Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O tym, jak w Polsce leczy się w trybie pilnym

Redakcja
Adam K. Podgórski
Każda choroba wcześnie wykryta jest uleczalna. To każdy z nas wie. Tylko, czy ministerstwo zdrowia naprawdę chce nas leczyć?

Nie bardzo wiem, dlaczego od pewnego czasu w telewizji, trwa akcja propagandowa, nawołująca Polaków do badań w kierunku wykrycia raka. Nie wiem, dlaczego wydawane są ogromne, jak domyślam się publiczne pieniądze, na propagandę fikcji. Bowiem, nawet jeśli ktoś uwierzy apelom i zechce się przebadać, czeka go długa droga prze mękę. Powiem więcej, czeka go gehenna chodzenia po przychodniach, żebrania o przyjęcie i wyczekiwania na tzw. terminy. Aby nie być gołosłownym. Mam stwierdzoną chorobę niedokrwienną serca. Oprócz tysiąca innych, właściwych mojemu wiekowi dolegliwości i schorzeń. W październiku zaczęło mnie pobolewać serce. Kardiolog skierował mnie do specjalistycznej poradni kardiologicznej na testy wysiłkowe. Na skierowaniu jest napisane: PILNE!

Oczywiście, marzenie aby jesienią, trzy miesiące przed końcem roku, zostać przyjętym w jakimkolwiek gabinecie kardiologicznym tzw. publicznej służby zdrowia, mogłem natychmiast sobie wybić z głowy. Młotkiem wcale nie gumowym, a stalowym. Termin jaki mi wyznaczono to 14 marca 2013. To się nazywa PILNE przyjęcie. Mój przyjaciel Sebastian B. od września do grudnia, czekał na przyjęcie do szpitala ze złamaniem miednicy. Rozstęp między kościami miał szerokość blisko 2 palców. Na skierowaniu widniała dekretacja: PILNE!

Tak PILNIE leczy się w Polsce pacjentów
Podczas debaty nad odwołaniem ministra Bartosza Arłukowicza, widać było wyraźnie, że potoki słusznej krytyki wylewane pod jego adresem przez opozycję, spływają po panu ministrze jak woda po kaczce. W mniemaniu i jego, i ugrupowania w imieniu którego sprawuje funkcję, służba zdrowia w Polsce działa bez zarzutu, a podejmowane działania są wprost fenomenalne.

Teraz mamy kolejną sowicie opłacaną przez państwo akcję pozornej troski o pacjentów, pod hasłem walki z rakiem. Walki na ekranie telewizorów. W Polsce, z tego co słyszałem przeżywa tylko 20 proc. chorych. Reszta nie ma szans. Bo choroba jest u nich diagnozowana za późno.

Jestem wręcz pewny, nawet jeśli ktoś zgłosi się na badanie dzisiaj ze skierowaniem PILNE, będzie czekał na badanie co najmniej pół roku. Jak ja. Za pół roku, rozpoznanie i decyzję o leczeniu, będzie można sobie wsadzić głęboko do... trumny!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto