Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowe szaty cesarza spod znaku Sasnala

ART o SZTUCE
ART o SZTUCE
fot. Marta Półtorak
Wilhelm Sasnal - podobnie jak ja - z pochodzenia mościczanin, zapewne z sentymentem powraca do swoich dziecinnych stron. I nie ma w tym nic dziwnego, że chciałby urozmaicić czy nawet ożywić sztuką tereny w tej materii nieco dziewicze.

Tarnów - Mościce to miejsce dość specyficzne. Z jednej strony przemysłowy teren oddalony nieco od centrum Tarnowa, dzielnica - przysiółek, a z drugiej okolica niczym nieprzypominająca industrialnych zakątków. Dużo tu zieleni, ciszy i spokoju. Jest też w Mościcach pewien rodzaj dumy z własnej przeszłości, kształtującej się pomiędzy miejskim intelektualizmem a wiejską prostotą życia. Obecność Mościc w planach gospodarczych II RP, ich status pracodawcy w regionie w czasach prosperity komunistycznej gospodarki i wreszcie patos i legenda związane z życiem duchowym i społecznym miejscowej parafii, a zwłaszcza jej dwóch pierwszych duszpasterzy jest cechą charakterystyczną dla tutejszej mentalności. Taka mieszanka powoduje specyficzny genius loci, który stwarza pokusę, by ten skrawek ziemi nazywać niemalże idealnym miejscem do wprowadzenia powiewu high life’u w przykładnie poukładane życie.

Wilhelm Sasnal - podobnie jak ja - z pochodzenia mościczanin zapewne z sentymentem powraca do swoich dziecinnych stron. I nie ma w tym nic dziwnego, że chciałby urozmaicić czy nawet ożwywić sztuką tereny w tej materii nieco dziewicze.

Stało się to w roku 2010, kiedy to na terenach przyległych do torów kolejowych, światowej sławy artysta postawił instalacje zatytułowaną „28.03.1983”. Okolica, w której znajduje się instalacja, nie jest miejscem w popularnym rozumieniu przydatności na wykorzystanie w sztuce. Co gorsza, ów teren jest nieco zapomnianym przez ludzi areałem, chociaż znajdującym się przy uczęszczanych szlakach. To taka drobna, miejscowa specyfika mojej i Sasnala ziemi rodzinnej, że się ludzie nie zawsze rozglądają wokół.

Budynki stacji kolejowej Tarnów-Moście straszą w sposób właściwy opustoszałym zabudowaniom użytkowym. Pociągi zatrzymują się na peronach stacji niepostrzeżenie jak duchy, a niszczejący moloch stacyjnego obiektu budzi spore emocje i-jak się okazuje rozpala twórcze fantazję.

Przy przejściu podziemnym, wykorzystywanym obecne, jako skrót i możliwość bezpiecznego pokonania torów, idąc w głąb ulicy Chemicznej, światowej sławy plastyk, z pochodzenia tubylec - Wilhelm Sasnal ukonstytuował swoją pracę. Celem tegoż nietypowego dzieła sztuki jest zamysł, by upamiętnić niepokój związany ze stanem wojennym, a według innych źródeł „katastrofę, której nie było”.

Osobliwy pomnik w kształcie piramidy cementowych kręgów ma 4 m wysokości.
Spoiwem konstrukcji jest lepik rozmieszczony w artystycznym nieładzie. Wewnątrz jednego z apokaliptycznych kręgów znajduje się data: „28.03.1983”.
Zdaniem artysty: - Mościce przez długie lata żyły w strachu przed katastrofą. Mówiło się, że jedna z amerykańskich rakiet jest wycelowana w zakłady. Ludzie wspominali, że w latach 50. w fabryce doszło do awarii i wybuchu, babcia powtarzała, że w razie katastrofy trzeba w oknach zawiesić mokre koce. Mój pomnik poświęcony jest takiej katastrofie, do której nigdy nie doszło, a która wisiała w powietrzu . (źródło: "Gazeta Wyborcza")

Zbliżam się więc do powyższego dzieła z estymą i spoglądam z zaciekawieniem. Lekkie rozczarowanie już na wstępie-instalacja wygląda jak pozostawione przypadkowo odpady. Ponieważ w okolicy prawie przez całe lat 90. trwały prace budowlane, owe kręgi kojarzą się z resztkami po budowlańcach.

Oczywiście data umieszczona w jednym z tych kręgów sugeruje jakiś memoriał, ale czy sztuką to już jest czy nigdy nie było? Pytanie pozostaje w gruncie rzeczy
bez odpowiedzi. Myślę, że sztuka w przypadku mościckiego pomnika
to raczej stwierdzenie, bardziej skojarzenie z Sasnalem, jako jej twórcą niż z względami obiektywnych ram estetyki. Oczywiście każdemu przedmiotowi czy zgrupowaniu przedmiotów w dzisiejszych czasach można nadać rangę sztuki, poprzez umiejetną ideologizację. Ale czy tu, na mościckiej ziemi w miejscu, gdzie ludzie uczęszczają głównie do kościoła i do pracy (pisze to bez ironii, choć mała jej nuta nie zaszkodziłaby) ustawienie tego rodzaju fików-mików coś sobą przekazuje?

Ale sztuka w Mościcach to temat nieco kosmiczny pomimo wszelkich starań, jakie wkłada się w zmianę tego stanu rzeczy. I może, dlatego owa instalacja artystyczna jest przez mnie odbierana, jako swego rodzaju kpina z miejscowych zwyczajów, mentalności i kilku miejskich plotek czy legend. Takie cesarskie szaty spod znaku Sasnala.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto