Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ochroniarski skandal po meczu Garbarni z Unią

Artur Bochenek
Artur Bochenek
Tomasz Burda
Interweniującego w sprawie niewłaściwego potraktowania dziennikarza, działacza klubowego Garbarni wyprowadzono ze stadionu w kajdankach i przewieziono na komisariat policji.

Tomasz Burda, fotoreporter współpracujący między innymi z serwisami Wisły, Cracovii od kilku lat wykonuje zdjęcia z ligowych spotkań Garbarni, przekazując je klubowej stronie całkowicie nieodpłatnie. Jest to o tyle istotna wzmianka, że robi coś dla klubu z czystej sympatii. W związku z tym Garbarni zależy na tym, aby taka osoba miała zapewnione dobre warunki pracy i aby na spotkaniach piłkarskich klubu była traktowana z szacunkiem.

Tymczasem podczas meczu Garbarni z Wigrami Suwałki przed tygodniem, a także podczas sobotniego spotkania Brązowych z Unią Tarnów, Tomek skarżył się na zachowanie jednego z ochroniarzy, który utrudniał mu wykonywanie zdjęć. Dodatkowo robił to w sposób agresywny, używając przy tym słów powszechnie uznanych za obelżywe.

Dodajmy w tym miejscu, że dziennikarz przebywał w strefie wyznaczonej dla fotoreporterów, miał na sobie odblaskową kamizelkę z napisem "FOTO" na plecach - czyli spełniał wszystkie wymogi określone w przepisach dotyczących porządku na stadionie.

W związku z tym, że sprawa się powtórzyła, a docierały do mnie także inne sygnały od fotoreporterów obsługujących oba te spotkania Garbarni - jako osoba miedzy innymi także bezpośrednio współpracująca z fotoreporterami - postanowiłem tę sprawę wyjaśnić. Poprosiłem dziennikarza o wskazanie ochroniarza, który w ten sposób się do niego odnosił. Po wskazaniu obaj podeszliśmy do niego, a ja zwróciłem się z pytaniem, dlaczego w ten sposób traktuje ludzi, którzy wykonują podczas meczu swój zawód.

Ochroniarz ten w mało grzeczny sposób odpowiedział, że to właśnie fotoreporter do niego odnosił się w sposób niewłaściwy i używał w stosunku do niego tak zwanych "wyrazów". Ponieważ znam Tomka nie od dziś, a sam byłem świadkiem zajścia pomiędzy nimi podczas spotkania Garbarnia - Wigry, nie usatysfakcjonowało mnie takie wyjaśnienie. Stwierdziłem, że dziennikarz wykonujący swoją pracę podczas zawodów sportowych ma swoje prawa określone zarówno w regulaminie tych zawodów, jak i w Prawie Prasowym. Że Garbarni, jako klubowi musi zależeć na dobrych kontaktach z mediami, a zależy to także od zachowania pracowników ochrony.

Ochroniarz w trakcie rozmowy był coraz bardziej agresywny, a ja nabrałem podejrzeń co do jego trzeźwości i powiedziałem mu to. Usłyszałem w odpowiedzi, że on ode mnie także wyczuwa alkohol, w związku z tym sytuacja nie rokowała na jakieś kompromisowe rozwiązanie.

W tym czasie podszedł do nas szef ochrony, który starał się ze swej strony załagodzić powstały konflikt, przepraszając ze swej strony fotoreportera. Jednak powstało domniemanie nietrzeźwości jego pracownika i zwróciłem się do niego o przeprowadzenie takiej kontroli. Stwierdziłem, że osoba pełniąca funkcję publiczną podczas zawodów sportowych nie powinna budzić wątpliwości, a ja nie wyobrażam sobie współpracy mojego klubu z ochroniarzami, co do których są takowe wątpliwości.

Dowodzący ochroną stwierdził, że takie uprawnienia ma tylko policja. W tym czasie wspomniany już wcześniej ochroniarz wyszedł przed bramę stadionu, wrócił po chwili i powiedział, że za chwilę będzie policja i "będziemy dmuchać obaj".
Pozostałem spokojnie na miejscu, gdyż nie miałem nic przeciwko sprawdzeniu i swojej trzeźwości. Podczas zawodów sportowych opiekowałem się zawodnikami juniorów młodszych Garbarni, którzy w meczu podawali piłki piłkarzom Garbarni i Unii. Pełniłem także rolę jednego z czterech "noszowych" (w przypadku konieczności zniesienia zawodnika z boiska arbiter zawodów korzysta z pomocy takiej ekipy).

Po chwili pojawił się na stadionie patrol policji, złożony z oficera i dwóch funkcjonariuszy w strojach bojowych. Nie podejrzewając niczego złego zacząłem policjantom wyjaśniać istotę zaistniałej sytuacji, ale oficer powiedział do mnie, że jestem zatrzymany za niestosowanie się do poleceń ochrony. Na ponowną próbę wyjaśnienia jeden z policjantów założył mi kajdanki na ręce i zostałem wyprowadzony ze stadionu skuty i podtrzymywany przez dwóch policjantów, którzy wsadzili mnie do radiowozu, w którym na podłodze leżał zatrzymany młody człowiek. Całemu zajściu przypatrywali się wspomniany już ochroniarz, ale także jego szef, który nie podjął żadnej próby wyjaśnienia policjantom sedna sprawy, nie podjął także próby połączenia się z kierownikiem bezpieczeństwa ze strony klubu, któremu to kierownikowi podlega bezpośrednio

Zostałem przewieziony na komisariat przy ul. Królewskiej i posadzony w pokoju, w którym przy dwóch długich stołach siedziało kilku zatrzymanych pseudokibiców Unii Tarnów z jednej strony i kilku policjantów (zarówno umundurowanych, jak też i nie, którzy przeprowadzali czynności przy zatrzymywaniu), z drugiej. Cały czas miałem na rękach kajdanki. Na moją prośbę o rozkucie usłyszałem w odpowiedzi od jednego z policjantów: "ja pana nie zakuwałem". Zszokowany całą sytuacją, siedziałem spokojnie i czekałem na rozwój wydarzeń.
Ciągle nie mogło do mnie dotrzeć (do tej pory nie może), że za próbę interwencji w sprawie niewłaściwego potraktowania dziennikarza, podjętą bądź, co bądź w imieniu Klubu, zostałem wyprowadzony w kajdankach ze stadionu! Z identyfikatorem imiennym wydanym przez Garbarnię, który musiał być widoczny zarówno dla ochrony, jak i dla policjantów - stwierdzającym, że jestem podczas zawodów pracownikiem Klubu!

Nie wiadomo, na jak długo zostałbym zatrzymany, gdyby nie zadzwonił do mnie jeden z trenerów młodzieży w Garbarni. Pozwolono mi odebrać telefon (nadal w kajdankach), a ja szybko powiedziałem mu, aby powiadomił klub o zaistniałej sytuacji. Po pięciu minutach do pokoju zatrzymań (definicja pomieszczenia na potrzeby tego artykułu) wszedł ten sam oficer, który dokonał zatrzymania mnie na stadionie. Wydał polecenie, aby mnie rozkuto i zaprowadził mnie do innego, mniejszego pomieszczenia. Powiedział, że zaszło jakieś bardzo duże nieporozumienie wynikające z faktu, że ochroniarz wskazał mnie jako osobę naruszającą porządek na stadionie! Że on mnie bardzo przeprasza w imieniu policji i że ochroniarz został zatrzymany do wyjaśnienia motywów swojego działania i do sprawdzenia pod kątem trzeźwości. Po czym zostałem przez niego odwieziony radiowozem z powrotem na stadion, gdzie zostawiłem swoje rzeczy.
Jestem w stanie zrozumieć, że policja musi podjąć pewne działania, zwłaszcza po informacji od kogoś, kto z racji pełnienia swojej funkcji (w tym wypadku ochroniarza) powinien mieć określoną wiarygodność. Ale nie jestem w stanie zrozumieć, że oficer policji widząc pracownika klubu z widocznym imiennym identyfikatorem, który usiłuje mu wytłumaczyć istotę sprawy, podejmuje decyzję o jego zatrzymaniu i dopuszcza do jego wyprowadzenia ze stadionu w kajdankach. Ten incydent można było wyjaśnić na miejscu, a tak potraktowano mnie na równi z zatrzymanymi pseudokibicami.

Jak teraz mam wytłumaczyć ludziom, którzy wychodzili ze stadionu, a dla społeczności kibiców, działaczy, zawodników i trenerów Garbarni nie jestem osobą anonimową, moje wyprowadzenie ze stadionu w kajdankach? Swoją drogą gratuluję policjantowi, który mi je założył, a który później rozmawiał ze wspomnianym ochroniarzem w sposób wskazujący na bliższą znajomość, szybkości w podejmowaniu decyzji. Mam nadzieję, że robi on to równie sprawnie i efektownie nie tylko w sytuacjach "dużych nieporozumień". Jestem w posiadaniu jego służbowego numeru i zamierzam podjąć odpowiednie kroki, aby jego działanie ocenili przełożeni.

"Niektórym osobnikom mundur ryje beret" - jak mawia 16-letni syn mojej sąsiadki. Kiedy słyszał, jak opowiadam jego mamie opisaną tu historię, mało się nie posikał ze śmiechu. Mnie do śmiechu było jakby mniej, bo właściwie z czego tu się śmiać. Choć, jak popatrzę na zdjęcie, to jest mi już teraz nawet weselej. Można by mu nadać tytuł "Błyskotliwa akcja policji zakończona sukcesem".

Znajdź nas na Google+

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto