Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowe i dawne Ojcowa opisanie

Redakcja
Zamek Ojcowski
Zamek Ojcowski Adam K. Podgórski
Przyjechali z różnych stron Polski na zaproszenie Lesława Adamczyka, aby podziwiać piękno Ojcowa i okolic. Ale o tym już napisali sami. Nas zachwyciły dawne relacje o Ojcowie i okolicach, zmieszczone w wydanym w 1860 roku „Przewodniku po Ojcowskiej Dolinie”.

Świeże jaja od chłopa, pardon, ekologiczne jajka z ojcowskiego kurnika, ekologiczne serki i jogurty z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Spale, ekologiczne, przepyszne, rumiane jabłka z miejscowego sadu - to tylko niektóre z przyjemności podniebienia, którymi raczyli się uczestnicy odbytego tydzień temu spotkania dziennikarzy obywatelskich w Ojcowie.

Przyjechali z Wielkopolski, Warszawy, Śląska, Podbeskidzia i innych stron Polski, na zaproszenie Lesława Adamczyka, aby, korzystając z gościny Rudolfa Suchanka, dyrektora Ojcowskiego Parku Narodowego, podziwiać piękno rozkwitającej przyrody. Z wilii pod kazimierzowskim zamkiem, wyruszali na szlaki w głąb parku, do jaskiń, do Pieskowej Skały. Ale o tym napisali przecież sami.

Nas zachwyciły dawne relacje o Ojcowie i okolicach, zmieszczone w wydanym w 1860 roku „Przewodniku po Ojcowskiej Dolinie”. Dziełko owe, sprzedawano po kopiejek 20, czyli złp.1. gr. 10 „przy kasie Drogi Żelaznej w Warszawie, w Dąbrowie, w Cukierni Jordana w Ojcowie i w Hotelu pod Łokietkiem”.

Kiedyś był to uznany kurort, który na dobrą sprawę nigdy za uzdrowisko nie powinien być uznawany, bowiem dolina ojcowska jest zimna, wilgotna i mało słoneczna. A jednak powstały tu i zachowały się dwa pensjonaty kuracyjne, a i w kwaterach prywatnych panował stale tłok. Przyjeżdżali tu i podążali do grot: Chopin, Staszic, Niemcewicz, Karpiński. Wężyk, Gołębiowski, Deotyma i Klementyna Tańska. Ba, grotę Łokietkową zwiedził sam król Stanisław August.

Oddajmy wiec głos dawnym podróżnikom, tylko nieznacznie uwspółcześniając ortografię.
„W odległości dwóch mil od Krakowa, w północnej stronie, leżą wdzięczne Ojcowa, Grodziska i Pieskowej-Skały okolice, słusznie Szwajcaryą polską zwane. Natura w cudach niewyczerpana (...) oszczędziła im przepaści okropnych, przepraw niebezpiecznych i urwisk nad głową podróżnego wiszących, które życiu jego zagładą grożą. Tu wspaniała i miła, wabi do siebie i przywiązuje tak silnie, że doliny te, choćby sto razy widziane, z nowym się coraz ogląda wdziękiem” – pisał Ambroży Grabowski – autor dzieła „Kraków i jego okolice”, wydanego w roku 1836.

Nieodmienny podziw każdego z dawnych podróżnych budziła skalna warownia, do niedawna w ruinie, dziś podnoszona do dawnego wyglądu. „Zamek (...) stojący na niedostępnej skale, był zapewne znakomitą warownią w czasach, gdy samo przepaściste położenie stanowiło obronę (...).

Ksiądz Stanisław Staszic w pracy „O ziemiorództwie gór” zawarł pełne zachwytu opisy doliny Prądnika: "Wszędzie po tych cyplach, po tych skał oberwiskach, które chociaż wody odłączyły, przecie do szczętu rozburzyć nie zmogły, zajmują rozmaite widoki: tu małego kościołka wieże, tam stare Wielopolskich grodu szczyty; daleko, w ostatnim aż dole głębokość nawet zraża oko, dostrzegać Ojcowe zamcze".

Niemcewicz, zwiedzając w lecie 1811 roku ziemię krakowską nie mógł nie zwiedzić Ojcowa:
"Przez niski otwór wchodzi się do Ojcowskiej groty(...) Dalej, jak gdyby ręką ludzką zakrzywione łęki, oparte na niskim pilastrze prowadzą do drugiej sali: w tej niski przetwór wiedzie do dalszych lochów, gdzie już tylko schyliwszy się iść można. Podróżni daleko się tam zapędzali, lecz nikt do końca groty tej nie doszedł”.

Niezmordowana Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, poczytna swego czasu prozatorka, pierwsza polska pisarka dla dzieci, nad pięknością doliny rozwodzi się szeroko, wspominając także o pustelni błogosławionej Salomei. „Weszliśmy do tego ponurego mieszkania, (...)które kolejno bywało schronieniem nieszczęścia, niewinności, zbrodni, a nareszcie tajemnicy i smutku. Te godła nosiła ostatnia z ofiar, szukających w tej ciemnej jaskini przytułku i ukrycia."

W najbardziej spektakularny sposób zwiedził jaskinię Łokietka, nazywaną także Królewską,
Stanisław August udający się w 1787 roku z Krakowa do Warszawy, dokąd wracał z podróży kaniowskiej. 4 lipca zanocował w zamku w Pieskowej Skale, podejmowany przez Jana Prospera z Łasku, kasztelana buskiego wraz z małżonką. Wycieczkę monarsza opisał biskup Adam Naruszewicz: "Powitany Najjaś. Pan około zamku biciem z armat, udał naprzód do owej sławnej groty o 1/4 mili od Ojcowa leżącej, na jej oglądanie. (...) Zastał całe to podziemne mieszkanie tysiącem lamp oświecone. Na środku stała brama lampami także iluminowana z cyfrą (monogramem – p. BAP) królewską, za którą muzyka na dętych instrumentach odezwała się. Oglądał Najjaśn. Pan z ukontentowaniem i podziwieniem całe to miejsce".

Zachęcamy do nabycia reprintu cytowanego obszernie dziełka, który za jedyne 10 złotych można nabyć w kiosku Hotelu pod Łokietkiem, gdzie dzisiaj mieści się centrum edukacyjno-muzealne im. Władysława Szafera. Wydatek zaprawdę marny, i na cel szczytny, bo na Ojcowski Park Narodowy przeznaczony, a lektura, zapewniamy, przednia!

Współautor artykułu:

  • Barbara Podgórska
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto