzekają na brak pieniędzy. Na wszystko.

O naszych szpitalach ciągle słyszymy to samo: Na nic nie ma pieniędzy! Brakuje leków, opatrunków, nawet naczyń i przyborów do jedzenia. Spośród szesnastu tzw. flagowych szpitali-instytutów, które podlegają Ministerstwu Zdrowia, zaledwie jeden nie przynosi strat! Szpitale "marnują gigantyczne pieniądze", bo resort zdrowia na to pozwala. Jednocześnie gani dyrektorów i poucza samorządy, jak mają walczyć z długami szpitali. Takie wnioski, w najkrótszym ujęciu, zawiera raport NIK, po zakończonej kontroli placówek resortowych.

Lament, jaki słyszmy od kilku dni wokół Centrum Zdrowia Dziecka, które weszło w stan przedzawałowy, jest m.in. tego przykładem. Tak przynajmniej ocenia to minister zdrowia. Centrum Zdrowia Dziecka, podobnie jak Centrum Zdrowia Matki Polki i inne tego typu Instytuty - to bez wątpienia bardzo ważne, kosztowne i ogromne szpitale, które powinny leczyć i leczą najtrudniejsze przypadki chorych oraz powinny "prowadzić badania naukowe, poszukiwać nowych terapii, kształcić lekarzy". A czy robią to?

Fatalna sytuacja ekonomiczna Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) nie jest wyjątkiem. Instytut ten ma przeszło 200 mln złotych długu. Ile mają inne – dowiemy się niebawem. Według serwisu wyborcza.pl, wszystkie instytuty medyczne toną w długach, a statutowa działalność naukowa większości z nich "jest fikcją".

To jeden z krótkich, smutnych wniosków z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Szczegółowo NIK zbadała sześć instytutów, tych najbardziej zadłużonych. Objęła lata: 2008-2011. Bo, jak tłumaczy w raporcie, w ostatnich latach ich długi urosły o 60 proc.; prasa pisała o różnych zaniedbaniach i nieprawidłowościach w pracy, m.in. naukowej.

Uwagi z kontroli działalności są jaskrawo widoczne i prostym językiem wyłożone. "Nauka w instytutach ma się marnie. Ich wskaźnik cytowań w światowej prasie, czyli tzw. impact factor (IF), to od 1,17 do 2,24. Średnia dla polskich placówek naukowych to IF na poziomie 5,44. Żadna z kontrolowanych placówek nie potrafiła wskazać wymiernych korzyści z prowadzonych badań. Ich kierownicy tłumaczyli, że "to prace o charakterze teoretycznym", służące uzyskaniu tytułów naukowych" – cytuje serwis wyborcza.pl.

Ponieważ instytuty medyczne odchodzą od nauki, a głównie leczą, może lepiej byłoby "przekształcić je w zwykłe szpitale i obciąć im dotacje na naukę?" - pyta a jednocześnie sugeruje NIK. W odczuciu kontrolerów, być może niektóre instytuty są już jawnym przeżytkiem z czasów PRL; przecież 10 z 16 instytutów "zostało utworzonych w latach 1951-1954". Nie chodzi o to, kiedy powstały – chodzi o to co aktualnie robią.

Według NIK leczenie w instytutach przynosi straty. Nic dziwnego, że wszystkie są zadłużone, i to bardzo wysoko. Największy dług ma Centrum Zdrowia Matki Polki - prawie 260 mln złotych. Drugie miejsce na niechlubnej liście zajmuje Centrum Zdrowia Dziecka - ponad 200 mln zł zadłużenia, a trzecie - Instytut Reumatologii z 88 mln zł zaległych zobowiązań. Skąd takie zadłużenia? NFZ za mało płaci za procedury leczenia - tłumaczą dyrektorzy instytutów. A przyjmujemy najtrudniejsze i przez to kosztowne przypadki chorych pacjentów - mówią.

Szefowie instytutów wyjaśniają także, iż "lekarze o najwyższych kwalifikacjach, kosztują". Według NIK to nie jedyne powody długów. Kontrolerzy krytykują, że w żadnym instytucie "wygrodzenia nie były powiązane z wynikami finansowymi" klinik, czy zakładów pomocniczych. Wszędzie pracownicy dostawali premie i wysokie nagrody, choć "placówki przynosiły straty". Oto przykład: Instytut Psychiatrii i Neurologii wydał na to, w latach 2008-2010, prawie 6,5 mln zł. A Instytut Reumatologii - tylko na nagrody za publikacje naukowe - przeznaczył w tym samym okresie prawie 300 tys. zł.

NIK zauważa również inny przykład rozrzutności pieniędzy. W badanym okresie, w instytutach powstało zbyt wiele nowych etatów: "Biorąc pod uwagę ich niską aktywność naukową i trudną sytuację finansową, było to działanie niecelowe i niegospodarne" – akcentują kontrolerzy.

Za ten stan rzeczy, winne jest w głównej mierze, Ministerstwo Zdrowia. Choć minister sprawuje bezpośredni nadzór nad instytutami, "wcale nie naciskał, by wdrażać programy naprawcze". Pomagał im natomiast, "bez zobowiązań", dając ekstra pieniądze. W latach 2008-2009 - sześć kontrolowanych przez NIK placówek - dostało w sumie ponad 91 mln zł, na "wzmocnienie bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli". Pieniądze – jak informuje NIK - w znacznej części poszły na spłatę długów.

Ministerstwo Zdrowia, zdaniem NIK, doprowadziło też do "konfliktu interesów". W okresie, od lutego do maja 2011 roku, nadzór nad instytutami sprawował wiceminister Andrzej Włodarczyk, który był jednocześnie dyrektorem Instytutu Reumatologii (niby na urlopie bezpłatnym) - pisała o tym "Gazeta". W istocie miał kontrolować sam siebie.

Andrzej Włodarczyk, który zaledwie pół roku temu wrócił z resortu do Instytutu Reumatologii, twierdzi, że "żadnego konfliktu interesów nie było". I przekonuje: "Mamy imponujący dorobek naukowy. Jesteśmy instytutem pierwszej kategorii."

NIK radzi ministerstwu: "Ewentualne zmniejszenie liczby instytutów powinno się łączyć ze wzmocnieniem potencjału badawczego". Pozytywnym przykładem zmian jest jedyny instytut bez strat - słynący z innowacji w świecie - Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu.

W tej dobrej radzie jest pewna pułapka. Gdyby minister posłuchał rady NIK, musiałby zmienić niektóre instytuty, w specjalistyczne szpitale. Problem w tym, że wtedy musiałby pokryć ich wielomilionowe długi, a na to ministerstwo nie ma pieniędzy. Według "Gazety" - same zobowiązania tzw. "wymagalne instytutów", czyli prościej - długi, których termin płatności minął - wynoszą 283 mln zł. Na wnioski NIK w resorcie mówi się, że są "cennym wkładem do ustalania działań". A czy działania będą – zobaczymy za jakiś czas. Póki co, brakuje działań, hamujących zadłużanie instytutów.

Stanisław Cybruch

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto