– Akcja gaszenia ściółki trwała 2 godziny 44 minuty – mówi aspirant Socha z Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Na miejsce akcji zostały wysłane, niezależnie od siebie, wozy z Gdańska, Kartuz oraz OSP z Żukowa. Nie można przecenić też pomocy lokalnej społeczności, która aktywnie włączyła się w ratowanie lasu – dodaje aspirant.
Ta „lokalna społeczność” to trzej mieszkańcy Gdańska Kiełpina Górnego oraz leśniczy z Otomina.
– O godz. 12.30 zadzwonił do mnie Przemek Czyszek, który podczas spaceru z psem w okolicy czarnego szlaku, nieopodal Otomina, zauważył tlącą się ściółkę. Zaalarmował straż pożarną, wykręcając nr 112 i zadzwonił do mnie po pomoc – relacjonuje Marian Łoziński. – Natychmiast z sąsiadem, Wojtkiem Jagodzińskim, zaopatrzeni w rękawice i koc gaśniczy pojechaliśmy we wskazane miejsce. Niezwłoczne, razem z leśniczym Krzysztofem Jakubiszakiem, przystąpiliśmy do gaszenia lasu. Paliło się suche poszycie i dolne gałęzie sporego, sosnowego zagajnika. Przemek pobiegł w kierunku szlabanu, żeby naprowadzić we właściwe miejsce wozy strażackie. Kiedy zobaczyliśmy pierwszy wóz gaśniczy, odczuliśmy ogromną ulgę.
Las na obrzeżach Gdańska został uratowany. Przemysław Czyszek, Marian Łoziński, Wojciech Jagodziński i Krzysztof Jakubiszak, wykazali się wielkim opanowaniem i prawdziwie obywatelską postawą w chwili, gdy większość mieszkańców pobliskich osiedli, beztrosko wypoczywała w swoich ogrodach.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?