Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostrowieckie Prezentacje Teatralne rozpoczęte

Redakcja
Jerzy Nowak i Tadeusz Malak w scenie z przedstawienia "Ja jestem Żyd z Wesela".
Jerzy Nowak i Tadeusz Malak w scenie z przedstawienia "Ja jestem Żyd z Wesela". Krzysztof Krzak
W piątek, 13 listopada 2009 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim rozpoczęły się kolejne Ostrowieckie Prezentacje Teatralne. Trzydniowa impreza w całości poświęcona jest w tym roku kulturze żydowskiej. Głównym organizatorem OPT jest, jak co roku, Miejskie Centrum Kultury.

Trudno sobie wymarzyć lepszy początek, jak ten, który rzeczeni organizatorzy zaproponowali. Oto na scenie kina Etiuda pojawił się jeden z najwybitniejszych aktorów polskich, Jerzy Nowak, znany szeroko ze swoich filmowych ról w "Ziemi obiecanej", "Liście Schindlera", "Dzieciach Ireny Sendlerowej", "Wiedźminie" i wielu, wielu innych. Największe jednak osiągnięcia zanotował jako aktor teatralny związany z krakowskim Starym Teatrem im. Heleny Modrzejewskiej. Tam też, w 1994 roku, odbyła się premiera sztuki Romana Brandstaettera "Ja jestem Żyd z Wesela" w adaptacji i reżyserii Tadeusza Malaka (występuje on razem z Nowakiem, ale ... zapomniał, że improwizacja jest najlepsza, gdy się ją dobrze przygotuje).

I to przedstawienie pokazano właśnie w Ostrowcu. Akcja dzieje się w 1905 roku, kiedy to do kancelarii adwokackiej Artura Benisa w Krakowie przybywa karczmarz z Bronowic Małych, Hirsz Singer. Pod nieobecność adwokata opowiada swoją historię jego asystentowi, Filipowi Waschutzowi. Mówi o tym, jak to właściwie przez przypadek znalazł się wraz z córką Pepką i żoną na weselu poety Lucjana Rydla z chłopką, Jadwigą Mikołajczykówną. I jak został opisany przez "tego małego, rudego", Stanisława Wyspiańskiego, w sztuce, którą potem wszyscy mogli oglądać w krakowskim Teatrze Miejskim (dziś: Teatr im. Juliusza Słowackiego). I jak potem ci, co "go" widzieli na scenie, a także rozliczni żurnaliści zaczęli się do niego zwracać jako do Żyda z "Wesela", a nie Hirsza Singera. Prawdziwy jednak dramat starego Żyda tkwi w tym, że zawalił się jego świat. Córka uwierzyła, że jest Rachelą, a nie Pepką, która zajmuje się obsługiwaniem klientów w dobrze prosperującej karczmie ojca. Wtóruje jej w tym żona Hirsza, która obiecuje córce, że po śmierci ojca zmienią wiarę. Dlatego Singer chce rozwieść się ze swoją połowicą i przenieść do domu starców na krakowskim Kazimierzu, zabierając ze sobą jedynie Pismo Święte.

Jerzy Nowak gra Hirsza Singera wprost genialnie. Niezwykle oszczędnymi środkami (drżąca szczęka, wycieranie potu i nosa wielką czerwoną chustką, siedząc praktycznie przez cały czas) z minuty na minutę egzemplifikuje dramat starego człowieka. I robi to tak sprytnie, że publiczność, która początkowo zaśmiewa się z opowiadanej historii, w jednym momencie przechodzi do współczucia bohaterowi, jest wstrząśnięta jego życiową tragedią. Aktorstwo przez wielkie A, jakie prezentuje Jerzy Nowak, jest coraz rzadszym, nad czym ubolewam, zjawiskiem na polskiej scenie. Tym głębszy zatem mój ukłon w stronę organizatorów, że stworzyli mnie i jeszcze kikudziesięciu osobom możliwość zetknięcia się z prawdziwą sztuką. Smutne, że nie skorzystały z tej możliwości ostrowieckie elity. Szczególnie rażące były niemal puste rzędy, zarezerwowane dla władz miejskich i powiatowych. Rozumiem jednak, że władza, zajęta wykuwaniem świetlanej przyszłości miasta z przyległościami oraz tubylczej ludności nie ma czasu na rozrywkę. No cóż, współczuję i nie zazdroszczę. Może by w takim razie darmowe wejściówki czy zaproszenia przekazać na przykład ubogim emerytom?

Drugą część piątkowego wieczoru wypełniły tradycyjne pieśni żydowskie, wykonywane podczas różnych świąt religijnych i rodzinnych oraz przeboje z musicali tematycznie związanych z kulturą żydowską (z nieśmiertelnym "Gdybym był bogaty" ze "Skrzypka na dachu" na czele). Śpiewała je Irena Urbańska, której na fortepianie i flecie akompaniował Lesław Lic. On też opowiadał żydowskie anegdoty i wspominał swój udział w filmie "Lista Schindlera", gdzie pojawia się przez 4 sekundy kawałek jego łysiny i ręki. Tyle Spielberg wykorzystał z pięciu dni zdjęciowych Lica!
Na zakończenie publiczność miała możliwość skosztowania "żydowskiego kawioru" i czerwonego wina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto