Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orange Warsaw Open: gwiazdy grają nadal

Piotr Drozdowicz
Piotr Drozdowicz
Sesja autografowa Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego.
Sesja autografowa Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. Piotr Drozdowicz
Nikołaj Dawidienko, 4. tenisista świata z wielkim trudem awansował do ćwierćfinału turnieju, po dwugodzinnej męczarni z Vankiem. Najlepszy polski debel - Fyrstenberg i Matkowski - bez problemu uporał się z rodakami - Koniuszem i Gawronem.

W II rundzie Orange Warsaw Open (z pulą nagród 404 tys. euro) Nikołaj Dawidienko zmierzył się ze sklasyfikowanym na 82. miejscu rankingu ATP Czechem Jirim Vankiem. Spodziewano się, że Rosjanin szybko upora się z rywalem. Już pierwsze minuty spotkania uświadomiły nielicznie zgromadzonej publiczności, że to nie będzie spokojny spacer po zwycięstwo.

Znów sprzedał mecz?

To pytanie zadawali sobie kibice, patrząc na kolejne przegrywane przez Dawidienkę piłki. Przed meczem, podczas prezentacji obu zawodników spiker Karol Stopa (na co dzień komentator tenisa w stacji Eurosport) przypomniał, że rok temu w II rundzie sopockiego Orange Prokom Open Dawidienko, zdecydowany faworyt, sensacyjnie przegrał z Martinem Vassallo Arguello, po czym został oskarżony o sprzedanie meczu. To wydarzenie zapoczątkowało lawinę doniesień o korupcji w tenisie.

Z nieoficjalnych źródeł dobiegały informacje, że to rosyjska mafia płaci zawodnikom ogromne sumy za porażkę, znacznie większe niż wynagrodzenie za wygranie całego turnieju. Nikołaj oczywiście zaprzeczał. Tłumaczył, że dokuczał mu ból stopy, który utrudniał bieganie po korcie. Ale fakty ujawnione przez brytyjską firmę bukmacherską Betfair dobitnie uwiarygodniają przypuszczenia o przekupieniu tenisisty.

Tuż przed meczem gwałtownie wzrosła liczba osób obstawiających sensacyjny sukces Arguello. Za każdego funta postawionego na jego wygraną można było dostać aż cztery funty. Mimo że Dawidienko bezproblemowo wygrał pierwszego seta 6:2, klienci zakładów bukmacherskich, którzy obstawiali wynik w trakcie trwania meczu, nadal typowali wygraną Arguello. Drugiego seta Rosjanin przegrał wtedy 3:6, a w trzecim zrezygnował z gry przy stanie 1:2. Stacja BBC podała, że przed meczem i w czasie pierwszego seta zawarte zakłady opiewały na sumę prawie 3,5 mln funtów!

Wczoraj wydawało się, że sensacja znów wisi w powietrzu. Jedno przełamanie serwisu wystarczyło, aby pierwszy set zakończył się pomyślnie dla Jiriego Vanka. Dawidienko grał dobrze, ale co jakiś czas, w ważnych momentach, popełniał proste błędy. Dwukrotnie zdarzyło mu się... nie trafić rakietą w piłkę. Nie wykorzystywał szans na przełamanie serwisu przeciwnika. Kolejny set rozpoczął efektownie. W szybkim tempie wyszedł na prowadzenie 5:2.

Publiczność nagradzała gromkimi brawami jego harmonijne ruchy, płynność uderzeń, celność zagrań w linie boczne. Jednakże Vanek zdołał wygrać trzy gemy z rzędu i był o dwa gemy od awansu do kolejnej rundy. Niestety, przegrał ze swoją psychiką. Perspektywa zwycięstwa usztywniła go. Piłki leciały daleko na aut albo w siatkę. W ten sposób pomógł Rosjaninowi w wyrównaniu stanu setów. Decydująca partia ponownie dała mu nadzieje na triumf w spotkaniu (wygrał pierwszego gema), ale Dawidienko pozbawił złudzeń wszystkich kibiców na trybunach, że powtórzy się sytuacja sprzed roku. Błyskawicznie dokończył spotkanie, nokautując Czecha 6:1.

Czterech Polaków na korcie

W meczu dnia najlepszy polski debel - Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski - spotkał się z Błażejem Koniuszem i Marcinem Gawronem. W końcu można było stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że nasi reprezentanci awansują do kolejnej rundy. Z minimalnie mniejszą pewnością na zwycięzców typowano tę pierwszą parę, jedną z najlepszych par deblowych świata. Przebieg meczu potwierdził te przypuszczenia. Trzykrotni zwycięzcy sopockiego Orange Prokom Open, rozstawieni w turnieju z numerem jeden szybko otrząsnęli się po nieudanym starcie (przegrywali 1:2 po stracie własnego serwisu). Wygrali kolejne 11 z 12 gemów i po 52 minutach pojedynek Polaków zakończył sie wynikiem 6:1 6:2. Po meczu Fyrstenberg i Matkowski posłali w stronę trybun dziesięć piłeczek z autografami. Szczęśliwcy, którzy złapali piłeczki, otrzymali w prezencie od głównego sponsora turnieju, firmy Orange, telefony komórkowe.

Wyniki środowych meczów

Singiel:

Dawidienko - Vanek 4:6 7:5 6:1
Koroliew - Starace 7:5 4:0 krecz
Grannolers - Daniel 6:2 6:4
Monaco - Serra 7:5 6:3

Debel:

Fyrstenberg, Matkowski - Gawron, Koniusz 6:2 6:1
Levinsky, Skoch - Ker, Canas 7:5 6:4
Grannolers, Ventura - Olejniczak, Przysiężny 6:4 6:0
Dawidienko, Schukin - Clavet, Robredo 6:1 4:6 10-8
Daniel, Huss - Fisher, Thomas 6:3 6:7 (5) 10-6
Hernandez, Montanes - Mertinak, Zovko 6:4 7:5

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto