Głównym bohaterem, a zarazem narratorem jest około 50-letni mężczyzna, niejaki H. (w książce brak jest jakichkolwiek innych danych personalnych głównego bohatera), zajmujący się do tej pory malarstwem. W pewnym momencie swojego życia uznaje on, że jego dotychczasowa twórczość jest całkowicie bezsensowna i pozbawiona celu - "(...) słyszę, pomruk swojego wnętrza, że malowanie to nie to, co robię".
H. uświadamia sobie, że przenoszenie na płótno wizerunków bogatych ludzi jest rzemiosłem, a nie sztuką. Dawniej interesowali się nim nawet krytycy, pisali co prawda, że był zacofany o co najmniej pół wieku, ale świadczyło to o zaklasyfikowaniu go do grupy artystów. Dziś pozostało tylko wspomnienie.
H. postanawia, że przeleje na papier swoje życiowe przemyślenia. W powieści można przeczytać m.in. o jego nieszczęśliwych miłościach, całkiem udanych przygodach seksualnych, podróży do Włoch. Osobny wątek stanowi próba odpowiedzi na pytanie o sens istnienia dziedzin sztuki - malarstwa i literatury. H. zadaje sobie pytania po co właściwie się maluje, po co się pisze, kim jest malarz a kim jest pisarz. W tym miejscu główny bohater stara się też spojrzeć na swoją dotychczasową twórczość z innej perspektywy - przelewając swoje przemyślenia na papier staje się pisarzem analizującym osiągnięcia malarza.
Zniechęcać do czytania mogą liczne dygresje, wielowątkowość rozmyślań głównego bohatera i stosowanie skrótów myślowych. Zdarza się, że zdania są tak złożone, że zajmują kilkanaście linijek tekstu:
"Mam dwa portrety na dwóch różnych sztalugach, każdy w innym pokoju, pierwszy otwarty na naturalność wchodzącego, drugi zamknięty na sekret mojej również nieudanej próby, i te kartki będące następną próbą, do której podchodzę z gołymi rękoma, bez farby ani pędzli, zaledwie z tą kaligrafią, tą czarną ścieżką, wijącą się i rozwijającą, która zatrzymuje się w kropkach, przecinkach, oddycha na niewielkich białych polanach, a potem rusza przed siebie, lawirując, jakby przebiegała po kreteńskim labiryncie albo po jelitach S.".
Na szczęście rozdziały (nienumerowane i nietytułowane) są dość krótkie, bo kilkustronicowe.
Cała powieść napisana jest w pierwszej osobie liczy pojedynczej, co przy prawie 300 stronach tekstu jest męczące. Brak tam jakichkolwiek dialogów. Myślę jednak, że jest to bardzo dobry materiał na e-booka (szukałem dość pobieżnie w internecie - póki co chyba nie ma w języku polskim). Gawędziarski styl sprawia, że po kilku stronach prawie słyszymy głos H. To, moim zdaniem, jedna z niewielu zalet "O malarstwie i kaligrafii".
Na stronie internetowej polskiego wydawcy książki (Dom Wydawniczy REBIS) dowiedziałem się, że "O malarstwie i kaligrafii" jest powieścią autobiograficzną, która może pomóc pełniej zrozumieć twórczość José Saramago, a także walory artystyczne i humanistyczne jego twórczości. Niestety muszę przyznać, że idąc tym tropem, artyzm laureata literackiej Nagrody Nobla z 1998 roku w ogóle do mnie nie przemawia...
Zdecydowanie subiektywna recenzja może zniechęcać do przeczytania tej książki, mimo że José Saramago kilka lat temu otrzymał Nagrodę Nobla. To przecież jednak nie świadczy o tym, że każde jego dzieło musi mieć pozytywny odbiór czytelników.
José Saramago
O malarstwie i kaligrafii
Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 296
Oprawa: płótnopodobna z obwolutą
Wydanie: 1 (2010)
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?