Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OE: Zagłębie Lubin mistrzem Polski!

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Logo rozgrywek Orange Ekstraklasy
Logo rozgrywek Orange Ekstraklasy
Do ostatnich chwil ważyły się losy rywalizacji o zwycięstwo w Orange Ekstraklasie. Zagłebie Lubin po emocjonującym spotkaniu pokonało Legię Warszawa i mimo zwycięstwa BOT-u GKS Bełchatów nad Pogonia Szczecin zostało piłkarskim mistrzem Polski sezonu 2006/2007.

Dopiero zamykająca ligowe zmagania, 30. kolejka ekstraklasy przynieść miała odpowiedź na pytanie w czyje ręce trafi krajowe mistrzostwo. Od wielu tygodni w wyścigu po tytuł liczyły się już tylko dwa kluby: Zagłębie Lubin i BOT GKS Bełchatów. Przez większość czasu na prowadzeniu utrzymywali się bełchatowianie, lecz ich porażka z Wisłą Kraków i wygrana lubinian z Widzewem Łódź sprawiły, że to ci drudzy objęli fotel lidera tabeli. Aby uzyskać pełnię szczęścia, podopieczni Czesława Michniewicza musieli jednak pokonać w sobotę Legię lub liczyć na stratę punktów przez GKS w pojedynku z Pogonią.

Ostatni wariant wydawał się jednak mało prawdopodobny, by nie powiedzieć - niemożliwy. Pewni spadku do drugiej ligi szczecinianie już przed początkiem spotkania skazywani byli na pożarcie przez zdeterminowanych piłkarzy Oresta Lenczyka. Zawodnicy BOT szybko przystąpili do ataków i już w 13. minucie objęli prowadzenie za sprawą Rafała Boguskiego, który wykorzystał dobre dośrodkowanie Łukasza Garguły. Wobec bezbarwnej gry "Portowców", goście nie mieli problemów w kontrolowaniem przebiegu meczu. Przez większą część pojedynku na boisku działo się stosunkowo niewiele, a bełchatowscy kibice koncentrować się mogli na nasłuchiwaniu wiadomości z Warszawy. W 80. minucie drugiego gola zdobył Dawid Nowak, pieczętując pewne i zasłużone zwycięstwo swojego zespołu. Radość GKS-u trwała jednak niezwykle krótko...

Zagłębie jechało do stolicy z zamiarem zaciętej walki o wygraną, która zagwarantować im miała mistrzostwo. W bramce lubinian cudów dokonywał Michal Vaclavik - aż do 31. minuty, kiedy to strzał Bartłomieja Grzelaka skutecznie dobił Piotr Włodarczyk. "Miedziani" zapewne zdali sobie sprawę z ciążącego nad nimi widma zmarnowania największej szansy w historii klubu i tuż przed przerwą doprowadzili do wyrównania. Z rzutu rożnego w pole karne zagrał Maciej Iwański, a Manuel Arboleda głową trafił do siatki gospodarzy. Od początku drugiej połowy goście dążyli do zdobycia gola na wagę tytułu. Świetną i, jak się potem okazało decydującą o mistrzostwie, akcję Zagłębie przeprowadziło w 71. minucie. Bohaterem Lubina zostali Łukasz Piszczek i Michał Stasiak. Pierwszy podał do ustawionego na dziesiątym metrze Stasiaka, który pokonał Łukasza Fabiańskiego. Podopieczni trenera Michniewicza z niecierpliwością wyczekiwali końcowego gwizdka, jednak w 88. pożegnać się mogli z wszelkimi marzeniami o triumfie. Piłkę do bramki Vaclavika skierował Roger Guerreiro, lecz sędziujący to spotkanie Hubert Siejewicz po konsultacji z arbitrem liniowym gola nie uznał. Przez trybuny przy ul. Łazienkowskiej przelała się fala krytyki dla tej decyzji, a kilka chwil później piłkarze Zagłębia mogli wybuchnąć radością nowego mistrza Polski.

26 maja 2007 roku to dzień, który na stałe wpisze się w dzieje zaledwie 80-tysięcznego Lubina. "Miedziany" klub po 16 latach wraca na tron ekstraklasy i w przyszłym sezonie zagra w drugiej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Trudno dziś spekulować o szansach Zagłębia w europejskich pucharach, lecz dzieło dokonane przez prezesa Roberta Pietryszyna i trenera Czesława Michniewicza określić należy mianem wielkiego.

Pozostałe mecze 30. kolejki Orange Ekstraklasy

Jeden z największych przegranych kończących się rozgrywek - Wisła Kraków - podejmowała na własnym boisku ŁKS Łódź. Dla gospodarzy sobotni pojedynek miał być tylko okazją do godnego pożegnania się z kibicami. Zawodnicy "Białej Gwiazdy" po raz kolejny pokazali się jednak z bardzo przeciętnej strony, czego najlepszym obrazem był niecelny strzał Pawła Brożka z bliskiej odległości do pustej bramki i bezbramkowo zremisowali z ekipą "Rycerzy Wiosny", którzy w ostatnich tygodniach niezbyt zasłużyli na to miano. Wiślacy zakończyli sezon dopiero na ósmym miejscu, co niewątpliwie musi być policzkiem upokorzenia dla słynącego z ambicji właściciela Bogusława Cupiała.

Takim samym rezultatem zakończyła się potyczka Górnika Zabrze z Koroną Kielce. Obie drużyny grały w tym meczu jedynie o przysłowiowa pietruszkę, zatem brak większych emocji przy ul. Roosevelta nie mógł być dla nikogo szczególnym zaskoczeniem.

W fatalnym stylu z ligą pożegnali się gracze Górnika Łęczna, przegrywając przed własną publicznością z pozostającym w świetnej dyspozycji Groclinem Grodzisk Wielkopolski. Po pierwszej połowie goście prowadzili już 2:0 po dwóch trafieniach powracającego do składu Piotra Rockiego. 33-letni napastnik Dyskobolii asystował także przy bramce Adriana Sikory, zostając bezsprzecznym bohaterem spotkania. Rozbitych łęcznian stać było tylko na honorowego gola Kamila Stachyry.

W pojedynku jednych z najrówniej grających w minionych tygodniach zespołów Lech Poznań podejmował Odrę Wodzisław. Kibice zgromadzeni przy ul. Bułgarskiej bramek dziś nie zobaczyli, choć obie strony stworzyły ciekawe widowisko. W pierwszych minutach dwukrotnie Wojciecha Skabę pokonać powinien pewny już korony króla strzelców Piotr Reiss, jednak lepszy okazywał się bramkarz Odry. Najlepsze okazje do objęcia prowadzenia mieli kolejno Mariusz Muszalik (Odra) i Przemysław Pitry (Lech), po strzałach których piłka trafiała w słupek. W drugiej cześci gry drużyny nie zwalniały tempa, lecz doskonałymi paradami popisywali się Skaba i Krzysztof Kotorowski.

Serią pięciu kolejnych porażek zakończyli sezon zawodnicy Widzewa Łódź. W sobotni wieczór podopieczni Michała Probierza ulegli Cracovii Kraków 1:3, choć mecz zaczął się po myśli gospodarzy. Już w 18. minucie w pole karne dośrodkował Sasha Bogunović, a do siatki Marcina Cabaja trafił Joseph Dayo Oshadogan. Kilkadziesiąt sekund później przed doskonałą szansą stanął Dariusz Kłus, ale po jego strzale Bartosza Fabiniaka uratowała poprzeczka. Co się odwlecze, to nie uciecze. Przyjezdni doprowadzili do wyrównania jeszcze przed przerwą za sprawą uderzenia głową Jacka Wiśniewskiego. Stracony gol wyraźnie podciął skrzydła łodzianom. Sześć minut po wznowieniu gry prowadzenie dla ekipy Stefana Majewskiego (byłego trenera Widzewa) uzyskał najlepszy gracz "Pasów" w rundzie wiosennej, Paweł Nowak, a w 63. minucie i błędzie widzewskiego obrońcy piłkę do pustej bramki kopnął Kłus. Zwycięstwo przy al. Piłsudskiego pozwoliło Cracovii zająć dobre, czwarte miejsce w ligowej tabeli - po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat wyższe niż rywal zza miedzy, Wisła.

Na otarcie łez po pewnym spadku z Orange Ekstraklasy, piłkarze Wisły Płock niespodziewanie pokonali na własnym boisku Arkę Gdynia 1:0. Doskonale spisująca się ostatnio drużyna z Pomorza, notabene również zdegradowana (za korupcję), nie potrafiła stawić czoła bezbarwnym w całej rundzie "Nafciarzom", którym trzy punkty zapewnił w 40. minucie Lumir Sedlacek.

Końcowa tabela Orange Ekstraklasy sezonu 2006/2007:
1. Zagłębie Lubin 62 pkt 57-29
2. BOT GKS Bełchatów 61 pkt 63-32
3. Legia Warszawa 52 pkt 53-33
4. Cracovia Kraków 49 pkt 48-41
5. Groclin Grodzisk Wlkp. 48 pkt 40-26
6. Lech Poznań 47 pkt 53-36
7. Korona Kielce 47 pkt 41-34
8. Wisła Kraków 46 pkt 41-25
9. ŁKS Łódź 41 pkt 31-30
10. Odra Wodzisław 40 pkt 29-36
11. Arka Gdynia 40 pkt 43-39
12. Widzew Łódź 28 pkt 27-48
13. Górnik Łęczna 26 pkt 24-54
14. Górnik Zabrze 25 pkt 30-51
15. Wisła Płock 23 pkt 20-47
16. Pogoń Szczecin 16 pkt 24-53

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto