Spektakl "Wieczór Trzech Króli" w reżyserii Dana Jemmetta jest uwspółcześnioną adaptacją komedii Williama Szekspira. W oryginale statek rozbija się u wybrzeży fikcyjnej krainy o nazwie Iliria. Na jego pokładzie podróżują Viola i jej brat bliźniak, Sebastian (Lidia Sadowa). Zaraz po katastrofie rodzeństwo traci ze sobą kontakt i każde z nich myśli, że to drugie zginęło w morskiej toni.
Viola, aby odszukać brata, postanawia przebrać się za mężczyznę, nadaje sobie imię Cesario i udaje się na służbę do księcia Orsina (Maksymilian Rogacki). Jednak władca Ilirii ma wobec nowego sługi swoje plany. Chce, aby ten stał się posłańcem między nim a Olivią (Agnieszka Grochowska), piękną damą, w której jest szaleńczo zakochany. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że Viola w męskim przebraniu się w nim podkochuje…
Pod wpływem wizji brytyjskiego reżysera katastrofa statku zmienia się w katastrofę lotniczą, akcja rozgrywa się w ruinach starego teatru, a bohaterowie wyglądają, jakby wrócili z wakacji - panowie w krótkich kolorowych spodenkach, a panie w kostiumach kąpielowych, wszyscy z walizkami na kółkach. Muszę przyznać, że zaskoczyły mnie te pomysły - w pozytywnym sensie.
Natomiast niezbyt trafionym pomysłem było moim zdaniem to, by Violę i Sebastiana grała ta sama osoba. Szczególnie dziwnie wyglądało to w scenie finałowej, gdy obie postacie musiały się pokazać w jednym miejscu i czasie. Zdecydowanie lepiej wyglądałoby to w duecie.
Na prośbę Andrzeja Seweryna również uwspółcześniony został sam tekst, by trafił także do młodzieży. Najsłynniejszymi tłumaczami dzieł Szekspira byli Józef Paszkowski, Maciej Słomczyński i Stanisław Barańczak. Jednak na potrzeby spektaklu, utwór XVII-wiecznego dramaturga zyskał nowe tłumaczenie Piotra Kamińskiego, który postawił na lekkość, prostotę oraz inteligentny humor. Co ciekawe, zamiast piosenek śpiewanych przez błazna, widzowie mogą usłyszeć współczesne dowcipy - z cyklu przychodzi baba do lekarza.
Jeśli chodzi o grę aktorską, to największe brawa należą się Agnieszce Grochowskiej, która wcieliła się w Olivię, damę niewzruszoną zalotami Orsina oraz Maksymilian Rogacki jako Orsino, książę Ilirii, zakochany bez pamięci w Olivii.
Bardzo podobali mi się także Lidia Sadowa w podwójnej roli - Violi i Sebastiana, pary bliźniąt, których rozdziela los, Jarosław Gajewski w roli Malvolia, zabawnego sługi Olivii (szczególnie jego żółty kostium i taniec zapamiętam na długo) oraz Paweł Krucz jako błazen, który z poważną miną opowiadał żarty oraz puszczał współczesną muzykę rozrywkową.
Warto wspomnieć także o zaskakującej scenografii Dicka Birda, przedstawiającej ruiny teatru, w którym schronili się rozbitkowie oraz kostiumach Sylvie Martin-Hyszki - m.in. krótkie spodenki i stroje kąpielowe, które w niczym nie przypominają strojów w epoki Szekspira.
Choć nie wszystkie innowacje mi się podobały, był to udany wieczór z klasyką w nowym wydaniu. Polecam te spektakl szczególnie miłośnikom Williama Szekspira.

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?