Film "Księstwo" generalnie nie miał łatwego życia na polskich (i nie tylko) ekranach. W ubiegłym roku miał startować w konkursie głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, ale w ostatniej niemal chwili zmieniono decyzję i zaprezentowano go poza konkursem w sekcji Panorama kina polskiego. Film Andrzeja Barańskiego reprezentował naszą kinematografię w ubiegłorocznym festiwalu filmowym w Karlovych Varach. Tamtejszy jego pokaz nie odbył się pewnych dziwnych sytuacji, wśród których na pierwszy plan wybijają się działania ówczesnego dyrektora Polskiego Instytutu Kultury w Pradze, chcącego wstrzymać jego projekcję jako filmu szkodzącego naszemu krajowi (okazuje się, że "Pokłosie" Pasikowskiego nie było pierwszym "antypolskim" filmem). Okazało się przy okazji, że pan dyrektor jest rodem z okolic Bodzentyna, które istotnie zostały w "Księstwie" pokazane w nie najlepszym świetle. Ale przecież nie nieprawdziwym...
U podstaw scenariusza omawianego filmu znalazły się trzy książki ("Chmurołap", "Niech żyje wolność" i "Scyzoryk") utalentowanego prozaika (i piłkarza błotnego), ZbigniewaMasternaka, który urodził się w niewielkiej wsi Piórków koło Łagowa na Kielecczyźnie, chodził do Liceum Ogólnokształcącego w Opatowie. Zna więc realia życia na podkieleckiej wsi i mentalność tamtejszej ludności jak mało kto. Reżyser Andrzej Barański również pochodzi z Ziemi Świętokrzyskiej (urodził się bowiem w Pińczowie). Główny bohater trylogii i filmu jest w dużym stopniu alter ego pisarza (choć Masternak zastrzega w wywiadach, że nie był taką ofermą, jak filmowy Zbyszek), nawet nazwiska obu mężczyzn różnią się jedną literą. Zbyszek Pasternak, grany przez urodzonego w Kielcach młodego aktora, absolwenta warszawskiej Akademii Teatralnej, RafałaZawieruchę, pragnie za wszelką cenę wyrwać się ze świętokrzyskiej wiochy, w której jak w slumsach w Rio de Janeiro nie ma przyszłości dla młodych ludzi, zwłaszcza tych bardziej wrażliwych i z aspiracjami. Podejmuje studia, na których próbuje się sam utrzymać imając się podejrzanych interesów z Ukraińcami (chce w ten sposób ulżyć matce, samotnie po śmierci męża prowadzącej gospodarstwo). Dodatkowym motorem działania chłopaka jest pamięć o wpajanej mu przez ojca - alkoholika (w tej roli Michał Anioł) historii o książęcym pochodzeniu ich rodziny (stąd ksywki "Książę, "Księciunio", którymi zwracają się do niedoszłego prawnika jego sąsiedzi ze wsi).
Nic wiec dziwnego, iż Zbyszek, ów orzeł z opowieści ojca nie chce żyć wśród kur, ludzi zabobonnych, mściwych i wyzbytych tolerancji dla różniących się od siebie, czytaj: nie chlających tanich win i pragnących zdobyć wykształcenie. Los, niestety, nie sprzyja młodemu Pasternakowi: zostaje wyrzucony ze studiów, a i w miłości nie znajduje szczęścia. Karierę sportową z kolei uniemożliwia mu zawistny kolega Gacek (dobra rola Jakuba Kamieńskiego), brutalnie go faulując. Zbyszek wraca więc do rodzinnej wsi i jej mieszkańców, do których zaczyna się powoli upodabniać. Bierze udział w dyskotekowej bójce, blokadzie drogi czy ataku na Jehówkę. Wizyta u wujka w Krakowie uzmysławia mu, że trudno się jest pozbyć wiejskich korzeni, głównie mentalnych, nie mówiąc już o mówieniu gwarą, mimo wielu lat zamieszkiwania w mieście.
Andrzej Barański z całą brutalnością pokazuje świat wsi kieleckiej, ale pewnie nie tylko. Wydaje się, że takich miejsc, gdzie człowiek z ambicjami budzi niechęć, czy wręcz agresję swojego środowiska (nawet przedstawicieli duchowieństwa) jest w naszym kraju z pewnością więcej, mimo niewątpliwego postępu cywilizacyjnego. Szarość wiejskiej egzystencji podkreślają w tym filmie czarno - białe zdjęcia autorstwa Jacka Petryckiego. Samotność i zagubienie młodego człowieka, obcego wśród swoich, świetnie, moim zdaniem, oddaje wyciszona, nieco jakby "wycofana" gra Rafała Zawieruchy.
Generalnie aktorzy są mocną stroną filmu Andrzeja Barańskiego, choć (a może właśnie dlatego) w obsadzie nie znajdziemy gwiazdorskich nazwisk. Największym rozczarowaniem jest Aldona Jankowska, znana z programów Szymona Majewskiego, obsadzona w roli matki głównego bohatera. Nie przekonała mnie do swojej wizji kobiety z zacofanej, świętokrzyskiej wsi. Nie zawodzi natomiast Henryk Gołębiewski jako Dudek, Edward Kusztal w roli ubeka, Grzegorz Gromek jako "Szefo" miejscowych opryszków. Nie sposób nie wspomnieć o demonicznej w roli Jehówki Dorocie Piaseckiej czy Janie Wojtyńskim, który bardzo wiarygodnie gra pozera "Suchego". Niektórzy z wymienionych, a i niewymienionych mogliby, w moim przekonaniu, popracować bardziej nad świętokrzyską gwarą, którą posługują się w filmie. Bardzo dobrzy są też statyści z miejscowości Psary, Bodzentyn, Krzyżtopór, w których kręcono sceny do "Księstwa", filmu zdecydowanie niedocenionego przez władze polskiej kinematografii, dystrybutorów, Telewizję Polską. Teraz kiedy film pojawił się w sieci będą mogli go poznać i docenić widzowie.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?