Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nikt nie mówił że będzie lekko, czyli zmagania Kursanta B

Judyta Więcławska
Judyta Więcławska
Tablica "L"
Tablica "L" Materiały prasowe
Od rozpoczęcia kursu na prawo jazdy do uzyskania odpowiedniego dokumentu uprawniającego do poruszania się po ulicach jest niestety długa droga. Najpierw 30 godzin lekcyjnych teorii, później egzamin wewnętrzny, 30 godzin praktyki i ..."chwila prawdy", czyli egzamin państwowy z niekoniecznie miłym egzaminatorem przez kursantów powszechnie nazywanym "egzekutorem".

Kubek gorącej kawy z mlekiem, podręcznik kierowcy i pół dnia z głowy. Popijam mętny roztwór, który stopniowo pobudza szare komórki. Henryk Próchniewicz stara się wpoić przyszłemu kierowcy zasady poprawnego poruszania się po drogach. W głowie wirują znaki (te poziome i pionowe), ograniczenia prędkości i zasady ustępowania pierwszeństwa...

Nic tak nie determinuje jak wizja egzaminu wewnętrznego, dopuszczającego do podróżowania przed kierownicą "eLki", z instruktorem jazdy po prawicy. Muszę więc zdać za pierwszym podejściem. Kolejne kartki podręcznika uciekają przez palce. Co wolno a czego nie na autostradach? Gdzie obowiązuje strefa zamieszkania? Które to są światła pozycyjne, i do czego służą? W jakiej odległości ustawić odblaskowy trójkąt ostrzegawczy? Jak pomóc ofiarom wypadku? Moja głowa puchnie od nadmiaru informacji...

Odkładam książkę, by włączyć płytę z testami i opcją nauki. Egzaminu nie zdaję przez pytania typu: "Przed uruchomieniem silnika w niskiej temperaturze należy: ustawić dźwignię zmiany biegów w położeniu neutralnym luz, wcisnąć pedał sprzęgła, wyłączyć zbędne odbiorniki prądu" czy "Większą skuteczność hamowania można uzyskać przez: hamowanie na granicy pierwszych objawów poślizgu kół, na spadku - hamowanie silnikiem, na śliskiej powierzchni - hamowanie silnikiem". Czy nie powinnam wcześniej zasiąść za kółko, aby odpowiedzieć na te pytania? Zagadnienia z techniki jazdy mają się nijak do "suchej" teorii. No tak, ale najpierw czeka mnie egzamin wewnętrzny. Gdy przyjdzie czas na ten państwowy, właściwy - wówczas będę już po części praktycznej kursu. Miejmy więc nadzieję, że tego typu pytania nie będą stanowiły dla mnie żadnej trudności.

Tymczasem stoi przede mną inna obawa: Czy jestem typem człowieka "nauczalnego"? Czy instruktor nie wyrzuci mnie z samochodu z wielkim hukiem? Czy "nie zeświruję" na ruchliwym rondzie? Dosyć martwienia się na zapas, wszystko w swoim czasie, wracam do pasjonującej lektury wymijania innych pojazdów...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto