Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Obietnica" - film o nastolatkach, ale nie dla nastolatków

Redakcja
materiały prasowe
Promowany z wielkim rozmachem jako następca "Sali samobójców" film Anny Kazejak pt. "Obietnica" to obraz o nastolatkach, ale nie dla nastolatków.

Młody świadomy widz nie odbierze produkcji jako wiernej i realistycznej. Chociaż reżyserka próbuje w swoim filmie pokazać współczesny świat licealistów – a raczej licealnych absolwentów powoli wkraczających w dorosłe życie – dokonuje podstawowego błędu, jakim jest zbytnie podkoloryzowanie i przejaskrawienie tej grupy. W „Obietnicy” ukazana jest ona w większości jako patologiczna, aspołeczna i pogrążona w depresji. Zamiast cieszyć się z wakacji, nadchodzącego nowego etapu życia, zamiast bawić się i oddychać pełną piersią, nastoletni bohaterowie u Kazejak przeżywają jeden dramat za drugim, w tym ten największy, stanowiący główny fundament filmu – zdradę ze związanym z nią brutalnym, abstrakcyjnym zadośćuczynieniem.

Na początku dziwi ukazanie nastolatków właśnie z takiej perspektywy: wyraźne wyeksponowanie nierzadko śmieszącej widza dramaturgii ich życia, a wyjątkowe zminimalizowanie zachowań, z jakimi współczesna młodzież jest kojarzona – palenie papierosów, picie alkoholu, bójki, narkotyki, seks i przemoc. Z czasem jednak można dojść do wniosku, że skoro reżyserka pokazuje jedynie nastoletnią „elitę”, to i tej elicie musi nadać jakieś pozytywne cechy, które odróżniałyby ją od pospólstwa. Bogate dzieci nie piją na umór, nie sypiają z każdym, nie zażywają narkotyków. Jeśli wdają się w bójki, to z wiedzą, że ewentualne szkody pokryją rodzice; a jeśli decydują się na jakieś wybryki, to jedynie w dobrym guście i z dala od niechcianych obserwatorów. Szkoda tylko, że Kazejak zdaje się zapominać, że to właśnie w tej elicie chciała ukazać największą patologię, a całe to jej wybielanie tylko zaciera ten schemat.

Ogromnym plusem filmu jest gra aktorska, w której zdecydowanie na uznanie zasługuje Andrzej Chyra i Magdalena Popławska. Dobrze spisali się także młodzi aktorzy – grający Janka Mateusz Więcławek oraz Eliza Rycembel w roli Liliany, chociaż w jej przypadku widz miał czasami wrażenie, że wczuwała się w ową rolą za bardzo. Lila to bohaterka wypruta z emocji, która wszystkie uczucia tłumi, a jeśli je już przeżywa otwarcie, to wyłącznie w zaciszu własnego pokoju. Ową bezuczuciowość wyraźnie widać w grze Rycembel – niestety nawet w scenach, gdy ukazywanie emocji jest niezbędne i w których ich zwyczajnie przez to brakuje.

Ciekawym zabiegiem jest ukazanie tytułowej obietnicy w dwóch aspektach – raz jako obietnic dawanych przez wiecznie nieobecnego ojca i przez to stale łamanych, drugi z kolei jako obietnicy danej przez Janka, tej bardziej mrocznej, dramatycznej i prowadzącej do tragedii. Widać w tym też pewną konsekwencję – Liliana stawia obietnice na pierwszym miejscu, a ich dotrzymywanie jest dla niej niezwykle ważne i w pewnym sensie wyznacza też jakiś tor w jej życiu. Wartość mają dla niej te osoby, które swoich obietnic dotrzymują: tylko w ten sposób dziewczyna może być pewna, czy Janek rzeczywiście ją kocha i czy zrobi dla niej z tej miłości wszystko. Nawet jeśli ów wszystkim ma być morderstwo.

Nawiązaniem do plakatowej „Sali samobójców” jest w tym filmie właściwie tylko pierwsza scena, w której Liliana i Janek prowadzą rozmowę przez Skype. W blasku monitorów próbują sobie przekazać ważne słowa, które jednak ulegają zniekształceniom typowym dla internetowych rozmów. To, co można krótko wypowiedzieć w normalnej rozmowie w cztery oczy, za pośrednictwem Internetu, emotikonek i pisanych na klawiaturze słów urasta do rzeczy wręcz niewykonalnej. Reżyserka na szczęście nie skupiała się w „Obietnicy” na aspekcie social mediów w życiu nastolatka, coraz kilkoma scenami wyraźnie zaznacza, że mają one znaczący wpływ na młodzież. Ukazanie już w pierwszej scenie właśnie takiej sekwencji może być więc swoistym apelem lub buntem przeciw temu, co internetowe komunikowanie robi ze społeczeństwa. Pierwszy kadr ukazujący kłótnię dwojga młodych ludzi może być również ostrzeżeniem: od tego wszystko się zaczyna.

„Obietnica” nie jest filmem, który współczesną młodzież zafascynuje tak bardzo jak „Sala samobójców”. Być może gdyby akcję wydarzeń przenieść z elitarnego liceum do mniej elitarnej szkoły, z bogatych nastolatków zrobić dzieciaki ze średniej klasy rodzin, depresję i dramaturgię zamienić na realne problemy młodzieży, film zyskałby o wiele szersze grono entuzjastycznych odbiorców. W obecnej formie zdaje się pełnić funkcję przestrogi dla rodziców – zacznijcie się interesować tym, co robią wasze dzieci, zanim będzie na to za późno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto