Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od Starego Roku do Trzech Kroli dawniej w Rudzie Śląskiej

Redakcja
Rysunek Marka W. Judyckiego
Rysunek Marka W. Judyckiego Adam K. Podgórski
Stary Rok, Nowy Roczek i Trzech Kroli. Nowy Rok dziś cyfrę zmienia. Wszyscy wszystkim ślą życzenia. Przy tej pięknej sposobności i my życzym Wam radości. [Życzenia staropolskie. Autor anonimowy]

Świąteczny nastrój Godów trwał aż do momenty przełomu kalendarzowego, czyli nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Nazwa styczeń pochodzi jakoby od tego, że Stary Rok, odchodzący, stykał się Nowym rokiem, nadchodzącym. Dziś nie mówimy inaczej, jak o Sylwestrze, ale wtedy Jan S, Dworak notował w Pierwszej wersji monografii Nowego Bytomia: W dzień wigilii (...) starego roku górnicy urządzają strzelanie. W dzień starego roku idzie się na nabożeństwo wieczorne, następnie siedzi się przy pogawędce, szklance i muzyce do północy, po czym składa się życzenia noworoczne. Nocą i w dzień Nowego Roku chodzą po domach bemacy”.

Dokumentujący regiony bielszowickie Grzegorz B. Marek nieco szerzej opisuje sylwestrowe i noworoczne igraszki. „Odmienną formą obchodu ostatniego dnia roku, czyli tzw. Sylwestra, było wyjmowanie z ogrodzeń furtek czyli bramek, przenoszenia ich na drugi koniec miejscowości lub zawieszania ich wysoko na drzewach.

Poza tym, kiedy w czasach dawniejszych proch strzelniczy znajdował się w normalnej sprzedaży handlowej, to w wieczór sylwestrowy rozlegały się tu i ówdzie huki wystrzałów i detonacji. Jednak tego rodzaju zabawy niosły ze sobą różnego rodzaju wypadki, dlatego zostały w pewnym czasie zakazane i zaniechane. Poza tym Nowy Rok witano też zabawami tanecznymi, co jest praktykowane do czasów obecnych.

Z okazji Nowego Roku składano sobie w rodzinach, wśród sąsiadów i znajomych, życzenia zdrowia. A kiedy z końcem ubiegłego stulecia
doszło do szerszego rozwoju poczty, to przyjął się powszechny zwyczaj przesyłania tych życzeń na odpowiednich kartkach pocztowych, podobnie jak i z okazji Bożego Narodzenia, co przetrwało do czasów obecnych”.

Tak wspomina dawne Sylwestry Jan Wyżgoł: - Jak chodziołech do podstawowki, to rodziciele bywali na zakładowych zabawach, ale tata je traktowoł jako pańszczyzna i to ciynżko. Pamiyntom, że czynści zbiyrali sie w prywatnym gronie. Zresztom nojwiynkszy rodzinny jubel, to były urodziny u ujka Francika i ciotki Klary, downij połonczony ze wyrokiym
śmierci na wieprzka.

Tajemnicę przesypując w sobie,
jak w zamkniętej kadzi ziarno,
jechali Trzej Królowie
przez ziemię rudą i skwarną...
[Krzysztof Kamil Baczyński]

Radośnie i uroczyście obchodzono również święto Trzech Kroli, choc nie był to dzień wolny od pracy. W legendzie nazywano ich rozmaicie; mędrcami, magami, filozofami, uczonymi, najczęściej jednak, książętami, królami czy monarchami, jak chce urocza polska kolęda „Mędrcy świata, monarchowie”. Dopiero w VIII wieku, apokryfach nadano im imiona: Kacper, co z perskiego gizbar tłumaczono jako „Skarbnik”; Melchior – po hebrajsku melki-or, co znaczy „Bóg jest moją światłością” oraz Baltazar, po grecku z semickiego Belszassor czyli „Niech będzie zachowany przy życiu”.

Znużeni wędrowcy prowadzeni przez gwiazdę albo kometę - nie nikną spory czy była to Kometa Halleya, czy opisana przez Kepplera koniunkcja, a więc zbliżenie Jowisza i Saturna, dwóch spośród sześciu znanych w starożytności planet - pokłonili się Dzieciątku i przekazali mu dary, stosowne do imion, jakie nosili: wonną mirrę – jako człowiekowi, którego czeka męczeńska śmierć, złoto – jako królowi świata, wprawdzie bez berła i tronu oraz kadzidło – jako Bogu Jedynemu.
Według najnowszych, wydanych w 2003 roku, rozporządzeń watykańskiej Kongregacji Nauki i Wiary, uroczystość Trzech Króli obchodzona jest jako dzień misyjny, święto nakazane, zatem każdy katolik ma obowiązek uczestnictwa w tym dniu w mszy świętej, pod groźbą złamania przykazań kościelnych.

W miarę upływu czasu święto obrastało w obyczaje i obrzędy. Od przełomu XV i XVI wieku poświęcano w tym dniu złoto i kadzidło. Król Jan Kazimierz, władca Polski składał tego dnia na ołtarzu katedry wawelskiej wszystkie monety wybite w poprzednim roku przez mennicę królewską. Rodzice przynosili do świątyń i pokładali na ołtarzach złote pierścionki, obrączki, szkaplerzyki, medaliki i monety, a także skromniejszą rodową biżuterię. Poświęcone precjoza przekazywali potem ‘na szczęście i dostatek’ latoroślom, kiedy przyszło opuścić im rodzinne gniazda. Święconym złotem pocierano szyję, aby uchronić się od chorób z przeziębienia. Dymem z kadzidła okadzono domy, stajnie i obory oraz zwierzęta gospodarskie, by odpędzić nieszczęścia, złe duchy i choroby.

W XVII wieku wprowadzono poświęcanie kredy, którą nad drzwiami domostw kreślono formułę magiczną „K+M+B”, co potocznie i powszechnie przyjmowano za akronim imion Kacpra, Baltazara i Melchiora. Naprawdę jednak jest to skrót apelatiwu: Christus mansionem beneddicat!, czyli Niech Chrystus błogosławi temu domowi! Święty Augustyn rozwinął tajemnicze litery we frazę: Christus multorum benefactor, a więc: Chrystus dobroczyńcą wielu. Kredą naznaczano również znak krzyża na łbach bydląt, między rogami.

W dniu Trzech Króli błogosławiono i święcono powszechnie wodę „trzechkrólową”, przeznaczoną do chrzcielnic, którą przynoszono w pojemniczkach i buteleczkach do domów. Skrapiano nią obejścia w obronie przed nieszczęściami, wiosną stawiano na polach ze wschodzącymi zbożami, zawieszano na gałązkach kwitnących drzew owocowych, aby chroniła swą cudowną mocą przed zniszczeniem wschodów i kwiecia przez spóźnione przymrozki. Z legendą o trzech królach wiązał się też zwyczaj poświęcania ognia.

Ale przede wszystkim chodzi po domach przebierańcy, wypraszając pieniądze i szczodraki, specjalne, obrzędowe wypieki, u nas, na Górnym Śląsku jednak nie znane. „Od święta Trzech Króli chodzą chłopacy, przebrani za Trzech Królów, niosąc świecącą gwiazdkę ¬i śpiewając liczne pieśni, przeważnie swojskie, otrzymując datki pieniężne odnotowuje monografia powiatu świętochłowickiego, pod który należała Ruda, z 1931 roku.

W zarabianie pieniędzy metodą „łażenia po chaupach” wprawiał się także maly Jasio Wyżgoł. Pewnie dlatego jest teraz gościem we własnym domu. – „We Trzech Kroli za bajtla pozwolyli mi z dwoma komplami chodzić po domach rodziny, a boła liczno. Moj tata łazioł za nami, coby nom sie nic niy stało, i żeby nom kasy niy łukrali. Ale ło tym toch sie dowiedzioł dugo późnij”.

Współautor artykułu:

  • Barbara Podgórska
od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto