Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odkurzona Legia - niby ta sama, ale inna

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Nowy sezon na Łazienkowskiej zainaugurowano w tym samym stylu, w którym żegnano się z poprzednim - od zwycięstwa nad Koroną. Mimo że zarząd nie inwestował we wzmocnienia i trzon zespołu pozostał nienaruszony, dzisiejsza Legia z tą sprzed trzech miesięcy ma niewiele wspólnego.

Odmiana Legii, ze wszystkimi swoimi dobrymi i złymi stronami, to przede wszystkim inne rozłożenie akcentów - o ile poprzednio oś zespołu stanowiła szczelna obrona plus Dusan Kuciak (najmniej straconych bramek w lidze), teraz o jego sile stanowi ofensywa. Zarzut najcięższej wagi z ostatnich dwóch lat, czyli brak kreowania sytuacji bramkowych, został szybko obalony. W sześciu meczach o stawkę legioniści strzelili 16 bramek. Sztab szkoleniowy może ponarzekać bardziej na brak skuteczności niż brak okazji.

Klarowna filozofia "nie stwarzajmy sobie problemów", jaką Jan Urban wyłożył na swojej pierwszej konferencji, trafnie oddaje ducha, którego nowy-stary trener próbuje zaszczepić drużynie. Brak zdefiniowania problemów, a więc ich nawarstwianie, było najcięższym grzechem jego poprzednika. Maciej Skorża to typ trenera-technokraty (na nasze polskie warunki), o bardzo rzetelnym przygotowaniu merytorycznym, ale mający ogromny problem z komunikacją z zespołem, przekonania go do swoich decyzji, natchnienia do rzeczy ponadprzeciętnych i utrzymania koncentracji. Stosunek meczów wielkich (Liga Europy, dwa z rzędu Puchary Polski) do nieprzyzwoitych porażek był niepokojąco wysoki, jego zespół zbyt często cierpiał z własnej winy.

Legia Skorży zaczęła źle, a trauma po niespełnionych oczekiwaniach ciągnęła się za nią do jego ostatnich dni w klubie. Legia Urbana początek ma umiarkowanie udany - nie rozbudza wielkich nadziei, ale nie irytuje bezradnością. Legię Skorży cechowała przesadna zachowawczość w doborze taktyki i personaliów, Legia Urbana przejmuje inicjatywę i bierze odpowiedzialność, niezależnie od tego, kto przebywa na placu gry. Legia Skorży zajmowała się dezorganizacją gry rywala, Legia Urbana koncentruje się na organizacji swoich poczynań. Legia Skorży była zmonopolizowana przez duet Radovic-Ljuboja, Legia Urbana jest elastyczna, długo utrzymuje się przy piłce, cierpliwie szuka nowych rozwiązań. Legia Skorży zadowalała się minimum, szła po najmniejszej linii oporu, Legia Urbana dobija przeciwnika leżącego na deskach.

Żeby wykrzesać nowe iskry niepotrzebne było kolejne kadrowe trzęsienie ziemi, ale raczej wskazanie nowych szlaków, wyjście poza własną twierdzę.

Danijel Ljuboja, wcześniej nietykalny, wrzeszczący na kolegów po niedokładnych podaniach, po przesunięciu na pozycję ofensywnego pomocnika podwieszonego pod napastnika gra z większym pożytkiem dla siebie i drużyny. Gdy w poprzednim sezonie 34-letni Serb cofał się do drugiej linii, z przodu była pustka. Dziś zapełnia ją jego rówieśnik Marek Saganowski, który szybko złapał wspólny język z resztą zespołu i już pięć razy znajdował drogę do bramki rywali.

Jeszcze za wcześnie na ogłaszanie renesansu formy Michała Kucharczyka, ale gołym okiem widać, że odżył psychicznie, nabrał dynamiki i pewności. Skreślany notorycznie przez Skorżę Jakub Kosecki ma wszelkie predyspozycje, żeby już w tym sezonie zostać najlepszym lewoskrzydłowym Ekstraklasy. Przebojowy, szybki z piłką przy nodze, wygrywający pojedynki jeden na jeden - poza temperamentem odziedziczył po ojcu również inne cechy. Młodzi Daniel Łukasik i Dominik Furman, mimo swoich pierwszych kroków w Ekstraklasie, wykazują się dojrzałością, spokojem, widać, że podglądali precyzyjne przerzuty Ariela Borysiuka. Zmiana systemu gry na jednego defensywnego, a dwóch ofensywnych pomocników (z Koroną wyjątkowo było na odwrót, powodem absencje Radovicia i Wolskiego) to recepta, na której wypisano lek: "jest z kim grać".

Były wiceprezes i dyrektor sportowy Leszek Miklas powiedział kiedyś, że przez ostatnie sezony nie wiedział, jaką Legię zobaczy w następnym spotkaniu. Regularność, stabilizacja jest właśnie tym, czego najbardziej dziś potrzeba zespołowi Jana Urbana. Wyjazd do Ried i mecz o Superpuchar ze Śląskiem pokazały, że w tej kwestii są jeszcze duże rezerwy.
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto