W artykule "Kuba, nic się nie stało", Monika Olejnik odniosła się do skandalu radiowego z Kubą Wojewódzkim oraz Michałem Figurskim. Skomentowała również tłumaczenia autorów programu "Poranny W-F".
Olejnik skrytykowała Wojewódzkiego za to, że nie potrafi przyznać się do błędu i do tego atakuje swoich krytyków, zarzucając im polskie kompleksy. Olejnik tłumaczy, że publiczne napiętnowanie takich zachowań jest zdrową reakcją mediów i przypomina, że podobnie było z innymi przedstawicielami polskiego życia publicznego. "Pamiętam wystąpienie posła Węgrzyna, który mówił, że z chęcią by sobie popatrzył na lesbijki. Cóż takiego powiedział, za co go wyrzucono z klubu - to przecież obnażanie polskiego chama. Dlaczego się feministki oburzyły, kiedy Andrzej Lepper, rechocząc, pytał: czy prostytutkę można zgwałcić? Dlaczego poseł Girzyński został ukarany za słowa o Tusku, że to zdrajca i kolaborant Moskwy?" - napisała dziennikarka w "Gazecie Wyborczej"
Olejnik nie jest totalnym krytykiem Wojewódzkiego, jak w przypadku prawicowych publicystów; dostrzega również wartościowe rzeczy. "Kuba Wojewódzki znalazł się w gronie tych, którzy obnażają polskie stereotypy. Księdza Rydzyka, który mówił na Jasnej Górze: - Murzyn, patrzcie, nie mył się. Dołączył do posła Górskiego, który powiedział po wyborze prezydenta Stanów Zjednoczonych: - Obama to nadchodząca katastrofa, to koniec cywilizacji białego człowieka" - pisze dalej.
Dlatego Olejnik nie zarzuca Wojewódzkiemu złej woli oraz celebryckiej pychy, dziennikarka twierdzi, że nie rozumie on tego, że źle postępuje. O Figurskim pisze mało; nie darzy go chyba przesadną estymą. Pisze o nim, że nigdy niczego nie rozumiał.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?