Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orzeł mający 155 lat? To możliwe!

Michał Hodurek
Michał Hodurek
Występ orkiestry dętej z Tenczyna.
Występ orkiestry dętej z Tenczyna.
To w tym roku orkiestrze dętej "Orzeł" z małopolskiej Trzebuni stuknęło 155 lat. Nie zamierzają na tym poprzestać i zamierzają grać do końca świata. W niedzielę świętowali swój jubileusz. Zobacz jak bardzo są "nadęci" z tego powodu.

Dzięki połączonym wysiłkom orkiestry, Gminy Pcim i Gminnego Ośrodka Kultury w Pcimiu, obchody rozpoczęto piknikiem i zabawą taneczną już wieczorem 29 września. To był jednak tylko przedsmak dnia następnego. W niedzielę o 14, ks. dr Czesław Gacek odprawił mszę w intencji orkiestry, po której "Orły" przemaszerowały na pobliskie boisko sportowe. Tam nastąpiło oficjalne otwarcie imprezy przez wójta Daniela Obajtka, po czym gościnnie i w prezencie dla jubilatów zagrała orkiestra dęta z Tenczyna pod batutą Andrzeja Stojewskiego.

Po tym wstępie przyszedł czas na występ i pokaz kunsztu orkiestry "Orzeł", która zagrała swe popisowe utwory i odbyła musztrę paradną, podczas której dyrygent Tomasz Stranias nie tylko energicznie poruszał batutą, ale i sprawnie nią żonglował. W czasie obchodów jubileuszu nie mogło zabraknąć pochwał, odznaczeń i listów gratulacyjnych dla orkiestry. Specjalny list przysłał m.in. komendant powiatowy PSP w Myślenicach (choć orkiestra nie jest strażacką), a odznaczenia wręczone przez wójta otrzymali min. Jan Kulig, Jan Ostafin (obaj za 50- letnią działalność w orkiestrze) oraz Franciszek Bieniek (niestety, nieobecny na uroczystości).

Obecnie orkiestra liczy ponad 70 członków. Trzebunia jest stosunkowo niewielką, 2,5 tysięczną miejscowością w gminie Pcim, ale praktycznie w każdej tutejszej rodzinie ktoś gra na jakimś instrumencie. Tak jest od pokoleń. Dziś wszyscy z powtarzają: jesteśmy dumni, że możemy grać w orkiestrze z takimi tradycjami.

Kiedy w 1852 roku orkiestra dopiero raczkowała, nikt nie spodziewał się, że rozrośnie się do takich rozmiarów i przetrwa tak długo. To swoisty fenomen nie tylko na skalę kraju ale i świata. Muzycy na początku zarabiali grając po weselach, czy na uroczystościach kościelnych, jednak - by zakupić instrumenty (najstarszy zachowany do tej pory pochodzi z 1892) - musieli podejmować dorywcze prace i sprzedawać np. owoce leśne. Nie było łatwo, zwłaszcza, kiedy w 1876 w Trzebuni nowy proboszcz zauważył, że istnieje wiele niedociągnięć w rozpisaniu nut, z których grano.

Ksiądz sprowadził kapelmistrza wojskowego Kohuta, by ten nauczył muzyków grać prawidłowo. Z tego powodu wielu członków orkiestry obraziło się i przestało przychodzić na próby. Stąd podjęto decyzję o przeszkoleniu muzycznym i naborze do orkiestry dzieci w wieku od 9 do 12 lat. Braki w instrumentarium i brak miejsca do ćwiczenia udało się uzupełnić, dzięki pomocy kalwaryjskiej orkiestry klasztornej, która ich użyczyła. Tak narodziła się wspólna tradycja koncertowania obu orkiestr, podczas uroczystości odpustowych w Kalwarii.

U progu XX wieku nieoficjalne przywództwo w orkiestrze objął basista Michał Bieniek (dziadek wspomnianego wcześniej Franciszka Bieńka) z roli (czytaj - dzielnicy) Jaroszowej. Trudnym czasem był okres I wojny światowej, która kosztowała życie trzech członków orkiestry. Ich strata, którą powiększyła śmierć kapelmistrza Michała spowodowała, iż wówczas wydawało się, że nie uda się odbudować zespołu. Na szczęście syn Michała - Jan, wziął sprawy w swoje ręce i zaangażował się w jej działalność organizując, już podczas okupacji hitlerowskiej, potajemne próby. To on opiekował się zespołem przez ponad 60 lat i stworzył podstawę jego dalszego rozwoju, za co otrzymał min. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Okres Polski Ludowej stał się czasem rozkwitu orkiestry, która już wtedy liczyła blisko 40 członków i otrzymała liczne nagrody, takie jak Odznaka Tysiąclecia (1966), czy pierwsze miejsce na Konkursie Orkiestr Dętych Województwa Krakowskiego (1976).

Dzięki wsparciu samorządu lokalnego kupowano nowe instrumenty i stroje oraz wygospodarowano lokal. Pozyskanie funduszy na działalność orkiestry jest ciągle bardzo istotne, gdyż kupno niektórych instrumentów to wydatek rzędu nawet kilkunastu tysięcy złotych. – Bywa tak - jak w przypadku mojego basu - że trzeba instrument sprowadzić, ale... z innego kontynentu – mówi Artur Pletnia, basista orkiestry. – Tutaj nikt nam za granie nie płaci, a jednak orkiestra przyciąga wciąż nowych ludzi. Bycie w tej muzycznej społeczności jeszcze bardziej ich zespala. Dzięki temu grali dla Jana Pawła II na placu św. Piotra. Mogą też zobaczyć kawał świata. – W najbliższym czasie będziemy w Austrii, dokąd jedziemy na zaproszenie tamtejszej orkiestry, a oprócz tego planujemy wyjazd do Chorwacji – mówi basista.

W obliczu tak okazałego jubileuszu pozostaje życzyć orkiestrze, by grała podobnie jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, czyli do końca świata i jeden dzień dłużej. Więcej o historii orkiestry mozna przeczytać w okolocznościowej broszurze autorstwa Piotra Sadowskiego: "150 lat Orkiestry Dętej "Orzeł". Trzebunia 2002.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto