Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obama vs. Romney - wdzięk czy toporność?

Anna Dzikowska
Anna Dzikowska
Od jakiegoś czasu Amerykanom spędza sen z powiek walka o urząd prezydencki dwóch kandydatów: prezydenta Baracka Obamy i republikańskiego kandydata do Białego Domu Mitta Romney'a. Jakie mają szanse na wygraną?

Wybory prezydenckie odbędą się 6 listopada. Jak pisze

gazetaprawna.pl

, sondaże wskazują, że gdyby wybory odbyły się dziś, wygrałby zdecydowanie Obama, zdobywając ponad 270 potrzebnych do zwycięstwa głosów elektorskich.

Jak podaje biznes.pl, prezydent prowadzi w prawie wszystkich "swing states", czyli w stanach, gdzie szanse obu kandydatów są mniej więcej równe, w tym w największych z nich, tj. na Florydzie i w Ohio. I właśnie na trzech stanach: Florydzie, Ohio i Wirginii będzie się koncentrować kampania w ostatnich sześciu tygodniach. W najbliższą środę odbędzie się pierwsza z trzech zaplanowanych debat prezydenckich w Denver (Kolorado).

Sondaże i nietypowe reguły wyborów w USA mocno faworyzują Obamę. Gdyby Romney'owi udało się go pokonać, byłby to jeden z bardziej efektownych finiszów w historii amerykańskich kampanii. Należy zaznaczyć, że w ostatecznym rozrachunku liczą się głosy elektorów, a nie głosy wyborców. Przypomnijmy sobie sytuację z 2001 r. kiedy to George W. Bush został prezydentem, choć w skali całego kraju zdobył pół miliona głosów mniej niż Al Gore.

Czy wybór konkretnego kandydata będzie miał wpływ na nasz kraj? Otóż nie. Dla Polski nie ma znaczenia czy wygra demokrata czy republikanin, gdyż oba ugrupowania opierają stosunki z Polską na tych samych, trwałych zasadach. Jak wynika z platformy przedwyborczej zaprezentowanej przez APAC, przywołanej przez wprost.pl, Polonii zależy na zniesieniu wiz dla Polaków udających się do USA oraz zwiększeniu liczby Amerykanów polskiego pochodzenia w administracji rządowej.

Gdyby opierać wybory na sondażu pt. kogo Amerykanie darzą większą sympatią, z ogromną przewagą wygrałby Obama. Jako jeden z niewielu amerykańskich prezydentów (obok jednego z najlepiej ocenianych przez Amerykanów prezydentów w historii USA - Billa Clintona, który zresztą zaangażował się intensywnie w kampanię wyborczą obecnie urzędującego szefa państwa Baracka Obamy), obecny Prezydent USA potrafi w sposób naturalny zjednywać sobie ludzi. I robi to niezwykle skutecznie, podczas gdy republikański kandydat do Białego Domu Mitt Romney stara się naprawić szkody, jakie wyrządził własnej kampanii wyborczej, gdy pogardliwie wyraził się o prawie połowie Amerykanów. Wypowiedź ta sprawiła, że stracił w sondażach do prezydenta Baracka Obamy, pisze "Rzeczpospolita".
Kilka słów o władzy wykonawczej

Jako że amerykański system rządów prezydenckich jest jednym z dwóch wzorcowych systemów rządów państw demokratycznych oraz odznacza się najtrwalszymi rozwiązaniami prawno-ustrojowymi demokracji, warto przybliżyć strukturę władzy wykonawczej.

Jak wynika z Systemu Konstytucyjnego Stanów Zjednoczonych, wiele elementów tworzy z amerykańskiej prezydentury instytucję oryginalną, nieporównywalną i interesującą. Warto wspomnieć, że prezydent jest najważniejszą osobą w partii, głównodowodzącym armii, a także od jakiegoś czasu odpowiada w opinii publicznej za efekty prac ustawodawczych parlamentu. Najważniejszy wpływ na pozycję ustrojową urzędu prezydenckiego ma jednak koncepcja jednoosobowej egzekutywy. Konstytucja nie zna słowa gabinet i nie przewiduje istnienia jakichkolwiek innych ciał podobnego charakteru. Dzieje się tak, ponieważ w strukturze administracji federalnej, poza czternastoma departamentami (m.in. stanu, skarbu, obrony, sprawiedliwości), znajdują się też: bardzo ważny Urząd Wykonawczy Prezydenta, niezależne agencje administracyjne, federalne agencje gospodarcze, rządowe agencje wewnętrzne oraz tzw. niezależne komisje regulujące. I chociaż komisje znajdują się poza triadą głównych władz, to jednak w sferze realizowania swych zadań podlegają mniejszej, ale zawsze jakiejś kontroli ze strony Kongresu, prezydenta i sądów. Tak więc wpływ prezydenta na ustawodawstwo nie zamyka się tylko w granicach dwóch konstytucyjnych środków oddziaływania: orędzi i prawa weta. Rozwinęły się bowiem różne nieformalne sposoby oddziaływania członków Kongresu i cały Kongres, w dużej mierze po to, aby spełnić dosyć powszechne przekonanie, że prezydent powinien być także liderem działalności ustawodawczej. (A. Pułło, System Konstytucyjny Stanów Zjednoczonych).

Przypomnijmy - 57. z kolei wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2012 roku odbędą się 6 listopada. Obywatele oddadzą swoje głosy na elektorów, którzy następnie wybiorą prezydenta i wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Kadencja obecnego prezydenta, Baracka Obamy, wygasa 20 stycznia 2013 r. Tego dnia nastąpi również zaprzysiężenie prezydenta elekta na urząd.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto