Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OE: Święto na trybunach, Widzew remisuje z Ruchem

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Piłkarze Widzewa Łódź i Ruchu Chorzów przed rozpoczęciem spotkania
Piłkarze Widzewa Łódź i Ruchu Chorzów przed rozpoczęciem spotkania
W spotkaniu 6. kolejki Orange Ekstraklasy Widzew Łódź zremisował na własnym boisku z Ruchem Chorzów 2:2. Gospodarze prowadzili już 2:0, lecz pozwolili rywalom doprowadzić do wyrównania. Ozdobą pojedynku był wspaniały doping kibiców obu drużyn, którzy od lat darzą się wielką sympatią.

Przed meczem odbyła się ceremonia odsłonięcia wielkiej flagi. Umieszczone na niej zostały twarze osób, które znacznie przyczyniły się do budowy potęgi Widzewa. Wśród wyróżnionych nie zabrakło takich postaci jak Zbigniew Boniek, Tomasz Gapiński, Władysław Żmuda, Józef Młynarczyk, Krzysztof Surlit, Włodzimierz Smolarek, Franciszek Smuda, Tomasz Łapiński, Marek Koniarek czy Mirosław Szymkowiak. Niektóre legendy łódzkiego klubu stawiły się na stadionie przy al. Piłsudskiego i brały udział w uroczystości.

Okazję do zagrożenia bramce Roberta Mioduszewskiego widzewiacy mieli już w 5. minucie, jednak po rzucie wolnym wykonywanym przez Josepha Dayo Oshadogana piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Chwilę później pierwszą żółtą kartkę po powrocie na polskie stadiony obejrzał debiutujący w barwach łódzkiego klubu Grzegorz Piechna. To właśnie popularny "Kiełbasa" w 25. minucie trafić mógł do siatki chorzowian, lecz jego strzał zza pola karnego był minimalnie niecelny. Do przerwy obie strony miały trudności z wyprowadzeniem dobrego ataku. Głównym mankamentem Widzewa była słaba gra w drugiej linii, czego efektem była zmiana Łukasza Juszkiewicza na Piotra Kuklisa już w 33. minucie spotkania.

W pierwszej połowie piłkarze nie potrafili poważnie zagrozić bramce rywali, choć brak wrażeń na boisku rekompensować mogła świetna atmosfera na trybunach. Kibice obu drużyn na każdym kroku pokazywali wielki szacunek do fanów przeciwnika. Przejścia między wszystkimi sektorami były otwarte, toteż część sympatyków Ruchu obserwowała mecz z miejsc przeznaczonych dla gospodarzy.

Od początku drugiej odsłony odważniej do ataków ruszyli widzewiacy, a na owoce przewagi w środku pola nie trzeba było długo czekać. W 56. minucie uderzenie Stefano Napoleoniego trafiło w nogi obrońców z Chorzowa, jednak do odbitej piłki dopadł Kuklis i umieścił ją w okienku bramki gości. Dziesięć minut później było już 2:0, a fantastycznym strzałem zza pola karnego popisał się inny rezerwowy w zespole Michała Probierza, Sasa Bogunović, nie dając szans Mioduszewskiemu.

Przewaga dwóch goli zdekoncentrowała piłkarzy Widzewa. W 72. minucie jedenastkę po faulu Tomasza Lisowskiego na Remigiuszu Jezierskim wykorzystał Wojciech Grzyb i podopieczni Duszana Radolsky'ego znów uwierzyli w możliwość osiągnięcia korzystnego wyniku. Jeśli wiara czyni cuda, to w przypadku graczy Ruchu nastąpiło to wyjątkowo szybko. Siedem minut później w roli głównej wystąpił już Jezierski, który wpadł z piłką w pole karne i bez problemów pokonał Bartosza Fabiniaka. W końcówce spotkania obie strony miały jeszcze szanse na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść, lecz dobre interwencje bramkarzy sprawiły, że sobotni pojedynek w Łodzi zakończył się sprawiedliwym remisem.

O ile chorzowianie zakorzenili się już w środkowych strefach tabeli, o tyle widzewiacy mają znacznie mniej powodów do zadowolenia. W sześciu potyczkach podopieczni Michała Probierza zdobyli zaledwie trzy punkty i zajmują dopiero 15. miejsce w ligowej stawce. Na pochwały zasługuje niewątpliwie blisko dziesięć tysięcy ubranych w czerwono-niebieskie barwy kibiców, którzy przez cały mecz na zmianę dopingowali piłkarzy to jednej, to drugiej drużyny.

Zobacz doping fanów Widzewa:

Trenerzy o meczu:

Michał Probierz (Widzew Łódź): - W pierwszych sześciu meczach zdobyliśmy trzy punkty i nie wygraliśmy ani jednego spotkania. Jeżeli zarząd klubu uzna, że obecna sytuacja jest z mojej winy, to oddaje się do jego dyspozycji. Podziękować mogę kibicom za fantastyczny doping. Jeśli chodzi o zawodników, to sam wiem, jak to jest w piłce, gdy prowadzi się 2:0 w meczu, w którym gra się słabiej, popełnia błędy i remisuje.

Duszan Radolsky (Ruch Chorzów): - Jestem w miarę zadowolony, ale muszę powiedzieć, że przez 80 minut to my prowadziliśmy grę. Fatalne wyjście Ruchu na drugą połowę spowodowało utratę dwóch bramek. Potem musieliśmy już gonić wynik, z pozytywnym skutkiem. Graliśmy z Widzewem poprawnie, a pierwsza połowa w naszym wykonaniu była dobra. Uważam, że remis jest zasłużonym rezultatem.

Widzew Łódź 2:2 Ruch Chorzów

Bramki: Kuklis (54.), Bogunović (64.) - Grzyb (72. z karnego po faulu na Jezierskim), Jezierski (79.)

Widzew: Fabiniak - Kłos, Ukah, Oshadogan, Lisowski - Masłowski (46. Bogunović), Bono, Juszkiewicz (33. Kuklis), Napoleoni - Mierzejewski (76. Stawarczyk), Piechna
Ruch: Mioduszewski - Grzyb, Jakubowski, Golem, Osiński - Sokołowski (66. Janoszka), Baran, Pulkowski (78. Bonk), Balaż - Mikulenas (60. Jezierski), Fabus

Sędzia: Mariusz Podgórski z Wrocławia Widzów: 9500 (2000 gości)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto