Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Noe”- dziwny człowiek, dziwny film

Magdalena Kutynia
Magdalena Kutynia
Plakat/filmweb
„Noe: Wybrany przez Boga” to dramat biblijny i baśń fantastyczna wyreżyserowana przez Darrena Aronofskyego. Scenariusz do filmu napisał sam reżyser we współpracy z Ari Handel. Muzyka skomponowana została przez Clinta Mansella, a zdjęcia przygotowane zostały przez Matthewa Libatique. W rolach głównych wystąpili: Russell Crowe, Jennifer Connely, Ray Winstone, Anthony Hopkins, Emma Watson, Logan Lerman oraz Douglas Booth.

„Noe: Wybrany przez Boga” to dramat biblijny i baśń fantastyczna wyreżyserowana przez Darrena Aronofskyego. Scenariusz do filmu napisał sam reżyser we współpracy z Ari Handel.

Biblijna postać – Noe miewa w snach apokaliptyczne wizje potopu, mającego na celu zniszczenie świata. Rozpoczyna budowę ogromnej arki, w której chce się skryć wraz z całą swoją rodziną by przetrwać powódź. Czuje, że został wybrany przez Boga do wypełnienia trudnej misji. Z czasem jednak jego zaangażowanie i poczucie odpowiedzialności przeradzają się w obsesje i obłęd. Noe zaczyna być niebezpieczny dla swoich najbliższych.

Jak rozpoznać znak od Boga i jak go zinterpretować? Ile można poświęcić by wypełnić rzetelnie trudną, ale ważną misję? Jak dalece można posunąć się w egoizmie i egocentryzmie by wypełnić Boży plan? I czy aby ów plan na pewno okaże się tym pochodzącym od Boga? Tak wiele trudnych pytań stawia przed nami reżyser i scenarzysta filmu „Noe: Wybrany przez Boga”. Tak wiele skomplikowanych myśli chodzi nam po głowie w czasie seansu i tak wiele wątpliwości nachodzi nas po jego zakończeniu. Jak interpretować swoją powinność? Czy aby nie myli się nam ona z szaleństwem?

Biblijny Noe wie, że czasy w których przyszło mu żyć są ciężkie bo pełno jest wokół zła, brutalności, rozpusty i nienawiści. W swoich wizjach otrzymuje jasny komunikat: Świat zostanie zgładzony dostrzętnie, a następnie odbudowany na nowo. Przeżyć ma tylko on i jego rodzina. Bohater bierze sobie do serca Boży przekaz i zaczyna tworzyć plan przetrwania kataklizmu. Nie chce jednak pozwolić przeżyć nikomu innemu, jak tylko sobie, swojej żonie, trzem synom i wychowance. Jest przekonany, że tylko oni mają prawo żyć, wszyscy inni muszą umrzeć. Opętany tym przeświadczeniem zaczyna stawać się bezwzględny.

Jakim określeniem najtrafniej mogłabym nazwać film Darrena Aronowskyego? Dziwny! Tak, słowo „dziwny” jest najwłaściwszym terminem odnoszącym się do omawianej baśni. Film w najmniejszym nawet stopniu nie przypomina biblijnej opowieści o arce Noego. Bliżej mu raczej do „Władcy pierścieni” niż do dramatu religijnego. Nie twierdzę, że fakt ten film dyskredytuje - czasem warto docenić inwencję i pomysłowość twórców, ale mnie się to akurat w tego typu wydaniu nie podobało.
Chodzące kamienne olbrzymie stwory to upadłe anioły. Mnie się one bardziej kojarzyły z chodzącymi drzewami z drugiej części trylogi Tolkiena, niż ze starotestamentowymi postaciami. To, że z dramatu chciano zrobić coś na kształt fantastyki baśniowej nie było zamysłem złym, ale wykonanie okazało się bardzo tandetne, wręcz kiczowane i chyba nawet– ja mam takie subiektywne wrażenie – nudne.

Dość dziwna była historia opowiedziana nam przez scenarzystów, dość dziwna była postawa tytułowego bohatera, no i wreszcie bardzo dziwny był sam bohater. Ja rozumiem, że twórcy mieli swój własny pomysł na postać Noego, ale nie wiem co wartościowego miało wnieść do filmu zrobienie z biblijnej postaci psychopaty. Chwilami patrząc na „Noego: Wybranego przez Boga” czułam się jakbym oglądała horror. Po prosu Noe budził postrach i lęk. Zachowywał się jak opętaniec. Jako się rzekło powyżej – jest to dziwny film.

To co mnie dodatkowo dziwiło, ale jednocześnie degustowało to swoisty brak logiki w tworzeniu tejże produkcji kinowej. Historia Noego toczy się wiele setek lat przed Chrystusem. Jak wiemy, jeszcze za czasów Chrystusa noszono jako odzienie pewnego rodzaju płachty, lekkie, szmaciane wdzianka. Innej odzieży na ówczas – tak sądzę – nie znano. Noe żył w latach znacznie poprzedzających naszą erę, więc teoretycznie odzież używana przez ludzkość powinna być wtedy co najmniej podobna do tej za czasów Chrystusa lub jeszcze mniej skomplikowana, jeszcze prostsza, jeszcze skromniejsza. Tymczasem Noe i jego rodzina noszą ciekawe marynarki bawełniane, zamszowe kozaki, kubraczki flanelowe, dobrze skrojone spodnie, lniane plecaki i inne koszule czy bluzy. Wydaje mi się to dość unikalne. A z drugiej strony, budownictwa jeszcze wtedy nie znano – tak przynajmniej wynika z filmu. Ludzkość mieszkała w szmacianych namiotach bo z cegieł jeszcze wtedy domów nie stawiano, ale krawiectwo i kaletnictwo było już wówczas mocno rozwinięte. Czy nie wydaje się to być dziwne?
Kolejna śmieszna sprawa to to, że wybudowana przez Noego drewniana budowla przypominała raczej pałacyk lub kościół z drewna, w niczym nie przypominała arki, czy statku. Dam sobie rękę uciąć, że z fizycznego punktu widzenia, coś takiego nie dałoby rady unieść się na wodzie.
I takich niedociągnięć w filmie, głupotek i dziwactw była cała masa. To wszystko obniża - moim zadaniem – poziom filmu i czyni go infantylnym.

Ale ponad wszystko, mnie osobiście omawiana produkcja kinowa strasznie wynudziła. Akcja była dość słaba, mimo, że – mam wrażenie – twórcy chcieli trzymać widzów w napięciu. To co emocjonowało najbardziej to przerażający wzrok Noego, który pragnie zgładzić świat.
To co bulwersuje, ale i śmieszy to kazirodcze przesłanie, że trzech braci, z których jeden ma dwie córki, mają się między sobą rozmnażać. W końcowej scenie Noe błogosławi wnuczki i mówi: „bądźcie płodne i rozmnażajcie się”, przy czym cała ludzkość świata ogranicza się do rodziców tych dziewczynek, dwóch ich wujków, babci i dziadka. Kto z kim ma się rozmnażać? Scenarzyści chyba tego nie przemyśleli…
Powtórzę raz jeszcze frazę od której zaczęłam analizę dramatu: „Noe: Wybrany przez Boga” jest filmem dziwnym. I tego stwierdzenia będę się trzymać.

To co w filmie jest godne pochwały, to bardzo dobra gra aktorska. Russell Crowe, który jest aktorem wybitnym, tę rolę akurat zagrał dość dziwnie (tej dziwności będę się trzymać), co w tym wypadku może i nie jest wadą, ale nie jest też plusem. Natomiast bez wątpienia świetne role zagrały Jennifer Conelly i Emma Watson. Tym aktorkom należą się brawa za ich kreacje bo poprawiły one nimi jakość produkcji. Generalnie cała obsada aktorska była bardzo ciekawa. Na czele plejady gwiazd zatrudnionych do nakręcenia „Noego” stanął sam Anthony Hopkins.

Słowa uznania należą się też Matthew Libatique za kapitalne zdjęcia do scen powodzi, potopu, kataklizmu. Świetne ujęcia, znakomite efekty, piękne obrazy.

I na tym chyba pochwał pod adresem „Noego: Wybranego przez Boga” koniec. Wiele profesjonalizmu w produkcję filmu zostało włożone: operatorka, efekty specjalne, bardzo dobra gra aktorska, nie zmienia to jednak mojego stosunku do produkcji. Film był słaby, nużący, infantylny, niedopracowany i – raz jeszcze to powtórzę – dziwny.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto